Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia/wspomnienia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografia/wspomnienia. Pokaż wszystkie posty

31 sierpnia 2014

sierpień 2014 – podsumowanie

W sierpniu wróciłam do swojego tempa czytania. Jednak nie da się zbyt długo oszukiwać natury – nałóg ma własne wyśrubowane wymagania.
Jak zwykle statystyki są na końcu postu, natomiast lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2014”.

● ● ●

Józef Ignacy Kraszewski, Historia prawdziwa o Petrku Właście, palatynie, którego zwano Duninem (Ocena: 3/6)

Clive Staples Lewis, Lew, czarownica i stara szafa (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Książę Kaspian (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Podróż „Wędrowca do świtu” (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Srebrne krzesło (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Koń i jego chłopiec (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Siostrzeniec czarodzieja (Ocena: 5/6)
Clive Staples Lewis, Ostatnia bitwa (Ocena: 5/6)

Joanna Chmielewska, Zwyczajne życie (Ocena: 5/6)
Joanna Chmielewska, Większy kawałek świata (Ocena: 5/6)
Joanna Chmielewska, Ślepe szczęście (Ocena: 4,5/6)

Orson Scott Card, Pamięć Ziemi (Ocena: 5/6)
Orson Scott Card, Wezwanie Ziemi (Ocena: 5/6)
Orson Scott Card, Statki Ziemi (Ocena: 4,5/6)

Marcin Ciszewski, Wiatr
Kolejna część przygód Jakuba Tyszkiewicza, szlachetnego rycerza współczesności. Tym razem Kubuś, zwany tak pieszczotliwie przez przyjaciela Staszka, zmaga się z porywistym żywiołem i tajemniczą grupą sprzątającą przy użyciu broni krótkiej i długiej, a także wspomaganą najnowszymi zdobyczami techniki. Akcja ma miejsce w Zakopanem i na drodze z Kasprowego, w bardzo trudnych warunkach, z wyjątkowo silnym wiatrem i śnieżycą, w noc sylwestrową spędzaną z grupą przypadkowych znajomych. Takiej imprezy długo nie zapomną ci, którzy przeżyli.
Dynamiczna akcja, szybkie tempo wydarzeń, szlachetni bohaterowie i drugie dno, które odkryte będzie jedynie nielicznym – wszystko to sprawia, że Wiatr jest doskonałą lekturą na odstresowanie i oderwanie się od monotonnej codzienności. Polecam miłośnikom klimatów sensacyjno-kryminalnych.
(Ocena: 5/6)

Marek Kamiński, Dotykanie świata
Rozmowa z Markiem Kamińskim, zdobywcą biegunów, podróżnikiem po wszelkich zakątkach świata, przedsiębiorcą i założycielem fundacji pomagającej niepełnosprawnym jest tak naprawdę pokazaniem drogi do poszukiwania siebie. Dzięki marzeniom i wytrwałości w ich realizowaniu, samozaparciu i hartowi ducha, Marek Kamiński nie tylko pokonuje lodowe pustynie, zdobywa szczyty, wędruje po dżungli, ale wzbogaca siebie, przeciwstawiając nie zawsze przychylnym kolejom losu siłę człowieka, który wie, czego chce i potrafi zdobyć kolejny punkt wyznaczony na trasie życia.
Mimo że nie podzielam poglądów Autora na kierowanie życiem ludzkim przez opatrzność czy przeznaczenie gdzieś tam zapisane, muszę podziwiać Jego dokonania. Z przyjemnością czytałam o kierujących nim inspiracjach, lekturach, wyprawach, pokonywaniu trudności, ludziach, których napotkał na swojej drodze i tej sile, bijącej z każdego akapitu, która pozwala mu realizować najbardziej niemożliwe wydawałoby się zadania, jak chociażby wyprawa z Jasiem Melą najpierw na biegun północny, a potem na południowy. Każde dokonanie Marka Kamińskiego budzi podziw i szacunek.
(Ocena: 5/6)

Waldemar Łysiak, Empirowy pasjans
Portrety wybitnych postaci z epoki napoleońskiej, cztery Asy: szef policji Fouché, agent specjalny Schulmeister, korsarz Surcouf, wreszcie były galernik, a potem detektyw Vidocq; czterej Królowie: Murad-bej, Tipu-Sahib, Selim III, Ali Tebelen; cztery Damy: zafascynowana orientem Estera Stanhope, wróżka Lenormand, pani Récamier, a w końcu siostra Napoleona – Pauletta Borghese; jako ostatni opisani są Waleci, żołnierze i dowódcy napoleońscy: Cambronne, Michael Ney, Piątkowski, Montholon. Dzieło wieńczą rozważania o tajemnicach życia Bonapartego.
Opisując kluczowe postacie przewijające się przez historię czasów Napoleona Łysiak ukazuje również drogę samego cesarza, jego wybory i decyzje, mające wpływ na życie tak wielu, a zwłaszcza umiejętność dobierania sobie właściwych ludzi, wiernych i zdolnych do podtrzymywania kruchego gmachu państwa zbudowanego na gruzach rewolucji i śmierci. Przez ukazanie tych wyjątkowych postaci przekazuje obraz natury człowieka i malowniczej epoki, ważącej na losach całej Europy i części pozostałego świata, jak również cesarza widzianego oczami bliskich współpracowników. W jednym tomie zawarta jest ogromna wiedza, opisana z pasją i znajomością tematu, a jednocześnie w sposób lekki i przyjemny, barwny i pełen anegdot, łatwo przyswajalny. Świetna, nieszablonowo ukazana historia ważnego okresu.
(Ocena: 5/6)

Paweł Jasienica, Ostatnia z rodu
Anna Jagiellonka, ostania z rodu, która odegrała znaczącą rolę w dziejach Polski, była postacią nietuzinkową. Stara panna, narzekająca i wiecznie cierpiąca, bigotka i skromnisia – taki obraz utrwalił się w pamięci potomnych. Jak to zwykle bywa – prawda okazała się bardziej złożona niż potoczne wyobrażenia. Zupełnie inną kobietę pokazał nam Paweł Jasienica: pełną dumy i ambicji, o wielu zdolnościach i dalekosiężnych zamierzeniach. Anna Jagiellonka potrafiła planować, by zrealizować marzenia w oparciu o realia, popychała opornych i kierowała mniej zdecydowanymi, umiała okazać siłę woli i zdecydowany charakter. Była kobietą o rozległych horyzontach, umiejącą dostrzec możliwości tam, gdzie inni widzieli tylko problemy. Jej plany najczęściej się udawały; niestety nie zawsze wychodziło to z korzyścią dla kraju (vide elekcja Wazów).
Jasienica ma niesamowitą zdolność przyciągania do historii nawet tych, którzy w czytaniu o dawnych dziejach nie gustują. Lekkie pióro, skupianie się na tym, co istotne, a jednocześnie ciekawe, podanie faktów w atrakcyjnej formie – to wszystko pozwala poczuć dawne wieki tak, jakby były one bliżej niż wynika z kalendarza, niemal jakby uczestniczyło się w tamtych wydarzeniach. Dlatego tak lubię wracać do jego książek.
(Ocena: 5/6)

Andrzej Szczypiorski, Złowić cień 
Kilka dni tuż przed wybuchem II wojny światowej spędza piętnastoletni Krzyś wraz z rodzicami u znajomego ojca. Tam poznaje dziewczynę, bratanicę gospodarza, która robi na nim spore wrażenie. Pierwsza miłość i trudna sytuacja polityczna, dająca się już wyczuć, wpływają na wrażliwego chłopca, pobudzając go do wspomnień, do sięgania w bezpieczeństwo dzieciństwa u boku babci, do lat szkolnych i niezaspokojonej potrzeby dyskusji o świecie, religii i człowieku.
Ładna powieść, napisana pięknym językiem. Bohater nad wiek dojrzały, dostrzegający zależności ukryte przed mniej wnikliwymi obserwatorami, ale bardzo wrażliwy, sprawiający wrażenie zbyt delikatnego jak na czasy, które nadchodzą. Czegoś jednak mi brakowało, jakiejś myśli przewodniej, scalającej wspomnienia z teraźniejszością (chociaż niewykluczone, że mogło mi to umknąć pośród dobrze dobranych słów). Można się zapoznać, dla fanów Autora lektura obowiązkowa.
(Ocena: 4/6)

