Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezglutenowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bezglutenowo. Pokaż wszystkie posty

25 stycznia 2018

Ciasteczka piernikowe

Kruche i delikatne – idealne połączenie w ciasteczkach bez glutenu.


składniki:
● 3 szklanki mąki (w dowolnych proporcjach ryżowej i kukurydzianej, można też użyć mąki z amarantusa)
● 4/5 szklanki cukru pudru
● 1 łyżeczka sody
● 1 łyżeczka proszku do pieczenia
● 2 łyżeczki przyprawy do piernika (albo chociaż cynamonu i imbiru)
● 20 dag masła
● 1 duże jajko
● 2 łyżki miodu

sposób przygotowania:
1. Wszystkie suche składniki wymieszać, posiekać z masłem, dodać jajko i miód. Zagnieść, aż masa będzie jednolita, wstawić do lodówki na godzinę.
2. Rozwałkować podsypując odrobiną mąki na grubość 2-3 mm (według upodobań). Wycinać foremką dowolne kształty.
3. Piec kilkanaście minut w 180 stopniach C.


8 marca 2015

Ciasteczka kokosowe bezglutenowe

Kruche i delikatne - idealne połączenie w ciasteczkach bez glutenu.

składniki:
● 2 szklanki mąki ryżowej lub gryczanej (lub pół na pół)
● 3/4 szklanka cukru pudru (ok. 10 dag)
● 1 łyżeczka sody
● 1/2 szklanki wiórków kokosowych (ok 5 dag )
● 15 dag masła
● 1 duże jajko
● dowolny aromat

sposób przygotowania:
1. Wszystkie suche składniki wymieszać, posiekać z masłem, dodać jajko. Zagnieść, aż masa będzie jednolita, wstawić do lodówki na godzinę.
2. Rozwałkować podsypując odrobiną mąki na grubość 2-3 mm (według upodobań). Wycinać foremką dowolne kształty.
3. Piec kilkanaście minut w 180 stopniach C.

19 stycznia 2015

Bezglutenowe muffiny z owocami

Dobra baza do babeczek z dowolnymi dodatkami. Pasują tu owoce, czekolada, orzechy – co kto lubi.

składniki:
● 1 szklanka mąki ryżowej
● 3/4 szklanki mąki gryczanej
● 2 łyżeczki mielonego siemienia
● 1/3 szklanki cukru
● 1 łyżeczka proszku do pieczenia lub sody
● 1/2 łyżeczki soli
● 10 dag masła
● 2 jajka
● ok. 200 ml jogurtu naturalnego
● konfitura z wiśni, pokrojone jabłka, gruszki, brzoskwinie czy co się komu zamarzy

sposób przygotowania:
1. Rozpuścić masło, przestudzić, wymieszać dokładnie z jajkami roztrzepanymi z jogurtem.
2. W misce wymieszać mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sól i dodatki. Wymieszać najpierw same suche składniki, potem dołożyć masło z jajkami i jogurtem, wymieszać z grubsza.
3. Przełożyć do formy muffinkowej, wyłożonej papierowymi papilotkami lub wysmarowanej masłem. Zostawić trochę miejsca na rośnięcie.
4. Piec ok. 20 minut w 200 stopniach C.

31 lipca 2014

lipiec 2014 – podsumowanie

Wakacyjne wyjazdy nie sprzyjają zbyt obfitym lekturom. W tym miesiącu czas spędzałam inaczej, a książki towarzyszyły mi tylko w nielicznych wolnych chwilach.
Jak zwykle statystyki są na końcu postu, natomiast lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2014”.

