Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grecja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Grecja. Pokaż wszystkie posty

20 listopada 2014

Trylogia antyczna Karola Bunscha

Olimpias, Nasza Księgarnia 1971, (Ocena: 5/6)
Parmenion, Nasza Księgarnia 1972, (Ocena: 5/6)
Aleksander, Nasza Księgarnia 1969, (Ocena: 5/6)

Aleksander Wielki, największy król Macedonii, niewielkiego państwa na obrzeżach Hellady, uważanego przez Greków za barbarzyńskie, podporządkował sobie nie tylko wszystkie państwa-miasta Hellady, ale i większość znanego wówczas świata, po Persję i Indie. Geniusz wojskowy, o wielkich aspiracjach i niepohamowanym pragnieniu sławy, jest największym zdobywcą starożytności, zwycięzcą bitew, pogromcą przeważających sił wrogów. W Trylogii antycznej opisał go Bunsch jako człowieka wyrastającego ponad przeciętność, lubianego przez rówieśników, chociaż nierozumianego przez starszych, wojujących jeszcze z Filipem, wodzów. Żył Aleksander krótko, ale intensywnie, bez chwili wytchnienia pokonując przeciwników, bez litości goniąc swoje wojsko przez Azję, po sławę wieczną.
Aleksander, od urodzenia przeznaczony na następcę tronu, piękny, jasnowłosy, rozumny, dostrzega to, co przed jego rówieśnikami zakryte, kojarzy szybciej i dogłębniej niż jego bliscy, myśli i wyciąga wnioski, dążąc do poznania istoty rzeczy, sprawdzając empirycznie swoje pomysły, z narażeniem życia chcąc dotknąć, by uwierzyć. Uczy się od innych, bardziej doświadczonych, ale robi po swojemu, inaczej, bardziej nowatorsko. I nawet jeśli starym wyjadaczom wydaje się, że pomysły młodego króla są kiepskie, Aleksandrowi zawsze udaje się zdobyć to, co zamierzał. Gna go pragnienie objęcia w posiadanie całego świata, po kres i ocean, czego nie dokonał przed nim nikt. Nie przyjmuje do wiadomości pragnień swoich wojaków, zmęczonych wieloletnim zdobywaniem, kolejnymi bitwami – zwycięstwa dają radość i poczucie spełnienia, jeśli czemuś służą, a Aleksander zdaje się mieć cel tak odległy, że nikt go nie dostrzega. Przymus podążania ciągle naprzód, dalej i dalej, sprawia wrażenie choroby, której nie można się oprzeć – największy zdobywca starożytności zachowuje się czasem jak opętany siłą, której nie jest w stanie się przeciwstawić.
Olimpias, żona Filipa II i matka Aleksandra Wielkiego, jako kobieta odsunięta od mężowskiego łoża, zdradzana i pomijana, zyskała większy wpływ na syna niż chciałby tego jego ojciec. Dlatego w chwili zachwiania równowagi politycznej i początku walki przyszłego zdobywcy świata z ojcem stanęła po stronie Aleksandra, wspomagając go politycznie i zbrojnie. Zazdrosna i dumna, w synu widzi nowe wcielenie Achillesa, dla niego knuje i jemu szykuje drogę do sławy i potęgi, w nim dostrzega zdolności, które przyćmią osiągnięcia macedońskich przodków.
Filip, król silny i wzbudzający respekt, wygrywający bitwy i wspaniałomyślny, gdy może to przynieść korzyści, mądry mądrością wodza, który zdolny jest wygrać bitwę, ale doskonale zna cenę każdego zwycięstwa i wie, że więcej wart jest pokój zawarty w odpowiednim momencie niż walka na wyniszczenie, kosztowna i bolesna. Prywatnie kobieciarz, nieliczący się z nikim, zmieniający kochanki i kochanków jak rękawiczki, zafascynowany własnym synem, ale i lękający się go, dostrzegający siłę Aleksandra i talent większy niż własny, zżerany zazdrością, że syn zepchnie go w cień, a jednocześnie pragnący takiego władcy dla Macedonii. Zazdrość i podziw dla tego chłopca walczą w nim, uniemożliwiając spokojne budowanie przyszłości państwa, które weszło na drogę podbojów, przeczuwając sławę syna większą od jakiejkolwiek znanej dotychczas.
Inni kreślący historię bohaterowie opisani są równie dokładnie, pełni emocji i namiętności towarzysze króla, od lat najmłodszych wierni mu niczym bóstwu. Parmenion, wódz Filipa jeszcze, również przy Aleksandrze znaczący, dowodził dużą częścią armii w pochodzie na wschód – zginął dopiero w Ekbatanie, pokonany nieufnością króla i wieścią o zdradzie syna. Antypater, również wiekowy wódz, pozostawiony w Macedonii, by rządzić w imieniu króla, powściągać intrygi Olimpias i wolnościowe zapędy Hellenów, twardy i sprawiedliwy, lojalny i prawy. Ciekawie przedstawieni są też przeciwnicy Aleksandra, Hellenowie bardziej i mniej znaczni, uczciwy i mądry Fokion, tchórzliwy i krzykliwy Demostenes, dzielny, choć zbyt dufny w swą armię Dariusz, władca Persji. Są i komiczne akcenty, zwłaszcza z udziałem Diogenesa, prowadzącego dysputy do stanu ogłupienia przeciwnika, pogodnego, sprawiającego wrażenie zawsze szczęśliwego i spokojnego mimo zmiennych kolei losu. Zdarzają się też poważne dyskusje, zwłaszcza z udziałem nauczyciela Aleksandrowego, Arystotelesa, wpajającego przyszłemu władcy zasady etyki, polityki i dialektyki, uczącego literatury i prowadzenia sporów.
Pierwsza część trylogii, Olimpias, opisuje życie Aleksandra Macedońskiego od narodzin, zbiegających się z czynem Herostratesa, żądnego sławy za wszelką cenę, przez burzliwą młodość, po śmierć jego ojca i objęcie tronu w Pelli. Druga, Parmenion, przybliża czas zdobyczy w Azji Mniejszej i Persji, aż po konflikt z dowódcami, w wyniku którego zginął syn Parmeniona, Filotas, oskarżony o zdradę, a potem sam zasłużony wódz. W trzeciej, zatytułowanej Aleksander, poznać można kres panowania króla i wydarzenia, jakie nastąpiły po jego śmierci, łącznie z walkami o spuściznę azjatycką. 
W pamięci pozostaną bitwy, jakie staczał i wygrywał Aleksander, od pierwszej z Hellenami, pod Cheroneą, przez kolejne w kampanii perskiej, nad Granikiem, pod Issos i Gaugamelą, po kampanię w Indiach, gdzie pokonał nawet armię z wyszkolonymi do walki słoniami. Niedługie życie wielkiego człowieka wpłynęło znacząco na kształt świata.