Michael Crichton, Śmierć binarna
Kilka kradzieży specyficznych, chronionych materiałów, dziwne na pierwszy rzut oka zakupy i nietypowe zamówienia – te nitki prowadzą do Johna Wrighta, szaleńca owładniętego misją naprawy świata przez danie mu nauczki – zabicie miliona ludzi wraz z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ma to uczynić przy użyciu gazu paraliżującego. Przeszkadza mu John Graves, błyskotliwy agent specjalny, podążając za Wrightem krok po kroku.
Powieść bardzo przeciętna i przewidywalna. Scenariusz zagłady już się opatrzył i nie robi wrażenia, po wielu później napisanych na podobne tematy wygląda raczej mizernie. Bardzo inteligentny agent ma trudności z rozwiązaniem kluczowych problemów, a podejmowane przez niego działania są nieciekawe i mało widowiskowe. Szkoda czasu.
(Ocena: 3/6)

Joanna Chmielewska, Lesio
Lesio pracuje w zespole projektującym obiekty architektury. Wraz z kolegami z pracy wplątuje się w wiele zabawnych sytuacji, ulegając zadziwiającym zbiegom okoliczności i podejmując decyzje brzemienne w nieoczekiwane skutki. Trzy odrębne, choć powiązane ze sobą historie pozwalają poznać absurdalnie śmieszne życie młodego architekta.
Jak zwykle u Chmielewskiej jest mnóstwo nieprawdopodobnych gagów, przyprawiających o ból brzucha ze śmiechu. Lesia czytałam kilka razy na przestrzeni kilkudziesięciu lat, ale nie zawsze jednakowo bawił mnie ten typ humoru. Jak przy każdej specyficznej powieści i przy tej trzeba trafić na odpowiedni nastrój, by delektować się treścią.
(Ocena: 5/6)

Charles Frazier, Zimna Góra
Wojna secesyjna najpierw podzieliła przyszły naród amerykański, by potem stać się początkiem jego scalenia. W sercu konfliktu znaleźli się ludzie, którzy z istotą problemu i powodem wojny nie czuli się związani, ale musieli walczyć po którejś ze stron. Nic dziwnego, że w szeregach walczących często zdarzały się dezercje, a okolice terenów walki pełne były uciekinierów i ścigających ich oddziałów. Jednym z dezerterów był Inmam, który ze szpitala podjął wędrówkę do Ady, swojej ukochanej, o której marzył od chwili poznania. Również Adzie nie było lekko; po śmierci ojca musiała sobie poradzić na farmie, nie umiejąc gospodarować i nie wiedząc, jak przeżyć.
Kolejne odsłony ukazują przeżycia Ady i Inmana w ich drodze ku sobie. Chwilami nasuwają się skojarzenia z powieściami Faulknera, chociaż brak tej iskry, która jest obecna w utworach noblisty, i wyważenia proporcji – nieco za długie są partie tekstu, naprzemiennie opisujące działania poszczególnych bohaterów. Oczywiście długa droga Inmana do domu i czekającej ukochanej przypomina też wędrówkę Odyseusza. Podkreśla również bezsens wojny, chaos, jaki ta wprowadza w życie ludzi, nieuchronność losu, na jaki skazuje przypadkowych uczestników zdarzeń. Powieść niezła, można przeczytać, a co nieco nawet zapamiętać – ogólne wrażenie jest dobre.
(Ocena: 4/6)

Rafał Dębski, Słońce we krwi
W fikcyjnym państwie Ghanezi, gdzieś w środkowej Afryce, kolejny przewrót zmienia układ lokalnych sił. Zaczyna się terror, śmierć, rabunki i gwałty. Do gry zostaje wciągnięty korespondent New York Timesa, Bodrick Robertson, gdy w ręce najemników wpada zaprzyjaźniona z nim kobieta. Nagle okazuje się, że główni gracze nie są tymi, na jakich dotychczas wyglądali.
Dębski pisze sprawnie, z wyczuciem dramatyzmu, bez zgrzytów, prowadząc bohaterów od jednej wskazówki do kolejnej, każąc Bodrickowi domyślać się tego, co jest prawdopodobne, nie mniej i nie więcej. Niezła strzelanka, bez głębokich przemyśleń, prosta i jasna, doskonała na leniwy dzień.
(Ocena: 4/6)

Rafał Dębski, Zoroaster
Na dalekiej planecie, badanej przez ciekawie dobraną grupę naukowców, ląduje, z powodu awarii swojego statku, pilot dalekich szlaków, przemierzający kosmos pod egidą Federacji Międzygalaktycznej. Poznaje ludzi, ich sekrety i grzeszki, a w końcu próbuje dokopać się przyczyn i sprawców śmierci kilku z nich. Ludzkie przepychanki przeniesione na obcą planetę pozostają na wskroś ludzkimi – nie zmienia tego nawet otoczenie wraz z bardzo ciekawymi istotami, zamieszkującymi przestrzeń powietrzną i wodną Zoroastra. Nic jednak nie jest takie, jak się początkowo wydawało.
Kolejna powieść Rafała Dębskiego pokazuje, że Autor dobrze się czuje w każdym uniwersum, czy to historycznym, czy sensacyjnym, czy nawet fantastycznym z wątkiem kryminalnym. Niezła powieść pokazująca relacje w zamkniętej, odosobnionej grupie, w której różne osoby są wierne różnym mocodawcom.
(Ocena: 4,5/6)

Leo Belmont, Mesalina
Bardzo dobra książka o Rzymie czasów Klaudiusza. O bohaterce tytułowej za dużo tu nie ma, za to jest mnóstwo szczegółów, które zainteresowanych tym okresem wprowadzą w świat intryg, polityki, religii, korupcji i nepotyzmu. Widoczne jest świetne przygotowanie autora, znajomość klasycznej kultury i historii, nieco gorzej radzi sobie Belmont z prowadzeniem fabuły – ta jest chaotyczna, z licznymi dygresjami, czasem niewiele mającymi wspólnego z Mesaliną, luźno tylko zahaczającymi o jej osobę. Sama Mesalina jawi się inną kobietą niż nauczył nas myśleć chociażby Graves (Klaudiusz i Mesalina); również postać Klaudiusza przedstawiona jest odmiennie.
Mimo zaznaczonych wyżej niedoskonałości czytało się jednak Mesalinę szybko i z uwagą. Spora garść informacji uzupełnia wiedzę o mniej znane fakty, a komiczne czasem (jak rozmowa Klaudiusza z Kaligulą o możliwościach cesarza, skutkująca wprowadzeniem konia do senatu) czy ironiczne (opis wierzeń żydowskich i dyskusje, w których można udowodnić każdą, nawet najbardziej absurdalną ideę) wstawki urozmaicają lekturę.
(Ocena: 5/6)

● ● ●

Statystyki:
W sumie (w miesiącu/w roku): 25/200
Powtórki: 11 (Lewis x 7, Chmielewska x 4)
Cykle zakończone: 2 (Narnia, O Teresce i Okrętce)
Cykle w trakcie: 2 (Powrót do domu, Lesio)
Autorzy polscy: 12 (Ciszewski, Kamiński, Łysiak, Kraszewski, Jasienica, Chmielewska x 4, Szczypiorski, Dębski x 2)
Autorzy obcy: 13 (Card x 3, Lewis x 7, Crichton, Frazier, Belmont)
Średnia ocen: 4,66

Realizacja projektów i wyzwań:
Książki historyczne – 1 (Kraszewski)
Nobliści – 0
Z półki (nowe [z powtórkami]/razem w roku [z powtórkami]/cel) – 1[12]/57[77]/31
Wyczekane – 2 (Kraszewski, Frazier)
Wojna i... literatura – 1 (Kraszewski)
Z literą w tle – 17 (C/Ć: Ciszewski, Chmielewska x 4, Card x 3, Lewis x 7, Crichton, Frazier)
Czytam fantastykę – 10 (Lewis x 7, Card x 3)
Jubileuszowe lektury – 0
Polacy nie gęsi – 12 (Ciszewski, Kamiński, Łysiak, Kraszewski, Jasienica, Chmielewska x 4, Szczypiorski, Dębski x 2 – 21/332 pkt.)