● ● ●

Stanisław Grzesiuk, Boso, ale w ostrogach
Grzesiuk to warszawski cwaniak opisujący swoją młodość, zahartowany w bójkach, niedający sobie w kaszę dmuchać, sprytny i zawadiacki. Jego wspomnienia pełne są humoru i lokalnego kolorytu, siły i wytrwałości, brutalności ulicy i specyficznego honoru, który każe głowę trzymać wysoko i nie dać się mimo przeciwności, trwać i iść naprzód.
Napisana prostym, ale niezwykle barwnym językiem, autobiografia lat młodzieńczych, spędzanych w Warszawie przed wojną i na jej początku. Tryska optymizmem i uśmiechem wbrew pułapkom losu, przeciwstawiając niezwyciężonego ducha szarej, pozbawionej perspektyw rzeczywistości. Bardzo pozytywna, wzbudzająca nadzieję na przyszłość powieść.
(Ocena: 5/6)

Stanisław Grzesiuk, Pięć lat kacetu
Pięcioletni pobyt Grzesiuka w obozach koncentracyjnych opisany został realistycznie, z dużym poczuciem humoru, ale i bez owijania w bawełnę, koloryzowania i unikania trudnych tematów. Autor przedstawił rzeczywistość obozową i ludzi, z którymi się stykał, w sposób prosty i prawdziwy, bez udawania i omijania drażliwych momentów, co pozwala czytelnikowi poczuć autentyzm i grozę tamtych lat i miejsc.
Obóz to piekło, które Grzesiukowi udało się okiełznać. Z podniesioną głową szedł przez kolejne etapy swojej drogi, nie poddając się, kombinując i żyjąc. Udało mu się tak przeżyć pięć lat – w warunkach niewyobrażalnie trudnych znajdował wyjście z różnych sytuacji, a nawet starał się pomagać potrzebującym, ignorując zarazem potrzeby ludzi zamkniętych na ból i nieszczęścia innych. Duże poczucie sprawiedliwości, dostrzeganie szczegółów mogących ułatwić egzystencję, empatia i zwykła ludzka życzliwość dały mu siłę do nieustającej walki o każdą chwilę, o kolejny posiłek, o następny dzień bez ciężkiej, wyniszczającej pracy. Bardzo dobra książka o ciężkich czasach.
(Ocena: 5/6)

Andrzej Sarwa, Ludzie o nadludzkich mocach
Kilka opowieści o ludziach wyjątkowych, zapisanych w historii ze względu na cuda, jakich dokonali, przepowiednie bądź inne tajemnice życia. Autor nie ukrywa swojego światopoglądu, wielokrotnie podkreślając chrześcijańskie aspekty opisywanych zdarzeń, więc o obiektywizmie nie ma tu mowy. Raczej dla amatorów dominującej religii.
Przyznam, że dawno mnie żadna książka tak nie zadziwiła. I chyba tylko temu zawdzięcza, że przeczytałam ją całą, bo trwanie w tym zadziwieniu okazało się silniejsze niż jakiekolwiek działania zmierzającego ku przerwaniu lektury. Argumenty autora przemawiające za jakąś tezą można skrócić do „no bo przecież nie mogło być inaczej” czy „bo tak”, a czasem nawet przeczytamy rozbrajające stwierdzenie, że autor nie wie, jak to jest możliwe, ale przecież są świadectwa i to wystarczy, żeby uznać coś za prawdę. Poza tym dostajemy garść truizmów i mądrości popularnych, bez sensownego zasadnienia, a w dodatku napisanych fatalnym stylem. Uff, ja wiem, że każdy może sobie napisać księżkę, jak mu się podoba, i każdy nawet może ją wydać, ale aż żal energii, którą można było lepiej spożytkować, wydatkowanej na przekazanie światu takich „odkryć”.
(Ocena: 1,5/6)

Ewa Stachniak, Katarzyna Wielka: Gra o władzę
Przybyła ze Szczecina niemiecka księżniczka jest kandydatką na żonę następcy rosyjskiego tronu. Młodziutka, biedna panna trafia na dwór pełen intryg, gdzie staje się pionkiem w rozgrywkach o władzę. Wkrótce jednak, poznawszy reguły, sama staje do walki, wykorzystując każdą dogodną chwilę i każdego człowieka, mogącego jej pomóc, by nie dać się zepchnąć do roli marionetki.
Narracja prowadzona jest w punktu widzenia Barbary, prostej dziewczyny, córki polskiego emigranta, introligatora, i szlachcianki. Młoda Warwara staje się zaufaną dwórką Katarzyny. Pozwala to na zaglądanie w różne miejsca, niedostępne poszczególnym sferom, i opisywanie wydarzeń z pewnego dystansu, jak również przemycanie ciekawostek, obyczajów i plotek, dopełniającyh malowniczego obrazu epoki. Warstwa historyczna, pełna faktów, choć ubarwionych na potrzeby powieści, dobrze oddaje atmosferę czasów, działając na wyobraźnię czytelnika.
W kategorii czytadło to bardzo dobra powieść. Brakuje jej wprawdzie jakiejś głębi; często miałam wrażenie, że wraz z bohaterami prześlizguję się po powierzchni zdarzeń, że mechanizmy władzy, choć zgrabnie opisane, nie wyczerpują tematu. Niemniej jest to świetna lektura na odstresowanie, mogąca przy okazji zachęcić po pogłębienia wiedzy o czasach Katarzyny II. Powieść kończy się w chwili przejęcia całkowitej władzy przez Katarzynę, pozostawiając czytelnika w oczekiwaniu na ciąg dalszy.
(Ocena: 5/6)

