Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orson Scott Card. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orson Scott Card. Pokaż wszystkie posty

30 sierpnia 2014

Orsona Scotta Carda „Powrót do domu”

Cykl liczy pięć tomów, na razie udało mi się przeczytać trzy. Nie są to powieści tej klasy co Gra Endera, ale trzymają wystarczająco wysoki poziom, żeby chciało się pochłaniać kolejne części. Dużą rolę, jak zwykle, odgrywają nieletni bohaterowie, szlachetni i inteligentni ponad otaczającą ich przeciętność, mający do odegrania wyjątkową rolę zbawców i wybawców ludzkości. Ten akurat schemat mi nie przeszkadza. Razi za to nieco powiększający się z każdym tomem udział elementów mistycznych i jednoznaczne okazywanie jedynej drogi, wiodącej ku szczęśliwości wiecznej – kluczowym elementem jest tu Naddusza, komputer, który pełni rolę czegoś w rodzaju boga. Interesująco opisał Card ścieranie się wpływów kobiet i mężczyzn w zależności od warunków życia – kobiecy świat Basiliki kontra trudy życia na pustyni i podczas pielgrzymki. Powrót do domu jest lekturą dostatecznie ciekawą, by dać się wciągnąć w świat Harmonii.

● ● ●

Orson Scott Card, Pamięć Ziemi
Z umierającej Ziemi kilkadziesiąt miliardów lat temu ludzkość przeniosła się na Harmonię, odległą planetę, na której czekała ją szczęśliwość ogólna i życie bez wojen. Nad myślami i działaniami ludzi czuwa tu komputer, zaopatrzony w pamięć przeszłych wydarzeń, które doprowadziły do zguby starą planetę, i mający za zadanie kierować poczynaniami mieszkańców Harmonii. Sprawy zaczęły się jednak wymykać spod kontroli – komputer słabnie, a ludzie zaczynają sobie przypominać rzeczy, o których nie pamiętali przez pokolenia, pojawiają się wynalazki mogące ułatwić nie tylko codzienne życie, ale i zwycięstwo w ewentualnej wojnie i opanowanie jednej krainy przez mieszkańców innej. Mnożą się dziwne wydarzenia, a ludzie dotąd trzeźwo myślący zaczynają mieć wizje, które prowadzą ich na nowe, nieprzetarte ścieżki.
Historia prosta, ale sugestywnie opowiedziana, dobrze się czyta. Bohaterowie ciekawie scharakteryzowani, różnorodni i bogaci wewnętrznie. Fabuła ciekawa, z niewiadomymi, na których wyjaśnienie czeka się z niecierpliwością.
(Ocena: 5/6)

Orson Scott Card, Wezwanie Ziemi
W Basilice, rodzinnym mieście bohaterów cyklu, źle się dzieje. Władzę przejmują ludzie o zapędach autokratycznych, a do bram zbliża się oddział wojska Imperatora pod dowództwem inteligentnego generała Moozha. Kobiety rządzące dotąd Basiliką nie potrafią się oprzeć manipulacjom najeźdźców, a Rasa i jej rodzina stają się zakładnikami w rękach generała.
Dobry tom. Coraz lepsze kreacje głównych postaci, bardziej zdecydowanie opisane, o lepiej zróżnicowanych charakterach – trudna sytuacja, w jakiej się znaleźli mieszkańcy miasta i konieczność podjęcia działań niemożliwych do przewidzenia powodują, że nastoletni bohaterowie szybciej dojrzewają, mężnieją i stają na wysokości zadania, jakiego wymaga od nich Naddusza. Fabuła również rozwija się coraz lepiej, odsłaniając kolejne elementy, wyjaśniając to, co mogło być niezrozumiałe w pierwszym tomie, i dodając nowe, inspirujące do rozmyślań fragmenty układanki.
(Ocena: 5/6)