25 czerwca 2014

Z Hanną Malewską – od starożytności po wiek szesnasty

Hanna Malewska, mało znana pisarka, specjalizowała się w powieściach historycznych. Pisała o starożytności, średniowieczu i czasach bliższych współczesności. Dobrze czuła się na obszarze całej kultury europejskiej, znała jej korzenie i wpływ na tworzenie się i dzieje wyrosłych z niej państw. Jej twórczość jest dojrzała i wymaga znajomości historii, by pełniej doświadczać kunsztu pisarskiego i móc zrozumieć działania ludzi dawnych epok.

Hanna Malewska, Opowieść o siedmiu mędrcach
Malewska napisała ładną powieść o helleńskich mężach, uważanych za znaczących i mądrych, mających wpływ na dzieje swoich ojczyzn, wplatając w nie wiele innych historii, niespisanych przez dziejopisów, a ważkich, „opowieść o Mędrcach, których liczono w Helladzie siedmiu, ale różni różne włączyli w tę liczbę imiona. A także o rodzie Kowala i o rodzie z Pod Dębu. O Alkajosie i jego synu Filoklesie. O Eumachu, synu Izanora, synu Grittosa, i jego synu Dioklesie. O Kaliasie, synu Koryballosa, synu Antymenidasa; i jego synu Hipponiku. O Ismeniasie i jego synu Chremonie i wnuku Arionie, który nie dążył męskich lat. Jak również o paru innych.” (PIW, 1959, s. 315)
Powieść dobra, ale nieco męcząca przez styl jakby rwany, zbyt dygresyjny, wtrąceniami urozmaicany. Trzeba czytać uważnie, ze skupieniem należnym, by nie zgubić wątku i doznać należytej przyjemności z obcowania ze starożytnym światem, który tak znacząco wpłynął na naszą kulturę.
(Ocena: 4/6)