23 lutego 2014

Wędrówki po świecie

Tiziano Terzani, Zakazane wrota
Chiny dwudziestego wieku to kraj tajemniczy, odizolowany, chroniony przed obcymi wpływami. Bardzo trudno było do niego wejść, jeszcze trudniej poznać, a czasem karkołomnym przedsięwzięciem okazywało się wyjście. Terzani tego dokonał, chociaż nie obyło się bez emocji. Mieszkał w Chinach wraz z rodziną przez cztery lata, w latach osiemdziesiątych, próbując żyć jak Chińczyk, przyjmując chińskie imię, posyłając dzieci do zwykłych szkół, przemieszczając się rowerem. Przez te lata widział kraj, jakiego nie miał szansy poznać w roli reportera, kraj pełen sprzeczności i kontrastów, biedy i bogactwa, bezmyślnie niszczonych zabytków i bezsensownych przedsięwzięć. Poznał ludzi marzących o zwykłych rzeczach, o lżejszej codzienności, pełnym brzuchu i wygodniejszym życiu, obok tych, którym na niczym nie zbywało; ludzi ogłupionych propagandą, wierzących w to, co podano im na tacy, coraz mniej zdolnych do samodzielnego myślenia i tych, którzy to ogłupienie wykorzystywali bez skrupułów; ludzi poddających się przepisom i sprzeciwiających się skutecznie na przykład kontroli urodzin, tych, którzy zabijają córki i tych, którzy płodzą kolejne. Nie unikał trudnych tematów (był między innymi w Tybecie), co było powodem ostatecznego wydalenia go z Chin.
Bardzo dobry obraz Państwa Środka, szczery i podany bez upiększeń. Terzani miał talent do wyłuskiwania tego, co istotne, i opisywania w sposób poruszający. W każdym niemal zdaniu widać fascynację Chinami i, ogólnie, autentyczne zainteresowanie światem; każda strona książki przynosi nowe wrażenia, nieprawdopodobne albo zabawne, zadziwiające lub śmieszne. Świetna literacka wędrówka, przekazująca wiedzę i emocje, odmienny sposób patrzenia na rzeczywistość, szokujące metody wychowania i nauczania, wzmacniającego negatywne cechy, a zabijającego inicjatywę i samodzielność, produkującego bezmyślne istoty, poddające się jedynie słusznemu kierownictwu. Z opisów bije też smutek, spowodowany utraconym dziedzictwem, zburzonymi zabytkami, stłamszoną kulturą, tak bogatą przecież, od tysiącleci budowaną; żal za tym wszystkim, co zaprzepaszczono w bezmyślnym zniszczeniu, tęsknota za każdym utraconym świadectwem wielkości Chin. Bardzo prawdziwa jest ta opowieść.
(Ocena: 5,5/6)

Tiziano Terzani, Koniec jest moim początkiem
W życiu człowieka przychodzi niekiedy taki moment, że chce się powspominać, przeżyć ponownie to, co było, podsumować dokonania. Zwłaszcza gdy choroba wyznacza ostateczny termin i nie ma szans na przedłużenie egzystencji. Ten krótki czas, jaki pozostał, można przeznaczyć na refleksje i próbę pogodzenia się z nieuniknionym. Tak też zdarzyło się Terzaniemu: gdy dowiedział się o zamieszkującym go raku, postanowił znaleźć w sobie spokój i akceptację, tak jak realizował przez całe życie wyznaczone cele. I zrobił to w pięknym stylu już w Nic nie zdarza się przypadkiem. Obecna książka jest zapisem rozmów, przeprowadzanych przez trzy miesiące z synem, w których Terzani opowiada o istotnych momentach życia, wspomina chwile dobre i gorsze, dzieli się przemyśleniami i analizuje mechanizmy kierujące ludźmi.
To książka bardzo dobra; stymulująca do rozmyślań, a nawet do zmian, zachęcająca do podjęcia wysiłku zrozumienia i zaakceptowania ludzi takimi, jakimi są, bez narzucania swojej woli i wizji, bez przemocy i niepotrzebnej śmierci. Niesamowicie realistycznie, ale z wyczuciem i dystansem opowiada Terzani o kulisach niektórych spraw, podróży, przeżyć, opisanych w opublikowanych wcześniej reportażach. Można się zanurzyć w tym niby znanym nam świecie, przyjąć punkt widzenia autora lub z nim polemizować, ale nie można mu odmówić przemyślanej mądrości, dogłębnego zrozumienia problemów, z którymi się stykał, i wskazania sensownych rozwiązań, jeśli są one możliwe. Ale nie jest to książka dla każdego – więcej z niej skorzystają ci, którzy mają na swoim koncie jakieś przeżycia, czasem ciężkie, traumatyczne bądź mające kluczowe znaczenie dla życia – wtedy łatwiej o refleksję, o zatrzymanie się na chwilę, o zadumę nad marnością i wielkością człowieka.
(Ocena: 6/6)

Paul Theroux, Wielki bazar kolejowy: Pociągiem przez Azję
Cztery miesiące w pociągu, od Londynu do Japonii, a potem koleją transsyberyjską z powrotem. W pociągu można spotkać nowych ludzi, porozmawiać, wymienić doświadczenia. Pociągiem można dotrzeć niemal wszędzie, w ramach istniejącej trakcji, czasem punktualnie, a czasem spóźniając się, ale zawsze z nowymi wrażeniami. Krótkie kontakty z ludźmi zaskakują niekiedy i przynoszą nieoczekiwane korzyści, dreszczyk emocji czy nieocenioną wiedzę. Nie każdego tak gna w świat, w nowe otoczenie, zapachy i smaki, ale czasem dobrze poczytać o podróżach niespokojnych duchów.
Wielka wyprawa pociągiem. Kolejne wagony, kolejne kraje, coraz inni ludzie, zwyczaje, kultury, podejście do obcych. Wiele trafnych obserwacji, ale za mało wgłębiania się w historię, w genezę zachowań, źródła wierzeń, cały ten lokalny koloryt. Owszem, jest po trochu wszystkiego, ale powierzchownie, płytko, za słabo. Znacznie bardziej przemawia do mnie inna liga reporterów: Kapuściński, Terzani. Theroux pisze fajnie, tak akurat do pociągu, ale jak dla mnie za mało wchodzi w temat, zbyt szeroko i pobieżnie go ujmuje.
(Ocena: 4/6)

28 stycznia 2014

Echa wojny w literaturze

W styczniu sporo miejsca zajęły wśród moich lektur powieści z motywem drugiej wojny światowej. Znalazły się tu zarówno historie fikcyjne, jak i oparte na prawdziwych wydarzeniach, z fabułą osadzoną bezpośrednio w czasie wojny, jak i zahaczające o wojnę tylko we wspomnieniach, ciągle siedzących w głowie jak cierń i mających wpływ na całe życie. Najwięcej jest powieści o terenach polskich, opowiadających losy Polaków, ale trafiły się również relacje dwóch sąsiadów: Rosjanina, biorącego udział w walkach od Leningradu do Berlina, i Niemca, który wojennym szlakiem przejechał sporą część Europy. Każda z tych książek przekazuje coś wartościowego, czasem niespodziewanie głębokiego, drążącego czytelnika bez litości. Warto sięgnąć po każdą, z różnych względów.