Orson Scott Card, Statki Ziemi
Trzecia część cyklu toczy się pozornie leniwie. Wędrówka kilkunastoosobowej, luźno związanej więzami krwi i przyjaźni grupy przez pustynię w kierunku znanym jedynie Nadduszy, życie w dolinie, sianie i zbieranie plonów, płodzenie i wychowywanie dzieci – to wszystko może się wydawać zbyt statyczne. Jednak pod pozorami spokojnego życia tętnią namiętności, które co chwila grożą wybuchem, zdolnym rozsypać kruchą spoinę, łączącą grupę w całość; konieczność zmiany przyzwyczajeń i rezygnacji z tego, co dotychczas było ważne dla każdego z wybrańców, rodzi frustracje, które opanować może tylko ktoś o bardzo silnej osobowości, przy sporym udziale nadludzkiej, komputerowej mocy Nadduszy.
Dalej czyta się dobrze, mimo wolnego tempa. Drażnią mnie jednak trochę zbyt silne naleciałości biblijne i coraz większa dawka mistycyzmu, jednoznacznie wskazujące zagubionym duszyczkom jedynie słuszny kierunek – należy wierzyć w Nadduszę i podporządkować się jej, bo tylko ona wie, co jest dobre dla człowieka i ludzkości, a wszelki opór będzie nadaremny i stłumiony w zarodku przy użyciu sił nadprzyrodzonych, dzięki czemu każdy niedowiarek przekona się, że nie warto zadzierać z prawdziwymi wyznawcami. Trochę niebezpieczne przesłanie, nasuwające niepokojące scenariusze na przyszłość. Ale poza tym jest dobrze; będę kontynuować czytanie po pewnym czasie.
(Ocena: 4,5/6)

28 grudnia 2012

Nowy świat Carda

Orson Scott Card
Tropiciel (Pathfinder)
Prószyński i S-ka, 2011
tłum. Kamil Lesiew, Maciejka Mazan

Ostatnio mam szczęście do powieści wykorzystujących motyw przemieszczania się w czasie. Biorąc do ręki Tropiciela Carda, nie pamiętałam, że również tu znajdę wędrowanie po przeszłości, paradoksy czasowe, zmienianie przyszłości przez drobne ingerencje w przeszłości (opis z okładki czytałam dawno i zdążyłam zapomnieć). Akcja powieści rozgrywa się na Arkadii, planecie zasiedlonej niegdyś przez przybyszów z Ziemi, podążających przez kosmiczne przestworza w ramach projektu mającego na celu ekspansję rodzaju ludzkiego na inne globy: „Piękny był to świat, zabarwiony błękitami, bielami i brązami jak Ziemia, lecz otoczony pojedynczym olśniewającym pierścieniem. Życie występowało na powierzchni planety w takiej obfitości, że zieleń chlorofilu była nie tylko widoczna, ale wręcz dominująca na wielu obszarach kontynentów.” (s. 359).
Główne role w Tropicielu grają nastolatkowie – Card lubi w pierwszych tomach cykli obsadzać młodocianych bohaterów. Kiedyś byli to Ender, Groszek czy Alvin, teraz Rigg, Umbo i Param. Życie Rigga wydaje się proste do chwili, gdy ginie jego ojciec. To znaczy ten, którego dotychczas uważał za swojego ojca. Specyficzne wykształcenie, jakie zafundował mu Wędrujący Człowiek („Skoro nie wiadomo, jaka informacja przyda się w przyszłości, trzeba wiedzieć wszystko o przeszłości.” (s. 11)), pomoże mu w nowych, diametralnie różnych i szybko zmieniających się warunkach. Również niepowtarzalny dar, jakim dysponuje Rigg, dostrzeganie ścieżek istot żyjących, teraźniejszych i dawnych, umiejętność ich rozróżniania i śledzenia, także w przeszłości, pomoże mu zachować życie w otoczeniu, któremu nie może zaufać samotny trzynastoletni chłopiec królewskiego pochodzenia. W koniecznej wędrówce towarzyszą mu przyjaciele, wypróbowani w niebezpieczeństwie, posiadający dary pomocne w zachowaniu życia i realizacji celu, którego na razie mogą się tylko domyślać.
Pierwsza część nowego cyklu Carda wprowadza czytelnika w świat zasiedlony przypadkiem przed ponad jedenastoma tysiącami lat. Zawirowania przestrzeni i czasu mają ciągle ogromny wpływ na mieszkańców Dziewiętnastu Światów, oddzielonych nieprzekraczalnym Murem, a specjalne uzdolnienia niektórym z nich pomagają przetrwać. Card stworzył nowy świat, z nowymi, nieznanymi wcześniej warunkami i nowymi wyzwaniami – dopracowany, bogaty, pełen zróżnicowanych postaci, o dobrze przedstawionych charakterach, z własną, pokręconą przez tysiąclecia polityką i skomplikowanymi układami społecznymi, wyrazisty i ostry. Fabuła też jest dostatecznie zakręcona, żeby trzymać w napięciu i nie puszczać, nawet gdy już się domyślamy, co i jak. A i wtedy Autor potrafi zaskoczyć, bo nic nie jest do końca takie, jakie się wydaje. 
Świetne połączenie fantasy z science fiction w scenerii jakby ze średniowiecza, przynajmniej technologicznie. Są tajemnice i artefakty, które nie wiadomo do czego służą, jest przyjaźń, która przetrwa przeciwności losu, zdrada i miłość – wszystko w doskonałych proporcjach, chociaż podane w formie tak spokojnej i wyważonej, że jakby mimochodem tylko trzyma w napięciu. I jest motyw drogi – ku celowi wyznaczonemu przez „ojca”, ku Murowi, ku dojrzałości. Card raczy nas też rozważaniami o czasie, wprowadzając temat paradoksów czasowych w słownych przepychankach, logicznych gierkach, erystycznych popisach. Postaci Zbędnych, ich dialogi z Ramem Odynem, prowadzone na statku zmierzającym ku nowej planecie, przypominają mi, wykreowaną przez Isaaca Asimova, postać R. Daneela Olivawa, szarej eminencji przyszłego świata. Bardzo interesująca mieszanka. I bardzo ciekawe zakończenie tomu, aż chce się czytać dalej. Pozostaje czekać na tom drugi.
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●
„Ludzki mózg nie jest zdolny do zrozumienia wszystkich konsekwencji czegokolwiek. Za krótko żyjecie.” (s. 295)
„Myślenie jest niebezpiecznym zajęciem dla tych, którzy do tego nie nawykli.” (s. 330)
„Wybiórcza świadoma ślepota pozwala ludziom ignorować moralne konsekwencje ich wyborów. To była jedna z waszych najcenniejszych cech gatunkowych, z perspektywy przetrwania każdej pojedynczej ludzkiej społeczności.” (s. 345)