Hanna Malewska, Przemija postać świata
Przełom V i VI wieku n.e. to czas burzliwego końca starożytnego świata, upadek Zachodniego Cesarstwa i duże zmiany na mapie politycznej południowej Europy. Wraz z migrującymi plemionami do Rzymu wkroczyła wojenna zawierucha, przynosząca niewyobrażalne przeobrażenie znanego i oswojonego świata, jego kultury, idei i religii. Po najeździe Gotów nowe społeczeństwo uczy się żyć z byłymi wrogami u boku, budując wspólną przyszłość, próbując ocalić to, co ocalenia warte, i przepisując księgi, uratowane od zagłady. Mieszają się nacje, rodzą się nowe dzieci, by znowu, po niewielu latach, padać łupem kolejnych najeźdźców, nowych wojen, wybuchających z arogancji i nieposkromionych ambicji możnych.
Piękna, monumentalna opowieść o ciągłej odbudowie tego, co zniszczone, o tym, że budować warto, że jest dla kogo zachować nawet szczątki dawnej cywilizacji, bo na jej gruzach może wyrosnąć coś wartościowego. Mimo osadzenia w czasach dawno minionych można tę powieść odnosić bardziej ogólnie do działań człowieka, do powtarzających się w historii okresów destrukcyjnych z budującymi na zmianę. Warto zapoznać się z tą prozą również dla pięknego, bogatego w znaczenia języka.
(Ocena: 6/6)

Hanna Malewska, Żelazna korona
Biografia Karola V Habsburga, ubrana w fabułę, z wątkami pobocznymi, ukazującymi Europę XVI wieku, stosunki między państwami, sojusze oparte na więzach rodzinnych i interesach zwycięzców i pokonanych. Cesarz rzymski, król Niemiec, Hiszpanii, Neapolu i Sycylii, arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Brabancji, Mediolanu, Luksemburga, Styrii, Karyntii, Karnioli, margrabia Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Oristano i Goceano, hrabia Flandrii, Holandii, Fryzji, Palatynatu Burgundii, pan Biskajów i Moliny – postać barwna i znacząca, o wielkim wpływie na kształt państw Europy.
Powieść napisana z rozmachem, dobrze oddająca tło epoki, nieźle rozterki władców, nie pomijając ich nadmiernych ambicji i wygórowanych wyobrażeń o sobie. Lektura wymagająca, bez wcześniejszego poznania odpowiedniego fragmentu historii (nie tylko z Wikipedii!) niełatwa w odbiorze. Liczne dygresje również zmuszają do uwagi, by nie zgubić wątku i odnaleźć się w odpowiednim momencie życia Karola V.
(Ocena: 5/6)

23 kwietnia 2013

Przez szelmostwa Afrodyty dzisiaj ginę...