Andrzej Szczeklik, Kore: O chorych, chorobach i poszukiwaniu duszy medycyny
Profesor Szczeklik jest nie tylko lekarzem, ale i humanistą, wrażliwym na cierpienia i piękno zawarte w artystycznych dziełach ludzi, w dodatku potrafiącym je doskonale połączyć, uzupełnić medycynę empatią i szerokim spojrzeniem. No i ubrać to w słowa.
Pięknie napisane, aż poetyckie eseje o różnych aspektach medycyny, wzbogacone informacjami ze świata klasycznej kultury, cytatami, wierszami, mitami. W podziw wprawia tak bardzo ludzkie podejście do drugiego człowieka, pacjenta osłabionego chorobą, liczącego na pomoc w cierpieniu – oby trafiało się więcej takich lekarzy, mających czas zająć się człowiekiem, nie tylko jego chorobą.
(Książkę dostałam od Biblionetkołaja. Co roku cieszę się na tę akcję i dziękuję za sprawianą podarunkami radość, zwłaszcza gdy okazują się tak piękne.)
(Ocena: 5/6)

Sándor Márai, Żar
Opowieść o męskiej przyjaźni, naznaczonej czasem i wspomnieniami o wspólnej ukochanej. Kilkadziesiąt lat przeżytych osobno, z wątpliwościami i poczuciem krzywdy, znajduje ujście w szczerej rozmowie dwóch starszych panów. Ciągle jednak tli się gdzieś głęboko żar, podsycany potrzebą poznania prawdy i rozliczenia z przeszłością, podtrzymujący życie do chwili, gdy ta prawda ma wreszcie szansę wyjść na jaw.
Mimo oszczędnej formy z kart Żaru aż biją namiętności, kłębiąc się i próbując wydostać na powierzchnię, ujawniając naturę ludzką lepiej niż wprost wypowiadane słowa. Dobra powieść, choć niełatwa, raczej dla koneserów.
(Ocena: 4/6)

Gavin Smith, Crysis: Eskalacja
Świat postapokaliptyczny, nękany przez obcych, pączkujących z ziemi i jaskiń w kilku miejscach naszej planety, walki z tworami pochłaniającymi kolejne ludzkie istnienia. Jedyną nadzieją zdaje się być nanoskafander, o ogromnych możliwościach obronno-zaczepnych i rewitalizacyjnych, dzięki któremu kolejni bohaterowie mogą plątać się po punktach zapalnych globu w efektownych wygibasach i daremnych próbach ocalenia tego, co skazane na zagładę.
Powieść ma nieco chaotyczną konstrukcję. Raz po raz przenosi nas nie tylko w inny rejon walk, ale i w inny czas (również przeszły), nie oszczędzając dodatkowego galimatiasu, dołożonego do tego spowodowanego przez Cepidów. Ciekawe jest natomiast spojrzenie na rozwój rządów przy pomocy korporacji, pochłaniającej istotne elementy naszej rzeczywistości i zmieniającej życie ludzi w niewolę, stosującej przymus ekonomiczny, podparty zdegenerowanym prawem. Przerażająca perspektywa, niemalże gorsza niż najazd obcych.
(Ocena: 3/6)

