Cykl liczy pięć tomów, na razie udało mi się przeczytać trzy. Nie są to powieści tej klasy co Gra Endera, ale trzymają wystarczająco wysoki poziom, żeby chciało się pochłaniać kolejne części. Dużą rolę, jak zwykle, odgrywają nieletni bohaterowie, szlachetni i inteligentni ponad otaczającą ich przeciętność, mający do odegrania wyjątkową rolę zbawców i wybawców ludzkości. Ten akurat schemat mi nie przeszkadza. Razi za to nieco powiększający się z każdym tomem udział elementów mistycznych i jednoznaczne okazywanie jedynej drogi, wiodącej ku szczęśliwości wiecznej – kluczowym elementem jest tu Naddusza, komputer, który pełni rolę czegoś w rodzaju boga. Interesująco opisał Card ścieranie się wpływów kobiet i mężczyzn w zależności od warunków życia – kobiecy świat Basiliki kontra trudy życia na pustyni i podczas pielgrzymki. Powrót do domu jest lekturą dostatecznie ciekawą, by dać się wciągnąć w świat Harmonii.
● ● ●
Z umierającej Ziemi kilkadziesiąt miliardów lat temu ludzkość przeniosła się na Harmonię, odległą planetę, na której czekała ją szczęśliwość ogólna i życie bez wojen. Nad myślami i działaniami ludzi czuwa tu komputer, zaopatrzony w pamięć przeszłych wydarzeń, które doprowadziły do zguby starą planetę, i mający za zadanie kierować poczynaniami mieszkańców Harmonii. Sprawy zaczęły się jednak wymykać spod kontroli – komputer słabnie, a ludzie zaczynają sobie przypominać rzeczy, o których nie pamiętali przez pokolenia, pojawiają się wynalazki mogące ułatwić nie tylko codzienne życie, ale i zwycięstwo w ewentualnej wojnie i opanowanie jednej krainy przez mieszkańców innej. Mnożą się dziwne wydarzenia, a ludzie dotąd trzeźwo myślący zaczynają mieć wizje, które prowadzą ich na nowe, nieprzetarte ścieżki.
Historia prosta, ale sugestywnie opowiedziana, dobrze się czyta. Bohaterowie ciekawie scharakteryzowani, różnorodni i bogaci wewnętrznie. Fabuła ciekawa, z niewiadomymi, na których wyjaśnienie czeka się z niecierpliwością.
(Ocena: 5/6)
W Basilice, rodzinnym mieście bohaterów cyklu, źle się dzieje. Władzę przejmują ludzie o zapędach autokratycznych, a do bram zbliża się oddział wojska Imperatora pod dowództwem inteligentnego generała Moozha. Kobiety rządzące dotąd Basiliką nie potrafią się oprzeć manipulacjom najeźdźców, a Rasa i jej rodzina stają się zakładnikami w rękach generała.
Dobry tom. Coraz lepsze kreacje głównych postaci, bardziej zdecydowanie opisane, o lepiej zróżnicowanych charakterach – trudna sytuacja, w jakiej się znaleźli mieszkańcy miasta i konieczność podjęcia działań niemożliwych do przewidzenia powodują, że nastoletni bohaterowie szybciej dojrzewają, mężnieją i stają na wysokości zadania, jakiego wymaga od nich Naddusza. Fabuła również rozwija się coraz lepiej, odsłaniając kolejne elementy, wyjaśniając to, co mogło być niezrozumiałe w pierwszym tomie, i dodając nowe, inspirujące do rozmyślań fragmenty układanki.
(Ocena: 5/6)
Trzecia część cyklu toczy się pozornie leniwie. Wędrówka kilkunastoosobowej, luźno związanej więzami krwi i przyjaźni grupy przez pustynię w kierunku znanym jedynie Nadduszy, życie w dolinie, sianie i zbieranie plonów, płodzenie i wychowywanie dzieci – to wszystko może się wydawać zbyt statyczne. Jednak pod pozorami spokojnego życia tętnią namiętności, które co chwila grożą wybuchem, zdolnym rozsypać kruchą spoinę, łączącą grupę w całość; konieczność zmiany przyzwyczajeń i rezygnacji z tego, co dotychczas było ważne dla każdego z wybrańców, rodzi frustracje, które opanować może tylko ktoś o bardzo silnej osobowości, przy sporym udziale nadludzkiej, komputerowej mocy Nadduszy.
Dalej czyta się dobrze, mimo wolnego tempa. Drażnią mnie jednak trochę zbyt silne naleciałości biblijne i coraz większa dawka mistycyzmu, jednoznacznie wskazujące zagubionym duszyczkom jedynie słuszny kierunek – należy wierzyć w Nadduszę i podporządkować się jej, bo tylko ona wie, co jest dobre dla człowieka i ludzkości, a wszelki opór będzie nadaremny i stłumiony w zarodku przy użyciu sił nadprzyrodzonych, dzięki czemu każdy niedowiarek przekona się, że nie warto zadzierać z prawdziwymi wyznawcami. Trochę niebezpieczne przesłanie, nasuwające niepokojące scenariusze na przyszłość. Ale poza tym jest dobrze; będę kontynuować czytanie po pewnym czasie.
(Ocena: 4,5/6)
To bardzo dobry pisarz, jak się zapewne sama się przekonałaś (a dowodzą temu powyższe krótkie recenzje ... swoją drogą to bardzo rzadki przypadek w świecie blogerów, taka forma recenzji). A czytałaś "Grę Endera"?
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Nie wiem, na ile rzadki to przypadek, przyznam, że nie zwróciłam na to uwagi. Taka forma opinii u mnie to wynik kompromisu, żeby skrócić miesięczne podsumowania, a jednocześnie coś o każdej książce napisać ku pamięci. No cóż, piszę głównie dla siebie. ;)
UsuńCo do Carda to jak klikniesz na jego etykietę na dole postu to pokaże się wszystko, co dotychczas napisałam - jest tam i "Gra Endera", i coś jeszcze. Zachęcam. :)