● ● ●

Stanisława Fleszarowa-Muskat, Stangret jaśnie pani
Koniec II wojny, warszawiacy uciekają ze stolicy po powstaniu, szukają schronienia w okolicznych miejscowościach. Spokojny majątek ziemski zdaje się doskonałym azylem dla Olgi, żony polskiego lotnika walczącego w Anglii. Tam umęczona kobieta znajduje chwilę oddechu i spokój, którego potrzebowała po wypędzeniu z domu i śmierci matki, tam poznaje jaśnie panią, właścicielkę, która przyjmuje ją pod dach jako kuzynkę z Krakowa, i Tymona, stangreta z dwójką dzieci i dziadkiem pod opieką. Tam też zostaje po wojnie, układając sobie stabilne, pożyteczne życie jako nauczycielka w wiejskiej szkole.
Bardzo spokojna jak na te trudne czasy opowieść o rodzącej się miłości, o czekaniu na ukochanego i ukochaną, o wyborach, do których jesteśmy zmuszeni przez los, przeznaczenie czy ludzi. I o sile, którą dysponuje człowiek mimo trudności, sile do pokonywania przeszkód i dążeniu do wytyczonego celu. I jeszcze o tęsknocie, bezbrzeżnej i bolesnej, karmionej nadzieją do ostatka.
(Ocena: 5/6)

Ida Fink, Wiosna 1941
Rok 1941, wschodnie tereny Polski, Zbaraż, Lwów i okolice. Regularne czystki zmuszają tamtejszych Żydów do chwytania każdego sposobu mogącego uratować życie. Obecna jest tu na co dzień śmierć i rozpacz, ale i nadzieja, że może chociaż niektórym uda się przeżyć. Każde opowiadanie jest inne, chociaż mówi o tym samym, każde niesie ogromny ładunek emocji, poraża i unieruchamia. Największe wrażenie zrobił na mnie Wiosenny poranek, ale i innym nie można odmówić siły przekazu.
(Ocena: 4,5/6)

Ida Fink, Podróż
Rok 1942, Zbaraż. Dwie siostry, Żydówki, ratują życie jadąc na roboty do Niemiec. Mimo posiadania dobrze podrobionych papierów ich podróż nie przebiega bezproblemowo. Na każdym etapie wędrówki, podczas każdej ucieczki i przy każdym napotkanym człowieku muszą mieć się na baczności, uważać na słowa i gesty, nie dać się zaskoczyć, nie wypaść z roli. Od ich gry zależy życie.
Zdecydowanie lepiej mi się czyta powieści od opowiadań. Zwłaszcza takie pełne ekspresji, bolesne i prawdziwe. I nie przeszkadzają mi nawet nieprzetłumaczone wstawki w językach obcych, po francusku i niemiecku, chociaż musiałam sprawdzać niektóre kluczowe słówka. Mocna literatura i dobre świadectwo czasów, które nie powinny się powtórzyć.
(Ocena: 5/6)

Stanisława Fleszarowa-Muskat, Most nad rwącą rzeką
Wakacyjny wyjazd do Hiszpanii zmienia się dla Dominiki i Łukasza w podróż decydującą o reszcie życia. Trudny dla Polaków rok 1981 rzuca cień na ich szczęście, wzajemne stosunki i widzenie świata. Do tego dołączają się wspomnienia poznanego tam dyrygenta światowej sławy, a polskiego pochodzenia, Jeremiego Asmana, wspomnienia z czasów przedwojennych i wojennych, rozliczenie z życiowymi wyborami i trudnymi decyzjami. Z powieści bije bolesny patriotyzm i rozterka.
Czytałam już kiedyś tę powieść, przypominałam to sobie w miarę poznawania kolejnych rozdziałów. Ale teraz znacznie lepiej ją zrozumiałam, pewnie przez możliwość wpasowania tam własnych wspomnień z czasów stanu wojennego i większy dystans do tamtych lat. Coraz bardziej podoba mi się też twórczość Autorki – taka akurat dla mnie na obecnym etapie życia.
(Ocena: 5/6)

Nikołaj Nikulin, Sołdat: Od Leningradu do Berlina
Jak zapewnia wydawca na okładce Sołdat to jedno z niewielu jak dotąd prawdziwych świadectw wojny ojczyźnianej. Relacja z walk od 1941 do 1945 roku, w jakich brał udział Nikulin, obdartych z patosu i fałszerstw, realistycznych, brudnych, złych wydarzeń, trafiających się na froncie codziennie ran i śmierci, głupich, bezsensownych i bohaterskich. To miszmasz żołnierskiego życia, zdobywania wrogich pozycji, cofania się, strachu, bólu, głodu i przemocy, świat gwałtów i zbrodni popełnianych na wielu milionach ludzi, najczęściej z głupoty i niekompetencji dowódców ginących setkami i tysiącami.
Wspomnienia Nikulina robią wrażenie. Ogrom brudu moralnego i przemocy, jakie towarzyszyły prostym żołnierzom na co dzień, może zniechęcić co wrażliwszych do czytania. Ale to ważna lektura, obalająca mit heroizmu, mającego wyłączność w starszych publikacjach. A pomyśleć, jak kiedyś podobały mi się powieści Simonowa...
(Ocena: 5/6)

Józef Hen, Pingpongista
Odsłonięcie pomnika ofiar pogromu z czasów II wojny światowej jest doskonałą okazją do snucia wspomnień, dokonania rozliczeń i przebaczenia winnym zbrodni. Emerytowany sędzia, mieszkający w USA, przyjeżdża do miasteczka swojego dzieciństwa i próbuje zaktywizować ludność do oddania hołdu i uczczenia pamięci Żydów zamordowanych tu podczas okupacji, ale nie przez najeźdźcę, a przez sąsiadów i znajomych. Rozmawia z mieszkańcami, żyjącymi spokojnie do dziś mordercami i tymi, którzy są bez winy, z młodymi i starymi. Szuka też usprawiedliwienia własnej winy, a przynajmniej tego, co za winę uważa, a co było zwykłą niemożnością zapobieżenia złu, niezdolnością przeciwstawienia się mordowi. Ciekawa powieść rozliczeniowa.
(Ocena: 4,5/6)

Ewa Nowacka, Dzień, noc i pora niczyja
Czternastoletnia Róża, zamiast na obóz z rówieśnikami, jedzie na wakacje do znajomych matki. Początkowo buntuje się, sprzeciwia i protestuje, by z czasem, po poznaniu starszych państwa, zacząć poznawać i rozumieć to, co nie mogło być wcześniej nazwane i nakreślone we właściwym świetle. W rozmowach pojawiają się migawki przeżyć jej matki z czasów wojny i ukrywania się w domu gościnnych gospodarzy.
Bardzo sympatyczna opowieść dla młodzieży o dojrzewaniu do prawdy, akceptacji starszych i zrozumieniu motywów, jakie kierowały ich działaniami. Ogromna rola strzępów wspomnień z wojny uświadamia dziewczynie, że tak naprawdę niewiele wiedziała dotąd o swoich korzeniach. W lekkiej formie uczy spraw ważnych: tolerancji i empatii.
(Ocena: 5/6)

Stanisław Grochowiak, Trismus
Zapiski komendanta obozu dla nieprawomyślnych Niemców i Żydów w Glückauf dotyczące głównie jego związku z Nellie, czystą rasowo i poślubioną zgodnie z zaleceniami Lebensbornu. Wspomnienia autora przeplatają dopiski żony, pokazujące ich wzajemne stosunki, dążenia i pragnienia. Wszystko to na tle życia uwięzionych ludzi i ich strażników, przeplatające się losy, związane ze sobą po kres.
Największe wrażenie robi tragiczne zakończenie. Grochowiak na długo przed napisaniem Chłopca w pasiastej piżamie wykorzystał ten pomysł i ubrał go w trudniejszą, ale robiącą duże wrażenie formę. Dobrze byłoby najpierw przeczytać Trismus, a potem Chłopca..., wtedy i waga problemu, i palma pierwszeństwa należna Grochowiakowi pozostanie na właściwym miejscu.
(Ocena: 4,5/6)