Peter Green
Śmiech Afrodyty
(The Laughter of Aphrodite)
tłum. Cecylia Wojewoda
Czytelnik, 1969, s. 432
„Na szczycie wielkiej, czarnej, liczącej dwa tysiące stóp skały, nawisłej nad Koryntem z miną śpiącego tytana, stałam bogom podobna, z wiatrem we włosach i całą Grecją pod moimi stopami. Na północy, daleko, połyskując śniegiem swych szczytów, wyrastały Helikon i Parnas. Tam przy wezbranych, śpiewających wodach, w krystalicznym powietrzu miały swoją siedzibę Muzy; tam nad Delfami krążyły orły lecąc do proroczego kamienia – pępka świata.” (s. 227)
Czasem, czytając jakąś książkę, natrafiamy na cytat, krótki wers, wspomnienie o innym twórcy. Niekiedy jest to wzmianka tak sugestywna, że pragniemy poznać tego twórcę bliżej, jako człowieka i jako pisarza czy poetę. Tak miałam podczas czytania Judy nieznanego, gdzie zacytowany fragment wiersza Safony skłonił mnie do bliższego zaznajomienia się z jej życiem, zwłaszcza że na półce czekał od pewnego czasu Śmiech Afrodyty.
Safona – najsławniejsza poetka starożytności, żyjąca na przełomie VII i VI wieku p.n.e., matka i kochanka poezji lirycznej, natchniona i trzeźwa jednocześnie, pełna wdzięku i kobiecości. Mało się zachowało materiałów o niej i niewiele fragmentów jej wierszy. Z dostępnych strzępów zbudował Green piękną i bardzo ciekawą powieść, zręcznie wplatając fikcję w nieliczne fakty i budując obraz wrażliwej kobiety, poetki, kochanki i matki na tle dawnej Grecji, uzupełniając ją posłowiem, kalendarium i tablicą genealogiczną.
Poznajemy Safonę w wieku prawie pięćdziesięciu lat, zmęczoną, ale chłonącą naturę wszystkimi zmysłami, wspominającą swą przeszłość, jej punkty zwrotne, dobre i niemiłe chwile. Przytłoczona życiem, znudzona codziennością, samotna w tłumie domowników, pisze, żeby „oczyścić swoje cierpienie słowami, wydobyć ból na wierzch, wypalić ranę, by mogła się goić” (s. 37). Zbiera strzępy swego życia, co i rusz wydobywając jakieś wspomnienie z „graciarni umarłej przeszłości” (s. 38), patrzy, jak prezentuje się całość. Mamy więc okazję zobaczyć Eresos, gdzie spędziła najwcześniejsze lata, i odwiedzić Mitylenę, największe miasto na Lesbos, a także Syrakuzy, miejsce, gdzie spędziła wygnanie, doznała inicjacji seksualnej, rozwinęła się, zdobyła popularność i sławę, zyskała wiarę w siebie i nadzieję na przyszłość: „wystarczy, żebym wyciągnęła rękę, a zgarnę gwiazdy z firmamentu, noc otrze się jak miękkie futerko kota o moje palce” (s. 323). Poznajemy przełomowy dla Grecji czas ścierania się warstw społecznych, zanikania znaczenia arystokracji i zdobywania wpływów przez kupiectwo, przewrotów politycznych, targów o zyski. Zapoznajemy się z obywatelami sławiącymi miasto: poetą Alkajosem, znanym autorem poezji miłosnej, z którym Safona utrzymuje znajomość przez całe życie, od lat dziewczęcych, gdy, jeszcze nieświadoma własnych preferencji, zarzuca mu grzeszne skłonności, nazywając zboczeńcem, i władcą Pittakosem, uważanym za jednego z siedmiu mędrców starożytnej Grecji, któremu nie szczędzi poetka ostrych słów, nazywając chamskim oportunistą: „sprytny, bez zasad, gruboskórny, ambitny, zmysłowy mężczyzna o wulgarnych apetytach, sprzedający za cenę władzy takie ideały, na jakie go stać” (s. 187).
Powieść w formie wspomnień poetki wyszła bardzo udanie. Jako że za wierszami nie przepadam, a suche biografie mnie nudzą, trochę bałam się tej książki. Niepotrzebnie. Jest napisana ładnym, niemalże poetyckim językiem, doskonale pasującym do naszego wyobrażenia głównej bohaterki, jej twórczości, wyrażania siebie w poezji. Piękne są nawet opisy przyrody, sprawiające, że czujemy wiatr wiejący po łąkach, słyszymy szum morza, niemal dostrzegamy morskie żyjątka uwijające się w poszukiwaniu pokarmu. To książka do niespiesznego poznawania, dla wyrobionego czytelnika, gotowego zatrzymać się, zadumać, przemyśleć przeczytane i przeżyć opisane. Warto dać jej czas.
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●
„Przez szelmostwa Afrodyty dzisiaj ginę...” (s. 179)
„[...] tak jak czas tworzy tradycję czy dynastię, tak też je niszczy w odpowiedniej chwili. W ostatecznym rozrachunku ocenia się człowieka według tego, co robi, a nie według tego, czym jest... a jeszcze mniej według tego, czym byli jego przodkowie.” (s. 201)
[...] świat pokoju, dobrobytu, otwartych granic; świat, który równie swobodnie obraca ideałami jak winem i oliwkami; świat, w którym wojna i wąskie uprzedzenia narodowe nie mają miejsca – świat kosmopolityczny, w którym artysta, twórca, jest honorowany bardziej niż byle wyszczekany generał...” (s. 222)
[...] jeśli można polegać na Homerze, to bogowie są podobni raczej do złośliwych dzieci: mają nieograniczoną władzę i niepoczytalne zamiłowanie do sprawdzania tej władzy na biednych śmiertelnikach.” (s. 308)
„Kiedy znika chęć do życia, niech wymrze dobre nasienie.” (s. 351)