Władysław Andrzej Serczyk, Katarzyna II – carowa Rosji
Ciekawe życie carycy Katarzyny, która w pamięci Polaków zapisała się niechlubnie wykorzystując trudną sytuację Polski i grabiąc ją po trochu wraz z pozostałymi sąsiadami. Solidna biografia Władysława Serczyka pozwala zapoznać się również z drugą stroną medalu, spojrzeć na mapę Europy oczyma tej niepospolitej władczyni i zrozumieć jej punkt widzenia. Dobra, wciągająca historia, tym cenniejsza, że prawdziwa, bo oparta na źródłach.
(Ocena: 5/6)

William Davis, Dieta bez pszenicy
Na podstawie wieloletnich obserwacji siebie i swoich pacjentów Davis doszedł do wniosku, że węglowodany, które spożywamy w dużych ilościach, zawarte w pszenicy i innych zbożach, powodują liczne choroby i nasilają dolegliwości, jakie gnębią człowieka. Zalecając rezygnację przede wszystkim ze zbóż zawierających gluten, a w dalszym ciągu i innych źródeł węglowodanów obserwował stopniowe, szybkie chudnięcie oraz poprawianie się zdrowia i nastroju podopiecznych, co w rezultacie podnosiło jakość ich życia. Uzasadnienia przemawiające za dietą bez pszenicy, przedstawione w książce, są logiczne i spójne, zachęcając do zmiany żywienia i poszukiwania nowych smaków. Poradnik uświadamia, jak daleko zaszliśmy w niekontrolowanej ingerencji w świat przyrody i jak źle to na nas wpływa. Można się sporo nauczyć, a nawet przerazić.
(Ocena: 5/6)

William Davis, Kuchnia bez pszenicy
Krótkie wprowadzenie, podejmujące tematykę opisaną obszerniej w Diecie bez pszenicy, jest dobrym przewodnikiem po najważniejszych problemach, jakie pojawiają się z powodu spożywania tego zboża. Obszerny dział z przykładowymi przepisami, które można wykorzystać przy przygotowywaniu potraw bez glutenu i innych pustych węglowodanów oraz cukru. To dobra, praktyczna książka kucharska dla chcących jeść inaczej, bez obciążeń, które niesie ze sobą pszenica i bliskie jej zboża, inspirująca do poszukiwania nowych smaków i używania nieznanych wcześniej produktów. Bardzo przydatna.
(Ocena: 5/6)

Iwona Surmik, Talizman złotego smoka
Nie jest łatwo napisać dobrą, nowatorską powieść fantasy. Szczególnie mocno widać to wtedy, gdy tematyka zahacza o zbyt mocno już wyeksploatowane tematy, czyli czary, smoki i tajemnicze zdolności, dostępne wybranej garstce ludzi ciemiężonych przez mniej uzdolniony ogół. Nie inaczej jest i tutaj: dysponująca Darami Albana, sierota na łasce wioskowej zielarki, ucieka, by zaraz popaść w nowe nieszczęście i zostać wyklętą przez oficjalny kościół, sprawujący nadzór polityczny i kierujący znanymi krainami, aż trafia do czegoś w rodzaju szkoły dla czarodziejów, by tam nauczyć się panować nad swoimi wyjątkowymi talentami. Królują motywy przemielone już w literaturze wiele razy. Język jest nieco naiwny, chociaż rokuje nadzieję na poprawę, czego jednak nie mam już zamiaru sprawdzać.
(Ocena: 3,5/6)

● ● ●

Statystyki:
W sumie (w miesiącu/w roku): 11/175
Powtórki: 0
Cykle zakończone: 0
Cykle w trakcie: 2 (Smith, Surmik)
Autorzy polscy: 7 (Grzesiuk x 2, Sarwa, Stachniak, Szczeklik, Serczyk, Surmik)
Autorzy obcy: 4 (Márai, Smith, Davis x 2)
Średnia ocen: 4,23

Realizacja projektów i wyzwań:
Książki historyczne – 0
Nobliści – 0
Z półki (nowe [z powtórkami]/razem w roku [z powtórkami]/cel) – 5[5]/56[65]/31
Wyczekane – 3 (Szczeklik, Márai, Serczyk)
Wojna i... literatura – 0
Z literą w tle – 9 (S/Ś: Grzesiuk x 2, Sarwa, Stachniak, Szczeklik, Márai, Smith, Serczyk, Surmik)
Czytam fantastykę – 0
Jubileuszowe lektury – 0
Polacy nie gęsi – 7 (Grzesiuk x 2, Sarwa, Stachniak, Szczeklik, Serczyk, Surmik – 11/311 pkt.)