Giles Milton, Wolfram: Chłopiec, który poszedł na wojnę
Wolfram to nie tylko biografia teścia autora, to również historia II wojny światowej i tego, co do niej doprowadziło: dojście Hitlera do władzy, pożar Reichstagu, rosnąca przewaga polityczna NSDAP, prześladowania Żydów i komunistów, stopniowe, coraz większe ingerencje w życie ludności, wreszcie aneksja Austrii, rozbiór Czechosłowacji i rozpoczęcie wojny. Na tle takich wydarzeń dorastał utalentowany plastycznie Wolfram, razem z całą rodziną próbujący przeżyć w zabijającym indywidualizm systemie, wtrącającym się w każdy aspekt życia narodu. Powołany do wojska w 1942 roku miał okazję przejechać Europę od Krymu po Normandię, a potem, w niewoli, sporą część Stanów Zjednoczonych.
Niezła książka, chociaż napisana dość sucho, ale w sposób prosty i jasny przybliżająca lata trzydzieste XX wieku i ukazująca wojnę widzianą oczami Niemca, który takich brutalnych rozwiązań nie popierał i czuł się do udziału w niej przymuszony. Wolfram ma, przez dobrze opisane tło historyczne, sporą wartość poznawczą i jest ładnym kawałkiem wspomnień o czasach trudnych i wymagających dużego hartu ducha, by zachować życie i godność.
(Ocena: 4/6)

8 stycznia 2014

Galicyjskie wspomnienia

Alfred Fiderkiewicz
Wspomnienia znad „płonącego jaru”
Iskry, 1955

Surowa, oszczędną kreską malowana okładka przywodzi na myśl wojaka Szwejka i jego czasy. To dobry trop, bo wspomnienia Fiderkiewicza przenoszą czytelnika do Galicji, dzielnicy, która w I i III rozbiorze Polski przypadła Austrii, kraju rolniczego, biednego i zacofanego. Tam, w Horodence, urodził się i dorastał Alfred Fiderkiewicz, mało znany autor bardzo ciekawie napisanych wspomnień, późniejszy działacz robotniczy, chirurg, dyplomata, poseł na sejm w II Rzeczypospolitej i prezydent Krakowa. Wspomnienia znad „płonącego jaru” obejmują lata przełomu XIX i XX wieku, do ukończenia przez autora lat siedemnastu, kiedy to wyjechał do Ameryki w poszukiwaniu pracy i chleba. Wspomnienia to niebanalne, przenoszące czytelnika w czasie i przestrzeni na Pokucie pod zaborami, do miejscowości niedaleko Kołomyi i do Stanisławowa koło Lwowa. Wspomnienia lat dziecinnych i młodości gimnazjalnej, lat biedy i borykania się z niełatwą codziennością, ale i zabaw niewinnych, radości z atrakcji przybywających do wsi i miasteczek.
Dużo pisze Fiderkiewicz o rodzącym się ruchu socjalistycznym. Dążenia do wyrównania jakości życia wynikały z biedy robotników, rzemieślników i chłopów, nierzadko krańcowej, prowadzącej do wyniszczenia, chorób i śmierci dzieci i dorosłych. Brak środków do życia, brak pieniędzy na pochówek, a jednocześnie szastanie guldenami przez obszarników i księży musiały doprowadzić zrozpaczone masy do posunięć radykalnych. Fiderkiewicz z dużym wyczuciem opisał to, co widział młody chłopak, ciekawy świata i podatny jeszcze na wpływy przekonujących argumentów, dając szeroki obraz społeczeństwa od najniższych warstw po właścicieli ziemskich setek hektarów, nie pomijając wędrownych kuglarzy, aktorów i osobliwości wszelkiej maści. Pełno tu ludzi z krwi i kości, bardzo prawdziwych i wyrazistych, i scen, które zapadają w pamięć, pięknie namalowane – miał Fiderkiewicz talent do pisania, miał też zmysł obserwacji wyczulony na to, co istotne i znaczące, aż zadziwiający u tak młodego chłopca. Nie wahał się też pisać wprost, celnie godząc w niesprawiedliwości społeczne i zmurszały system polityczny czy religijny: „Tatusiu, ja na księdza nie pójdę, nie chcę być pasibrzuchem!” (s. 95); „Miejsc wolnych w seminarium [nauczycielskim] nie brakowało, nikogo bowiem nie nęciła kariera nauczyciela, ponieważ nauczyciele otrzymywali tak głodowe pensje, że niemal przysłowiem stała się zagadka na ich temat: «Kto to jest? Nie je, nie pije, a chodzi i bije?».” (s. 169).
Wiele opisał wydarzeń smutnych, jak zaraza dziesiątkująca najbiedniejszych, ale nie omijająca też bogatych, nie zabrakło jednak w dzieciństwie zdarzeń radosnych, pełnych wesołości, zabawnych przerywników codziennego trudu. Do tych ostatnich należały regularne wizyty różnych dziwności ze świata – raz był to Hucuł z tańczącym niedźwiedziem, innym razem człowiek z balonem, którym za kilka centów można było wzlecieć sto metrów w górę i obejrzeć świat z podniebnej perspektywy, kiedy indziej znów wizyta trupy teatralnej, wystawiającej komedie ku ogólnej radości tych, których stać było na bilet. Ciekawy to obraz, w kilkunastu rozdziałach pokazujący całokształt bytowania ludzi, będących częścią narodu uciskanego i zbiedniałego, ale twardego i dążącego do zmian. Współistniał ten naród mimo różnorodności etnicznej, pospołu Polacy, Ukraińcy i Żydzi, nie dając się austriackim urzędnikom i opierając twardej ręce zaborcy. Warto poznać spojrzenie człowieka, który tam żył.
(Ocena: 5/6)

31 grudnia 2013

grudzień 2013 – podsumowanie

Bardzo owocny miesiąc na zakończenie bogatego w książki roku. Po raz pierwszy przeczytałam tyle książek, ile jest dni w miesiącu, a nawet coś tam kolejnego zaczęłam. Oby tak zawsze. :)
Jak zwykle statystyki są na końcu postu, natomiast lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2013”.

● ● ●

Maciej Wasielewski, Jutro przypłynie królowa
Reportaż z pobytu autora na Pitcairn, wyspie położonej na Oceanie Spokojnym, należącej do Wielkiej Brytanii. Studium życia w patologii niewielkiej, zamkniętej społeczności, chroniącej swoją odrębność, niedopuszczającej obcych do wnętrza, do swoich spraw i problemów. Jak jednak często bywa i stąd wyciekają tajemnice, po których następują przesłuchania, rozprawa sądowa i wyroki więzienia. A ofiary cierpią mimo terapii. W trudnych chwilach podtrzymuje ludzi nadzieja na przybycie królowej, może już niedługo, może już jutro.
Tematyka wstrząsająca, narracja urywana, przeskakująca między teraźniejszością a przeszłością, czasem bardzo odległą, sięgającą buntu na Bounty. Język reportażu jest szorstki, ale dosadnie i bez ogródek opisujący rzeczywistość. Trudno się oderwać.
(Ocena: 5/6)

Friedrich Dürrenmatt, Grek szuka Greczynki, Sędzia i jego kat, Obietnica, Kraksa, Zlecenie albo O obserwacji obserwatora obserwatorów, Organa sprawiedliwości
(Ocena: 5/6 i 4/6)