25 lutego 2013

Trylogii antycznej początek

Halina Rudnicka
Król Agis
LSW, 1965, s. 520
„Sparta. Dumna, niepokonana, której nigdy nie dotknęła stopa najeźdźcy. Sparta, w której nic się nie zmieniło od czasu pierwszej olimpiady do co dopiero minionej, sto trzydziestej trzeciej. Niezmienny, tajemniczy kraj o najlepszym ustroju. Tylko wybrańcy spośród obcokrajowców mogli przekroczyć jego granice, tylko najlepsi spośród nich mogli się tam osiedlić. Sparta – zazdrość i duma innych państw greckich.” (s. 41)
Po śmierci ojca w królewską biel zostaje przybrany Agis, młodzieniec prawy i prostolinijny, szlachetny i sprawiedliwy, o poglądach niemalże chrystusowych, nie przystający do swych czasów. Jako jeden z dwóch królów, obok Leonidasa, ma rządzić Spartą, wspomagany przez pięciu eforów i Radę Starszych, geruzję. Jak wielu młodych władców, Agis pragnie poprawić dolę swoich poddanych przez daleko idące reformy społeczne, wprowadzając w życie dawne, praktycznie wymarłe już prawa, głoszone niegdyś przez Likurga, postać niemal zapomnianą; „Aby nie było skrajnej nędzy i przesadnego luksusu. Chcę, aby Sparta znów była silna. A siła Sparty – to dobrobyt wszystkich jej obywateli.” (s. 265). Problem w tym, że te dawne prawa godzą w nieliczną warstwę najbogatszych obywateli Sparty, w założeniu pozbawiając ich dużej części dóbr, ziemi i majątku. Głównym antagonistą Agisa jest oczywiście Leonidas, natomiast jego zamierzeniom sprzyjają matka, babka i nieliczni przyjaciele. Naiwny idealista ma jednak niewielkie szanse na wygraną, przyjdzie mu ugiąć się pod naciskiem silniejszych – tyle przekazuje nam historia Sparty. Jednak jego myśl nie zginie, znajdzie się ktoś gotowy podjąć ideę reform. Czy jednak nie będzie za późno na ratunek?
Mam wrażenie, że niewiele jest powieści w przystępny sposób tak dużo przekazujących informacji o Sparcie. Pełno tu codziennych i odświętnych zwyczajów, opisów obrzędów, strojów, zabaw, potraw i ubiorów, budowli i krajobrazów, okrętów i ludzi z różnych warstw społecznych. Nawet podróż na igrzyska jest okazją do pokazania obrazów Grecji, mających przybliżyć młodemu czytelnikowi czasy dawno minione, a pobyt w Atenach obfituje w uczty i spotkania, na których w przyjaznej formie poznać możemy filozofów III wieku p.n.e. i ich nauki – jak w każdej epoce są to ludzie bardzo różni, rywalizujący ze sobą zawzięcie o sławę i wpływy, uczniów i dochody. Także wyprawa wojenna w obronie zjednoczonej interesami Grecji jest pretekstem do ukazania zwyczajów obrońców i bronionych, strategii planowania działań i kryteriów odwagi i tchórzostwa. Mimo obfitości danych i szczegółów życia nie czułam się jednak wprowadzona w ten świat, bohaterowie byli dalecy, nieprzystępni, jakby zbyt dostojni, zbyt natchnieni misją, by dali się polubić. Styl jest poprawny, ale mało wciągający, może jednak młodszym czytelnikom bardziej podpasuje, zwłaszcza że jako bonus dostaną garść mądrości życiowych, dla dorosłych będących jedynie truizmami. Zdecydowanie wolę twórczość Natalii Rolleczek, wielowymiarową, bardziej żywą i bliższą czytelnikowi.
(Ocena: 4/6)