7 października 2013

Żurawiny z jabłkami i gruszkami

Do mięsa albo jako dżem na kanapki. Te żurawiny należą do moich ulubionych przetworów.

składniki:
● 50 dag żurawin
● 25 dag obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych jabłek
● 25 dag obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych gruszek
● 2 łyżki soku z cytryny
● 1/2 szklanki wody
● 50 dag cukru
● 1 łyżeczka suszonej zmielonej skórki pomarańczowej (opcjonalnie)
● 1-2 goździki (opcjonalnie)

sposób przygotowania:
1. Żurawiny przebrać, opłukać, odsączyć. Jabłka i gruszki umyć, obrać, pokroić na nieduże kawałki, skropić cytryną.
2. Zagotować wodę z cukrem, włożyć jabłka i gruszki, podgotować kilka minut, dorzucić żurawiny. Gotować do uzyskania pożądanej gęstości (30-60 minut). Mniej więcej kwadrans przed końcem gotowania można dodać skórkę pomarańczową i goździki. 

3. Przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić i włożyć pod kocyk do powolnego ostygnięcia.

W tym roku zrobiłam z podwójnej porcji i dałam znacznie więcej jabłek i gruszek. Wyszło mi ok. 2,5 l gęstych żurawin.


Smacznego!

2 października 2013

Czatnej jabłkowy

Słodko-kwaśny, pikantny sos do mięsa, wędlin i sera. Można używać tak, jak używamy keczupu.

składniki:
● 50 dag obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych jabłek (najlepsza jest antonówka)
● 1 średnia cebula (ok. 8 dag)
● 1/3 szklanki octu jabłkowego (6%)
● 1/2 szklanki cukru
● 2 nie całkiem płaskie łyżeczki musztardy
● 1 łyżeczka imbiru w proszku
● 1/3 łyżeczki zmielonych goździków
● 1/3 łyżeczki pieprzu czarnego
● 2/3 łyżeczki soli

sposób przygotowania:
1. Jabłka i cebulę obrać, pokroić drobno, włożyć do garnka, wymieszać z pozostałymi składnikami.


2. Gotować 45 minut na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu.
3. Przestudzić, zmiksować, przełożyć gorący sos do wyparzonych słoików, zakręcić i wsadzić pod kocyk.

Sos jest średnio trwały, z czasem traci na smaku, więc lepiej nie robić za dużo naraz. Składniki dostępne są niemal całorocznie, więc można w każdej chwili dorobić. Z powyższych proporcji wychodzi ok. 650 ml.


Smacznego!

24 lipca 2013

Ciasteczka owsiane bardzo słodkie

Moje ulubione owsianki, chociaż rzadko je robię – mają sporo kalorii. ;)
Jeśli ktoś woli mało słodkie – zapraszam tutaj.

składniki:

● 10 dag miękkiego masła
● 10 dag cukru brązowego (najlepiej dark muscovado)
● 5 dag cukru kryształu
● 1 jajko
● aromat waniliowy
● 12,5 dag mąki pszennej (lub ryżowej, gryczanej albo mieszanej)
● 1 łyżka mleka
● po pół łyżeczki sody oczyszczonej, proszku do pieczenia i soli
● 15 dag płatków owsianych błyskawicznych
● 1 łyżeczka suszonej startej skórki pomarańczowej lub cytrynowej (opcjonalnie)
● dowolne bakalie i ziarna (rodzynki, żurawiny, słonecznik, sezam itp.)


sposób przygotowania:
1. Utrzeć masło z cukrem brązowym i kryształem. Pod koniec ucierania dodać jajko i aromat.
2. Wymieszać mąkę z proszkiem i solą, a sodę rozpuścić w mleku. Połączyć mąkę i sodę z puszystą masą maślaną, wymieszać. Dołożyć płatki, skórkę cytrynową i na końcu ziarenka. Wymieszać dokładnie łyżką.
3. Wykładać na pergamin przy pomocy dwóch łyżeczek małe porcje ciasta (najwyżej po pół łyżeczki) w dość dużej odległości od siebie, lekko spłaszczać. Wychodzi ok. 100 ciasteczek.
4. Piec w temperaturze 170°C kilkanaście minut, do zrumienienia. Zdejmować z blachy ciepłe, studzić na kratce.