Anita Diamant, Czerwony namiot
U zarania współczesności leżą historie opisane w Biblii, między innymi ta o Jakubie, jego żonach i dzieciach. Czerwony namiot to historia kobiet z tej rodziny, głównie Diny i jej czterech matek. Dina była jedyną córką Jakuba, od początku towarzyszącą innym kobietom w czerwonym namiocie, miejscu odosobnienia w czasie krwawień i porodów, miejscu opowiadanych historii i snucia marzeń. Wszystko jest dobrze do czasu, gdy Dina samowolnie, z miłości wychodzi za mąż. Jej wybranek, książę Sychem, wkrótce ginie, a zrozpaczona Dina ucieka do Egiptu, by tam szukać pocieszenia i ułożyć sobie życie na nowo.
Duża część akcji dzieje się w tytułowym namiocie, aż do znudzenia wałkując porody i kobiece problemy. W pewnym momencie miałam już tego trochę dosyć. Na szczęście przed podjęciem przeze mnie decyzji o porzuceniu czytania zaczęło się dziać coś więcej. Ogólnie w powieści jest dużo krwi, sporo wiary w bogów, umierania i brutalności życia.
(Ocena: 4,5/6)

Rafał Dębski, Gwiazdozbiór kata
(Ocena: 5/6)

Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Znachor, Profesor Wilczur
Profesor Rafał Wilczur, zrozpaczony po odejściu żony i córki, błąkający się po mieście, zostaje napadnięty i pobity, wskutek czego traci pamięć. Przez kilkanaście lat wędruje po kraju, przyjmuje cudze nazwisko, aż wreszcie jako znachor leczy ludzi, zdobywając lokalną sławę.
Zaskakująco dobre powieści. Znachor nieco lepszy, jak to zwykle bywa z pierwszymi częściami. Obie jednak warte są uwagi jako stały już element kultury, mocno osadzony w polskiej literaturze. Nieco naiwna fabuła i proste środki wyrazu nie przeszkadzają w śledzeniu z zainteresowaniem losów nieszczęsnego profesora i przejmowaniu się jego perypetiami. Krytyczne przedstawienie środowiska lekarskiego w mieście jest przeciwstawione wiejskiej sielance, która, mimo gorszych warunków życia bliżej natury, oferuje pełniejsze i szczęśliwsze życie.
(Ocena: 5/6 i 4,5/6)

Kinga Dunin, Tabu
Martę denerwuje podstawa ojca, ale nie umiałaby być w stosunku do niego nieuczciwa; Marek swojego ojca podziwia, ale nie waha się go oszukiwać. Różne postawy, odmienne korzenie, duża rola przekazanego światopoglądu, religii, podstaw moralnych.
Trudne chwile wieku dojrzewania, konflikty z rodzicami, odrzucanie światopoglądu, reprezentowanego przez najbliższych, poszukiwanie własnej drogi w życiu, zbaczanie na manowce. Jak się wydaje, to właśnie miało być treścią Tabu. I niby jest, ale podane jakoś tak nieprzekonująco, wymuszenie, że starałam się szybko przeczytać i oddać do biblioteki. Lepiej i całkiem zrozumiale wyłożone jest to w Pułapkach wychowania.
(Ocena: 3/6)

Jacek Dukaj, Córka łupieżcy
(Ocena: 5/6)

Rafał Dębski, Pasterz Upiorów
(Ocena: 4/6)

Tomasz Słomczyński, Anna Wakulik, Stefan Weisbrodt, Olga Górska, Maciej Fronczak, Jakub Noga, Sopot, czwarta rano
Zbiór opowiadań nagrodzonych w ramach Festiwalu Literacki Sopot 2013. Miejscem akcji jest każdorazowo Sopot i zbrodnie tam popełniane. Jedne bardziej, inne mniej ciekawe, ale każda zahacza o miejsca znane i kojarzone z tym miastem. Typowe opowieści kryminalne, oprócz przestępstw pokazujące też życie mieszkańców, ich radości i smutki, oczekiwania i nadzieje. Dla mnie zbiorek średni, ale ja nie przepadam za kryminałami – mam na zbyciu, jakby ktoś chciał.
(Ocena: 3,5/6)

Rafał Dębski, Przy końcu drogi
(Ocena: 4,5/6)

Charles Dickens, Opowieść wigilijna
Najsłabszy Dickens. Obrzydliwie dydaktyczna, paluchem wskazująca, jak należy postępować. Opisana z jedynie słusznego punktu widzenia, nie licząca się z poglądami innych. Brrr... Wysłuchałam audiobooka tylko dlatego, że córa musiała do szkoły przeczytać i słyszałam jej bezcenne komentarze. Widzę, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. ;)
(Ocena: 3/6)

Marcin Wolski, Tragedia „Nimfy 8”
Po dwudziestu latach od pierwszego czytania nadal pamiętam te opowiadania; początek każdego od razu przypominał, jak się to skończy. Bardzo dobre, proste i nieprzegadane science fiction, nie tylko o kosmosie, ale o ludziach – jacy jesteśmy, co sobą jako gatunek reprezentujemy, dokąd zmierzamy. Czytane dla rozrywki, ale i ku przestrodze, by nie zboczyć ze słusznej drogi, nie zejść na manowce.
(Ocena: 5/6)

Rafał Dębski, Kiedy Bóg zasypia
(Ocena: 5/6)

Antonina Domańska, Paziowie króla Zygmunta
Grupa siedmiu psotnych chłopców dominuje na krakowskim dworze króla Zygmunta. Figle paziów budzą wesołość jednych, a zgorszenie i rozpacz innych. Nie pomagają rozmowy, nie skutkują śledztwa, chłopcy są dość sprytni, żeby przez długi czas nie dać się złapać. Na tle błahych zabaw toczą się jednak ważne dla Polski wydarzenia – poświęcenie dzwonu Zygmunta na Wawelu jest dużą uroczystością, w której bierze udział cała rodzina królewska, istotne też są rozmowy o ewentualnym włączeniu Prus Zakonnych, przekształconych w Prusy Książęce po likwidacji Zakonu Krzyżackiego, zakończone oddaniem ich w lenno Albrechtowi Hohenzollernowi i Hołdem Pruskim w 1525 roku. Przyjemna lektura, mimo upływu lat ciągle bawi.
(Ocena: 4/6)

Sylwia Chutnik, Kieszonkowy atlas kobiet
Cztery odsłony z życia w kamienicy przy Opaczewskiej, czworo bohaterów, których losy splatają się i zazębiają w różnych momentach. Różne spojrzenia na te same miejsca, różne opinie, inne podejście do codziennych problemów, inne sposoby radzenia sobie z niełatwą rzeczywistością. Początek odstręczający, potem jest coraz lepiej, bo Sylwia Chutnik ma coś do powiedzenia i umie przekazać to, co widzi – patrzy też uważnie, dostrzegając zakryte i niejednoznaczne, czytając między wierszami, wyciągając wnioski. Dobrze napisane, niełatwe opowieści.
(Ocena: 5/6)

Eugeniusz Dębski, Krucjata: Księga I
Świat w XXVIII wieku powoli zmierza ku zagładzie. Stagnacja i zniechęcenie ludności osiągnęły punkt, po którym widać już tylko równię pochyłą. Receptą na tę chorobę wydaje się być wyprawa w poszukiwaniu nowego świata, zdatnego do zamieszkania, prowadzona przez odmrożeńców – ludzi poddanych zamrożeniu w XX wieku. Inicjatorzy wyprawy mają też nadzieję na uaktywnienie dzięki niej pozostałej na Ziemi ludności.
Fabuła jest mało przekonująca, niewiele istotnych zagadnień zostało wyjaśnionych, za to dużo miejsca zajmują jałowe, nieistotne rozważania. Bohaterowie snują się po statku, grają w tenisa, kąpią się w basenie, intrygują, grają role i prowadzą rozmowy przypominające irytujące dialogi z marnej telenoweli. Gwoździem do trumny Krucjaty jest wykorzystanie jako odmrożeńców ludzi o sławnych nazwiskach – Walta Disneya i Bruce’a Lee. Nie pomaga otoczka SF: „zamrożona, odmrożona, podróż kosmiczna... Przecież to czysta fantastyka, może nawet nie najlepsza, prawda?” (Fabryka Słów, 2007, s. 138). Prawda, niestety! I jak zabawnie wygląda w tym kontekście imię autora na stronie tytułowej: EuGeniusz. Czyżby autoironia?! Po drugi tom nie sięgnę, nie mam tak masochistycznych skłonności.
(Ocena: 2/6)