● ● ●
„Cudownie jest żyć. Bogowie, jakim niebiańskim darem jest życie, gdy ma się dwadzieścia lat i przed sobą daleką, wyśnioną podróż!” (s. 5-6)
„[...] wiedzy nigdy nie jest za dużo. Im więcej jej pochłoniesz, tym szersze horyzonty otworzą się przed tobą.” (s. 9)
„Nawet dzikie i drapieżne zwierzę zmienia swą naturę pod wpływem dobroci.” (s. 13)

22 listopada 2011

Nic nie trwa wiecznie

Zemsta bogini Isztar (KAW, 1986) Jerzego Piechowskiego to, według słów autora, powieść „o zwycięstwie, w perspektywie czasu, kultury nad barbarzyństwem, wolności nad przemocą, życia nad śmiercią. O zwycięstwie glinianych tabliczek złożonych w przybytku bogini, na których spisano dzieje Babilonii oraz poematy, nad zniszczeniem, upadkiem, wojną” (s. 5). Dobrze, że chociaż autor tak to widzi.
Jest rok 343 p.n.e. Imhotep, artysta, przedstawiciel pokonanego narodu egipskiego, rozmawia z Mitrobatesem, namiestnikiem perskim. Egipt, „skarbiec świata i naczynie wiedzy” (s. 85), po tysiącleciach samostanowienia uległ królowi Kambizesowi; Persja, potężna, niezmierzona i wieczna, jest u szczytu podbojów. Jednak ani Egipcjanin, ani Pers nie wiedzą jeszcze, że na północy, w Macedonii rośnie nowa potęga, która zmiecie niepokonaną i dumną Persję. A potem i to nowe imperium, zdobyte przez wielkiego Aleksandra, rozpadnie się na części, zbierane potem przez kolejne cesarstwo, młode i waleczne, choć na razie zbyt niepozorne, żeby je zauważać. I tak dalej... Tymczasem jednak w Egipcie rodzi się ruch oporu, kierowany przez kapłanów Ozyrysa, mający uwolnić kraj spod perskiego jarzma. Wysłannik kapłanów udaje się po pomoc również do Macedonii.
Równolegle z wątkiem egipskim ukazuje Autor dorastanie młodego Aleksandra, syna Filipa Macedońskiego i Olimpias. Ambitna matka podsyca w chłopcu pragnienie wybicia się ponad przeciętność, żądzę zdobycia władzy, jakiej nie miał nikt przed nim, i sławy równej sławie dawnych herosów, przekonując go, że jest synem boga przeznaczonym do panowania nad światem. Wtóruje jej nauczyciel Aleksandra – filozof Arystoteles, kształtując umysł przyszłego zdobywcy, umacniając jego wiarę w siebie, wiarę, mającą go prowadzić ku szczytom i nie pozwalającą zatrzymać się w połowie drogi.
Czytelnik oczekuje, że te dwa naprzemiennie prowadzone wątki spotkają się pod koniec odkrywając przesłanie powieści i zamykając napoczęte myśli. Spotka go jednak rozczarowanie. W końcówce bohaterowie rozmijają się, historia toczy się mimo ich działań, a wnioski podaje Autor na tacy, pozostawiając nam niewielkie pole do rozmyślań. Wolę jednak powieści młodzieżowe o starożytności innych polskich pisarzy, np.: Nowackiej, Rolleczek, Edigeya – atrakcyjniejsze fabularnie i dające wiele podniet wyobraźni, nawet jeśli są mniej zgodne z przekazami historycznymi.
Czytanie tej powieści było nieco męczące, ale do przeciętnej oceny dodałam pół punktu za warsztat, któremu w zasadzie nic zarzucić nie można. Nie każdy jednak jest Parnickim, żeby z okruchów historii stworzyć pasjonujące dzieło. Piechowski za kanwę powieści obrał mało atrakcyjny moment historii, akcja jest zbyt statyczna, nic właściwie się nie dzieje, bohaterowie głównie rozmawiają, a potencjalnie ciekawe chwile są rozmyte w długich akapitach zbędnych wyjaśnień. Mówiąc wprost – nudy. Lepiej przeznaczyć czas na coś ciekawszego.
(Ocena: 3,5/6)