16 sierpnia 2012

Wygnany Ender

Do cyklu o Enderze dopisał Card po latach ciąg dalszy Gry Endera, by wyjaśnić fanom, co działo się z głównym bohaterem po wojnie z robalami a przed wydarzeniami z Mówcy umarłych. Ender na wygnaniu nie jest powieścią o tak wartkiej akcji i trzymającą w napięciu jak jej poprzedniczka. Opisuje czas powojenny, ludzi skupionych na budowaniu pokoju na kolejnych planetach, rozpraszających się po nieznanych dotąd światach, na których wcześniej mieszkały robale, zagospodarujących je, walczących z nieznanymi, obcymi tworami, utrudniającymi codzienne bytowanie. Czas budowania jest mniej zajmujący niż wojenne czyny bohaterów, jednak po chaosie walki ludzie łakną uporządkowanego życia i spokojnego rozwoju swych dzieci.
Ender, chłopiec, który uratował świat, nie może wrócić na ojczystą planetę, do rodziny. Musi udać się na wygnanie, na jedną z planet robali, gdzie wraz z pierwszymi kolonistami będzie budował nowe życie. Dzięki temu przestaje być tylko narzędziem, usamodzielnia się, sam wyznacza sobie cele. W czasie dwuletniego lotu uczy się i pracuje, czyta, pisze, rozmawia z ludźmi. Nabywa mądrości i doświadczenia, które pozwalają mu po wylądowaniu być równie dobrym administratorem czasu pokoju, jak dowódcą podczas wojny.
Andrew Wiggin rozlicza się z przeszłością. Mimo że był jedynie narzędziem w rękach dorosłych, przyjął odpowiedzialność za to, co uczynił – za każde stracone życie, za żołnierzy poległych po obu stronach frontu. Na planetach zagospodarowanych wcześniej przez robale szuka odkupienia za uczynione zło, poznaje poprzednich mieszkańców i stara się zrozumieć, dlaczego pozwolili mu na unicestwienie swojej rasy. A gdy znajduje odpowiedź, jasne staje się to, co powinien uczynić.
Ender na wygnaniu jest jednak słabszy od pierwszej części, brakuje mu świeżości Gry Endera, tak zachwycającej czytelników, i tempa akcji, sprawiającego, że nie można się oderwać. Jest jednak powieścią na tyle dobrą, że czyta się z zaciekawieniem. I na pewno czas na nią przeznaczony nie będzie czasem straconym.
(Ocena: 5/6)