Rafał Kosik, Mars
Dążenia do kolonizacji innych planet są obecne w wielu powieściach SF. Również Kosik nie oparł się tej idei w swojej debiutanckiej powieści.
Trzy kadry z życia na Marsie: pierwszy to wstępne terraformowanie, przygotowanie do stworzenia atmosfery umożliwiającej funkcjonowanie bez kopuł, na swobodzie, drugie to zaawansowana kolonizacja, gospodarowanie miliardowej populacji, organizacja przemysłu, rolnictwa, polityki i rozrywki, trzecia to próby uratowania tego, co jeszcze uratować można.
Całkiem zgrabna, wciągająca historia. Widać tu już zaczątki niektórych pomysłów, rozwijanych potem w cyklu o Felixie, Necie i Nice. Dobry wstęp do poznawania fantastyki, chociaż towarzyszyło mi wrażenie, że taka powieść powinna była ukazać się kilkadziesiąt lat wcześniej, w początkach polskiej SF – tam byłoby jej właściwe miejsce.
(Ocena: 5/6)

Bogdan Bartnikowski, Dzieciństwo w pasiakach
Wspomnienia z czasów wojny są najbardziej przejmujące, gdy opowiadają o losach dziecięcych bohaterów. Bartnikowski w kilkunastu opowiadaniach przedstawia swoją drogę od powstania warszawskiego do Oświęcimia, niewyobrażalnie ciężką rzeczywistość w obozie, starania o zachowanie życia, głód, strach i samotność – wszystko to wśród brutalnej przemocy i namacalnej obecności śmierci. Przejmująca relacja, jedna z wielu, a taka inna, doskonale ukazująca świat obozu oczami dziecka.
(Ocena: 5/6)

Marek Oramus, Senni zwycięzcy
Debiut jednego z autorów należących do filarów polskiej fantastyki.
Przez przestrzeń kosmiczną płynie statek z wielotysięcznym tłumem mieszkańców. Na setkach poziomów mieszkalnych kłębią się ludzie wraz ze swoimi problemami, namiętnościami i oczekiwaniami. Obudzeni z hibernacji trafiają na nieoczekiwanych gości – Dwukolorowych, nieznaną rasę, podobno pochodzącą z mijanego niedawno układu.
Przy czytaniu tej powieści nasuwały mi się nachalnie skojarzenia z innymi, klasycznymi już utworami SF, przede wszystkim z Paradyzją Zajdla, Zagubioną przyszłością Borunia i Trepki, a w końcu i z Non stop Aldissa. Nic nowego, ot, jeszcze jedna wizja przyszłości wypraw kosmicznych.
(Ocena: 3/6)

Ewa Bauer, W nadziei na lepsze jutro
Trudno mi napisać coś sensownego o tej powieści, bo nie mieści się ona w sferze moich czytelniczych zainteresowań. Historie miłości, zdrady i przebaczenia, rozterek i rozważań życiowych zupełnie mnie nie pociągają w świecie fikcji literackiej. Niemniej przeczytałam, zobowiązana egzemplarzem otrzymanym od autorki (dziękuję!).
(Ocena: 3/6)

Antonina Domańska, Historia żółtej ciżemki
Sympatyczna powieść o tworzeniu przez Wita Stwosza ołtarza w Kościele Mariackim w Krakowie. Aktywny udział w tym przedsięwzięciu bierze Wawrzuś, ośmioletni brzdąc, zagubiony w dużym mieście, zastraszony przez rozbójnika, który poprzysiągł mu zemstę, szczery i prostolinijny, utalentowany tak, że sam mistrz go chwali i pozwala wykonywać rzeźby dla możnych. Akcja osadzona jest za panowania Kazimierza Jagiellończyka, w czasach dobrobytu i spokoju, gdy największym problemem były bandy zbójeckie grasujące po gościńcach i choroby dręczące ludzi.
(Ocena: 4/6)

Wiktor Gomulicki, Wspomnienia niebieskiego mundurka
Pierwsze lata szkoły każdemu kojarzą się ze szczęśliwym dzieciństwem, zawieraniem nowych znajomości, zawiązywaniem przyjaźni na całe życie, uczeniem się nowych rzeczy i poznawaniem świata. Do tego dochodzą psoty i figle, płatane w szkole i poza nią, odrobina przemycanego patriotyzmu, młodzieńcza egzaltacja wierszami, znoszenie codziennych trudów, pokonywanie biedy i trudności szkolnych. To wszystko jest obecne w powieści Gomulickiego, której akcja toczy się w drugiej połowie XIX wieku w Pułtusku nad Narwią. Sympatyczne czytadło, chociaż jednorazowe.
(Ocena: 4/6)

Jacek Dehnel, Saturn
Historia trzech pokoleń rodziny Goyów w interpretacji Jacka Dehnela. Bardzo ciekawa, chociaż chwilami obrzydliwa opowieść, wciąga na tyle mocno, że skłania do szukania informacji o słynnym malarzu i oglądania jego obrazów. Wspomnienia pisane przez kolejnych Goyów urozmaicone są materiałem ilustracyjnym (szkoda, że czarno-białym) i omówieniami obrazów. Interesujące spojrzenie na Hiszpanię przełomu XVIII i XIX wieku.
(Ocena: 5/6)

Katarzyna Michalak, Nadzieja
Początek był nawet niezły, myślałam sobie: będzie czwórka. Potem jednak robiło się coraz bardziej naiwnie i pretensjonalnie, aż do tragiczno-słodkiego zakończenia. Postacie są nienaturalne, czarno-białe: mężczyźni to albo nienasyceni brutale, albo idealni i doskonali opiekunowie, kobiety natomiast przedstawione są jako wykorzystywane idiotki albo nieszczęśliwe ofiary tragicznego dzieciństwa. A miałam nadzieję (nomen omen) na niezłe czytadło, po wcześniej czytanej Poczekajce spodziewałam się i tu chociaż odrobiny humoru. Dalszą twórczość autorki sobie daruję, a książkę chętnie wymienię na coś ciekawszego.
(Ocena: 3/6)

Gabriel García Márquez, Dwanaście opowiadań tułaczych
Klasyka literatury rzadko zawodzi. Również i tym razem Marquez dał w dwunastu opowiadaniach popis kunsztu i zafundował sporo przyjemności z czytania dobrej literatury. Opowieści z wędrówek po Europie Zachodniej przenoszą nas do Szwajcarii, centrum wygnania i leczenia obalonych prezydentów, do Włoch, miejsca pielgrzymek, Hiszpanii, Francji i Sycylii, gdzie dobrze spędza się wakacje. Pokazują w krótkich odsłonach losy szczęśliwych rodzin i rozbitków życiowych, utracone nadzieje i zmarnowane szanse, jak w życiu.
(Ocena: 5/6)

● ● ●

Statystyki:
W sumie (w miesiącu/w roku): 31/233
Powtórki: 7 (Dürrenmatt x 4, Dębski, Dickens, Wolski)
Cykle zakończone: 1 (Dołęga-Mostowicz)
Cykle w trakcie: 3 (Dunin, Dębski E., Bauer)
Autorzy polscy: 22 (Wasielewski, Dębski R. x 4, Dołęga-Mostowicz x 2, Dunin, Dukaj, <antologia> x 6, Wolski, Domańska x 2, Chutnik, Dębski E., Kosik, Bartnikowski, Oramus, Bauer, Gomulicki, Dehnel, Michalak)
Autorzy obcy: 9 (Dürrenmatt x 6, Diamant, Dickens, Márquez)
Średnia ocen: 4,27

