Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Philip Dick. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Philip Dick. Pokaż wszystkie posty

8 marca 2012

„Boża inwazja” czyli powtórka z Dicka

Druga część trylogii Dicka, Boża inwazja (Zysk i S-ka, 1996), rozwija tematykę podjętą w Valisie, tyle że w sposób nieco bardziej strawny. Czas akcji nie jest podany, jednak wspomniany motyw kolonizowania dalekich planet pozwala przypuszczać, że opowiadana historia dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Zaczyna się obiecująco zwyczajnie: Elias Tate przyprowadza do szkoły specjalnej upośledzonego chłopca, który stracił rodziców w wypadku – matka zginęła, a ojciec leży zahibernowany w oczekiwaniu na przeszczep śledziony. Następne ujęcie to retrospekcja: ojciec i matka chłopca pracują na odległej planecie, poznają się, biorą ślub. A nie, nie jest to takie proste, bo pojawia się element mistyczno-fantastyczny – do ślubu doprowadza miejscowy bóg Jah, wygnany dawno temu z Ziemi, okrutny i nieliczący się z ludzkimi planami, przeprowadzający własne zamysły bez brania pod uwagę kogokolwiek innego, dla jakiegoś iluzorycznego pożytku, ludzkości czy może własnego. Dlaczego jednak lokalne bóstwo nagle zapragnęło połączyć dwójkę Ziemian? Jah zrobił to, by uzyskać prawną podstawę do przemycenia na Ziemię samego siebie, w łonie kobiety, żeby mógł się odrodzić w postaci swojego syna, z kolejnej dziewicy.
I znowu mamy tu, jak w Valis, dużo rozważań o sensie życia i przyszłości świata, rozmowy o Bogu, Zbawicielu i siłach zła, uosabianych przez Beliala, o roli stwórcy w pełnym zła świecie. Sporo jest nawiązań do mitologii greckiej i wierzeń żydowskich, do korzeni znanej nam cywilizacji. Tym razem dyskusje Boga-dziecka z jego mentorką mogą być pożywką do rozmyślań o wszystkich istotnych dla człowieka sprawach, przy czym pytania o cel i sens niektórych działań rodzą sprzeciw tych, których kosztem odbywa się realizacja boskich planów: „Nie mam wiary ani nadziei, a on nie ma miłości, tylko siłę. Bóg jest przejawem siły, niczym więcej.” (s. 58). Odmiennie jednak niż w Valis, gdzie podróżowaliśmy między czasami, a właściwie czas, jakim go znamy, nie istniał, w Bożej inwazji mamy okazję przemieszczać się między rzeczywistościami alternatywnymi.
Dick maluje swój powieściowy świat sugestywnie, z wyczuciem dramatyzmu, ale ciągłe mielenie tych samych motywów staje się z czasem nudne. Zwłaszcza że zagadnienia poruszane w powieści są mi zasadniczo obojętne, a rozterki Dicka dotyczące wiary już dawno zostawiłam za sobą wraz z młodością. ;) Jednak dla kogoś zainteresowanego tematyką powieść ta może się okazać ciekawym studium wyobrażeń Autora o relacjach i zależnościach Boga i ludzi. Z powyższych względów, mimo że Boża inwazja jest nieco ciekawsza niż Valis, musiałam ocenić ją również tylko na czwórkę.
(Ocena: 4/6)

7 marca 2012

Nawiedzony Dick

Jakiś czas temu przeczytałam tom opowiadań Dicka Impostor. Nie spodziewałam się po nim wiele, bo za tą formą nie przepadam – wolę dłuższe teksty, w których można się przywiązać do bohaterów. Doznałam jednak miłego zaskoczenia, bo większość opowiadań podobała mi się bardzo, co zachęciło mnie do dalszego poznawania twórczości Autora. Jedną z wyczekanych powieści, wołających od jakiegoś czasu z mojej półki, był Valis (Rebis, 1994).
Wyjaśnienie tytułu widnieje już na stronie drugiej:

„VALIS (skrót od Vats Active Living Intelligence System, czyli Rozległy Czynny Żywy System Informatyczny, z amerykańskiego filmu) – turbulencja w polu rzeczywistości, w której tworzy się spontaniczne, samokontrolujące się negentropijne zawirowanie dążące stopniowo do podporządkowania sobie otoczenia i wykorzystywania go do tworzenia zestawów informacji.
Charakteryzuje się pozorną świadomością, celowością, inteligencją, rozwojem i swoistą koherencją.
Wielka Encyklopedia Sowiecka
Wydanie szóste, 1992”

Fabuła nie jest skomplikowana, w odróżnieniu od mistycznych wywodów. Autor jako on sam i jego alter ego, czyli Koniolub Grubas, w schizofrenicznym rozdwojeniu prowadzi ze swoimi przyjaciółmi dyskusje o naturze Boga, jego ingerencjach w los ludzi, wszechwiedzy i sterowaniu każdym człowiekiem i, co szczególnie nurtuje wielu dociekliwych wierzących, o przyzwalaniu na zło pleniące się w świecie. Koncentracja Dicka na problemach teologicznych po doznanej przez niego w latach siedemdziesiątych XX wieku wizji, którą uważa za wskazówkę od Boga, prowadzi przyjaciół do poszukiwań kolejnego Zbawiciela, piątego już w znanych dziejach ludzkości. Fabułę urozmaicają zapiski Konioluba Grubasa, zwane przez niego „egzegezą”, w których wykłada swoje przemyślenia na tematy teologiczno-filozoficzno-historyczne, w oparciu o znane mitologie, w tym głównie chrześcijańską.
Dla kogo przeznaczona jest ta powieść? Może dla tych, którzy szukają jeszcze swojej drogi, wątpią i nie są do końca przekonani, którędy pójść, chcą wiedzieć więcej, a jeszcze nie znudziły im się para-teologiczne dysputy. Ci znajdą tam prawdopodobnie jakieś wskazówki czy punkt oparcia, na którym zbudują swoje wyobrażenie świata i Boga, używając rozumu bądź wiary. Natomiast ci, którzy są już ukształtowani, będą nieco znudzeni wywodami i rozterkami bohaterów – dla nich pozostaje sam Valis, niby tytułowy, a ledwie zaznaczony motyw, który przynależy bardziej do fantastyki. Za to można spokojnie dać czwórkę, ale nie więcej.
(Ocena: 4/6)

● ● ●
„Lubiliśmy wciągać Grubasa w teologiczne dysputy, bo zawsze się zacietrzewiał, wychodząc z założenia, że to, co mówimy na ten temat, ma jakiekolwiek znaczenie, że sam temat ma jakieś znaczenie.” (s. 23-24)

„Powinno się ustanowić prawo, że skoro ktoś znajdzie Boga, to może go sobie zatrzymać.” (s. 31)

„W Biblii jest coś o spadających wróblach [...]. O tym, że On ma na nie oko. To jest właśnie całe nieszczęście z Bogiem, że On ma tylko jedno oko.” (s. 33)

„Ludzie i świat są dla siebie nawzajem toksyczni.” (s.72)