12 sierpnia 2012

Gry wojenne

Powieści Orsona Scotta Carda raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Nawet jeśli nie każdy czytał, to na pewno coś tam słyszał o Enderze czy Alvinie. A że Card pisze dobrze – to i radość większa, gdy ku zadowoleniu czytelników prowadzi bohaterów przez wiele tomów cyklu, nawet jeśli nie wszystkie części są równie dobre, jak Gra Endera – powieść o chłopcu, który uratował przyszłość ludzi.
Dwie inwazje robali zmusiły siły wojskowe, dbające o bezpieczeństwo Ziemi, do działań obronnych mających na celu odparcie ewentualnego kolejnego ataku z kosmosu. Jednym z priorytetów Międzynarodowej Floty jest wyszkolenie odpowiedniej kadry, która dzięki wrodzonej inteligencji dowódców i ukierunkowanemu treningowi będzie w stanie przeciwstawić wojska ziemskie niezliczonej flotylli robali. Wśród wielu dziecięcych żołnierzy jest Ender Wiggin, dający największą nadzieję na zwycięstwo, narzędzie, które ma wygrać dla ludzi przyszłość. Ale kilkuletnie szkolenie dzieci, poczynając od sześciolatków, okupione jest ciężką pracą: szybkim przyswajaniem wiedzy, ciągle ponawianymi testami, morderczymi treningami. I samotnością.
Samotny Ender musi nie tylko szybko nauczyć się, jak skutecznie walczyć i dowodzić armią, musi też dorosnąć, osiągnąć dojrzałość wystarczającą do poradzenia sobie z nadmiernym obciążeniem kształtującej się dopiero psychiki, musi umieć zrozumieć świat, ludzi i robale, by móc zwyciężyć. A po drodze jeszcze radzić sobie z zazdrością mniej zdolnych i ich okrucieństwem. Jest tak skuteczny i w grach wojennych, i w realnym życiu, że niszczy kolejnych przeciwników, mimo iż nie pragnie zabijać i nie jest nawet świadomy, że to robi. W chwili zakończenia wojny ten niespełna dwunastoletni chłopiec jest przez jednych podziwiany i stawiany na piedestale, przez innych oskarżany o zbrodnie, chociaż tak naprawdę rozpaczliwie pragnie przyjaźni i zwykłego życia.
Powieść nic nie traci po latach, przy kolejnym czytaniu. Ciągle trzyma w napięciu, wciąga i wchłania, nie pozwalając odłożyć książki przed odwróceniem ostatniej strony. Jej atutem są złożone, mocno zarysowane postaci dzieci o ponadprzeciętnych zdolnościach, wzbudzające sympatię i współczucie u czytelnika, manipulowane przez dorosłych, wykorzystujących młode umysły w dobrym wprawdzie, ale niszczącym je celu ocalenia ludzkości. Popisy sprawności umysłowej dzieciaków, ich logicznego myślenia, szybkości przyswajania wiedzy i reagowania na nieoczekiwane zmiany, zręczności w kierowaniu zachowaniami innych, sprawiają czytelniczą przyjemność każdemu molowi książkowemu. Nic nie można zarzucić warsztatowi autora, który potrafi doskonale opisać i wydarzenia, i bohaterów, nie używając do tego nadmiernej ilości słów, tak częstego dzisiaj u pisarzy grzechu. Wszystko to składa się na wysoką ocenę powieści wśród fanów.
(Ocena: 5,5/6)