Realizacja projektów:
Książki historyczne – 4 (Dębski R. x 4)
Nobliści – 1 (Márquez)
Z półki (nowe [powtórki]/razem w roku [z powtórkami]/cel) – 7[6]/60[92]/31
Wyczekane – 5 (Dürrenmatt x 2, Dukaj, Domańska x 2)
Z literą w tle – 20 (D: Dürrenmatt x 6, Diamant, Dołęga-Mostowicz x 2, Dunin, Dukaj, Dickens, Dębski R. x 4, Domańska x 2, Dębski E., Dehnel)
Wojna i... literatura – 1 (Dębski R.)
Czytam fantastykę – 2 (Dukaj, Dębski R.)
Wyzwanie miejskie – 13 (różne miasta: Dębski R., Dołęga-Mostowicz x 2, Dunin, Dukaj, Domańska x 2, Chutnik, Bartnikowski, Bauer, Gomulicki, Michalak)
Eksplorując nieznane – 1 (Dukaj)
Jubileuszowe lektury – 0
Book-Trotter – 0 (literatura słowacka: –)
Wyzwanie „jutro” – 3 (Wasielewski, Wolski, Bauer)
Polacy nie gęsi – 22 (Wasielewski, Dębski R. x 4, Dołęga-Mostowicz x 2, Dunin, Dukaj, <antologia> x 6, Wolski, Domańska x 2, Chutnik, Dębski E., Kosik, Bartnikowski, Oramus, Bauer, Gomulicki, Dehnel, Michalak – 39/108 punktów)

8 listopada 2013

Mama kazała mi chorować

Julie Gregory
Mama kazała mi chorować
(Sickened: the true story of a lost childhood)
tłum. Karolina Bober
Amber, 2006

Dla dziecka najważniejsza jest matka. To ona jako pierwsza pokazuje mu świat, ona wyznacza punkty odniesienia i tworzy więź, którą bardzo trudno rozerwać. To jej każde dziecko zawdzięcza to, kim jest i co potrafi osiągnąć w życiu, bo ona buduje pewność siebie i poczucie wartości młodego człowieka. Na nią przypada spora część chwały z sukcesów potomka bądź cząstka winy za niepowodzenia. Jeśli potrafi stworzyć dziecku warunki do rozwoju, może czuć się spełniona i zadowolona z wykonania dobrej roboty. Mała Julie, autorka wspomnień Mama kazała mi chorować, nie miała szczęścia być takim zwykłym, kochanym dzieckiem. Jej dzieciństwo było koszmarem, z którego zdała sobie sprawę zbyt późno, by móc się całkowicie od niego uwolnić.
Sandy Gregory cierpiała na zastępczy zespół Münchhausena. Jest to zaburzenie psychiczne, polegające na wywoływaniu u dzieci, nad którymi sprawuje się opiekę, objawów chorobowych, wymagających poddawania badaniom i leczeniu. Sandy bardzo skutecznie wmawiała swojej córce objawy bólowe, wskazujące na bliżej nieokreślone choroby, by następnie wozić ją do kolejnych lekarzy i kolejnych szpitali w poszukiwaniu przyczyny dolegliwości. Jednocześnie zmuszała dziewczynkę do nadmiernej pracy fizycznej i nie pozwalała normalnie jeść, czyli odmawiała jej normalnego, zwykłego funkcjonowania, jakie powinna zapewnić matka dziecku. Julie często opuszczała szkołę z powodu wizyt u lekarza, nie mogła odrabiać lekcji, bo musiała nakarmić zwierzęta i posprzątać w obejściu, żywiła się napojami witaminizowanymi i płatkami z dużą ilością cukru, bo po całym dniu pracy tylko to zostawało do jej dyspozycji. Jedynymi chwilami, gdy mogła się najeść i odpocząć od nadzoru matki, były dni pobytu w szpitalu.
Rodzina Gregorych składała się z czterech osób: matki, ojca i dwójki dzieci, Julie i Danny’ego. Mieszkali w podwójnej przyczepie, w ciągu lat powiększanej o kolejne przybudówki, tworzące ciekawy labirynt mieszkaniowy. Pozornie wszystko wyglądało normalnie: spora posiadłość z dala od innych gospodarstw, rozległy dom, konie, psy, samochody – wydawałoby się, że są to dobre warunki do wychowywania dzieci i spokojnego życia. Jednak choroba matki i nieumiejętność ojca do sprzeciwiania się jej dziwacznym nieraz żądaniom powodowały, że dzieciom brakło podstaw do zbudowania poczucia wartości i pewności siebie. Matka była tu motorem sprawczym ich działań; wymyślając kolejne dolegliwości Julie, kierowała jej życie coraz bardziej na manowce. Ojciec nie umiał czy nie chciał dostrzec problemów (sam zresztą miał stwierdzony uszczerbek na zdrowiu psychicznym), jakie Sandy stwarzała córce, chociaż potrafił twardo sprzeciwić się temu samemu wobec syna. Dzięki postawie ojca Danny był fizycznie najzdrowszym członkiem rodziny Gregorych, nie ułatwiło mu to jednak współżycia w rodzinie i nie wystarczyło, by jego rozwój przebiegał normalnie. Najbardziej jednak ucierpiała Julie: ciągana bez potrzeby po szpitalach, głodzona i faszerowana zbędnymi lekami, zastraszana i niepewna siebie, rozdarta między miłością do matki a niepewnością, czego ta od niej oczekuje, pałająca jednocześnie chęcią podporządkowania się i buntem w postaci wyrażania własnego zdania, rosła chuda i słabowita, z trwałą skazą w psychice, bez możliwości wyzwolenia się spod destrukcyjnego wpływu najważniejszej dla niej osoby. Znacznie ograniczone kontakty z rówieśnikami miały wpływ na jej upośledzony rozwój społeczny i nieumiejętność nawiązania bliższych relacji z kimś spoza rodziny. Oskarżana przez matkę o wyimaginowane przewiny traciła resztki pewności siebie i nie potrafiła właściwie oceniać otoczenia. Świat Julie był pokawałkowany i niepewny, pozbawiony fundamentu, na którym mogłaby oprzeć swoją odbudowę.
Julie Gregory wykazała ogromne samozaparcie, gdy, uświadomiwszy sobie przyczynę swoich problemów, postanowiła zerwać z dotychczasowym życiem, zacząć od początku, ułożyć od podstaw relacje ze wszystkimi bliskimi. Podjęła próbę wyjaśnienia ojcu, jak się czuła dręczona przez matkę, i zrozumienia, dlaczego jej nie pomógł. Usiłowała porozmawiać z bratem, jak on widział ich dzieciństwo, by spojrzeć innymi oczami na to, co się z nią działo. Wróciła nawet na chwilę do matki w nadziei, że ta się zmieniła, że będą mogły po latach odbudować kontakty na zupełnie innym poziomie. W przetrwaniu zmian pomogła jej nauka i pisanie; wyrzucenie z siebie tego, co boli, na papier podziałało kojąco i porządkująco – swymi wyzwaniami Julie mogła pomagać dzieciom, znajdującym się w podobnej do niej sytuacji, nadal dręczonych i maltretowanych w imię źle pojętej opiekuńczości, z powodu choroby, którą trudno dostrzec z zewnątrz, spoza rodziny.
Wspomnienia Julie są przejmujące. Trudno byłoby nie podejść do nich emocjonalnie. Emocje wpływają jednak nie tylko na sposób patrzenia Julie na dzieciństwo, ale i na przedstawienie jej przeżyć. Relacja jest nieco chaotyczna, swobodnie przeskakuje między bardziej znaczącymi wydarzeniami, bolesnymi i szczęśliwszymi dniami, między czasami dzieciństwa i wieku nastoletniego. Osobiste zaangażowanie wpływa też na niekonsekwencję w zachowaniu czasu relacji – Julie używa raz czasu teraźniejszego, raz przeszłego. Jednak nad tymi drobnymi nieścisłościami przeważa wartość merytoryczna wspomnień Julie Gregory i przestroga, jaką niesie dla tych, którzy mogą mieć kontakt z ewentualnymi ofiarami ludzi z zastępczym zespołem Münchhausena.
(Ocena: 4,5/6)