11 listopada 2011

Asklepios

Według Hezjoda Asklepios był herosem, synem Apollina i Koronis, tesalskiej księżniczki, natomiast przez Homera opisany został jako śmiertelny lekarz, wychowany przez centaura Chirona i przez niego nauczony sztuki lekarskiej. Leczył ludzi do czasu, gdy na prośbę Artemidy wskrzesił Hippolitosa, czym tak rozgniewał Zeusa, że bóg przy pomocy pioruna przeniósł go do Hadesu. Z czasem Asklepios został uznany za boga, któremu ludzie składali wota w podzięce za uzdrowienie. Tyle w skrócie wiemy z mitologii.
W powieści Asklepios (Nasza Księgarnia, 1989) główny bohater spędza dzieciństwo na dworze Eumenichesa, przekonany, że jest jego synem. Delikatny chłopiec towarzyszy często niewolnikowi Chironowi, który uczy go sztuki leczenia ziołami i opatrywania ran. Gdy Agamemnon zbiera wojska przeciw Troi, Asklepios, ciekawy świata i tęskniący za wędrówką, rusza w drogę wraz z nim. Nie dane jest mu jednak dotrzeć pod Ilion z wojskami greckimi – wielodniowa burza zapędza statek, którym płynie, do ujścia Nilu, zwanego wówczas Egiptosem. Siedmioletnia niewola Asklepiosa nie jest jednak czasem straconym. Nasz bohater dogłębnie poznaje egipską sztukę leczniczą, najlepszą w tych czasach, co miało ogromny wpływ na jego sławę uzdrowiciela. Gdy niewiele czasu dzieli go od powrotu do ojczyzny, nieoczekiwany splot wydarzeń zmusza go do ruszenia w dalszą drogę ku nieznanym krajom. Wędruje przez Nubię, Etiopię, Sumer, Asyrię, ucząc się języków i sposobów leczenia, zaznając sławy i więzienia, bogactwa i nędzy. Dociera do Troi na czas, by obserwować zakończenie wojny.
Asklepios jest bohaterem trzeźwo patrzącym na świat, dostrzegającym zabobony i tłumaczącym je realistycznie. Widzi też cały brud i mizerię otaczającej go rzeczywistości i dostrzega mechanizm rodzenia się legendy trojańskiej: „Niewielkie utarczki zmieniały się w czyny niesłychanego męstwa, ucieczka z pola bitwy lub klęska bywały interpretowane jako rezultat wtrącania się do akcji wojennej bogów przyjaznych Troi. Zdrada przybierała postać pomysłowości i zręczności Odysa i Epejosa, wojna prowadzona dla zdobycia łupów stawała się walką sprawiedliwą. [...] wędrowni śpiewacy, uderzając w struny gitar, zaczynali tworzyć pierwsze fragmenty pieśni o wojnie z Ilionem. Prawda szła w niepamięć, obumierała” (s. 234). Może warto wspomnieć te słowa czytając Homera.
Horia Stancu to mało u nas znany rumuński pisarz. Ma on w swym dorobku kilka powieści historycznych dla młodzieży pisanych na przyzwoitym poziomie. Oprócz Asklepiosa czytałam też Powrót na pustynię – w obu tych powieściach widać dobrze zarysowane tło historyczne i sprawnie poprowadzoną akcję. Asklepios, przez wędrówkę po starożytnych krainach i profesję, jaką się para główny bohater, kojarzyć się może z Egipcjaninem Sinuhe Waltariego i, chociaż nie jest to powieść aż tak obszerna, broni się doskonale pozwalając przyjemnie spędzić kilka wieczorów z książką. Natomiast Powrót na pustynię to zapis trzech ostatnich dni życia Aleksandra Wielkiego, złożonego chorobą, wspominającego swoje walki i dążenia do opanowania świata, na pół w malignie, niepewnego już, co jest prawdą, a co rojeniem. To również studium władcy kochanego przez żołnierzy i przyjaciół, dopóki jest silny i zwycięski, a opuszczonego i osamotnionego w chwili śmierci, gdy ci przyjaciele wolą już rozdrapywać między sobą dziedzictwo wielkiego wodza miast trwać przy nim do końca.
(Ocena: Asklepios – 4,5/6, Powrót na pustynię – 4/6)