Po konsumpcji najlepiej zapewnić sobie jakiś ruch, żeby spalić nadmiar kalorii, zanim odłoży się tam, gdzie nie powinien.


Smacznego!

21 lipca 2013

Dżem agrestowy

To już ostatnia chwila na wykorzystanie agrestu. Wprawdzie najlepszy jest taki lekko niedojrzały, twardawy, ale i z bardziej miękkiego można zrobić fajny dżemik. Wychodzi bardzo dobry, słodko-kwaskowy. Chociaż właściwie nie jest to przepis, bo składniki ma tak proste, że trudno nazwać to recepturą.

składniki: 
● 1,40 kg obranego agrestu
● 50 dag cukru






sposób przygotowania:  
1. Agrest umyć i zasypać cukrem. Najlepiej odstawić na kilka godzin, żeby puścił sok.
2. Gotować do uzyskania odpowiedniej, dość gęstej konsystencji. 
3. Przełożyć do wyparzonych słoiczków, zakręcić i studzić pod kocykiem.

Tym razem będzie bez zdjęcia słoiczków, bo brakło mi tuszu, żeby zrobić naklejki. Musicie uwierzyć na słowo, że wyszły 3 słoiczki po 320 ml. Byłyby cztery, ale jakoś w procesie produkcji część się ulotniła. ;) Jest to dżem dla miłośników przetworów z małymi pesteczkami. 


Smacznego!

8 lutego 2013

Kiełkujemy

Wcale nie dlatego, że wiosna się zbliża. Na kiełki zawsze jest czas, a najlepiej się sprawdzają zimą, dostarczając brakujących wtedy witamin i mikroelementów i urozmaicając dietę. Bardziej szczegółowe informacje na temat składników, zawartych w kiełkach, można znaleźć na tej stronie

Najbardziej lubię kiełkować fasolę mung, odpowiada mi jej smak. Niezła jest też adzuki. Obie są łatwe do kiełkowania, zachęcam więc początkujących do próbowania na nich. Kiełki można jeść właściwie z czymkolwiek, zarówno jako dodatek upiększający do obiadu, jak i na kanapki, zwłaszcza te posmarowane pastą czy pasztetem.

Fasolę mung płuczę i moczę w przegotowanej, ostudzonej wodzie, aż zrobi się gładka i pozbawiona zmarszczek. Wody musi być trochę ponad poziom fasoli. Używam do tego litrowego pojemnika po lodach, ma dostatecznie duży otwór i nie ma problemu z wydobyciem kiełków, tak jak bywa ze słoikiem.


Zazwyczaj zostawiam ją na noc i rano wygląda tak:


Co najmniej dwa razy dziennie, rano i wieczorem, chociaż czasem dodatkowo w czas obiadu, fasolkę płuczę i odsączam z nadmiaru wody. Najwygodniej mi to robić na sitku. Od tej chwili też po każdym przepłukaniu pojemnik przykrywam gazą lub ręcznikiem papierowym, przymocowanym do brzegów.
Wieczorem pierwszego dnia wygląda tak:


W tym momencie jest już na tyle kusząca, że zaczyna znikać, mniej więcej w porze płukania. ;)
Drugiego dnia rano to już całkiem pokaźne kiełki:


A do wieczora niewiele ich się zazwyczaj uchowa:


Na mądrej stronie, do której link podałam wcześniej, napisano, że najlepsze są trzeciego i czwartego dnia. Ja jednak najbardziej lubię je drugiego, bo potem pojawia się lekka nuta goryczki, która mi nie pasuje.
I jeszcze jedna uwaga: powyższe dotyczy świeżych ziarenek suchej fasoli mung. Jeśli zdarzy się, że część opakowania zostanie i zbliży się do terminu ważności, zwykle trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo kiełki potrzebują nieco więcej czasu na każdy etap wzrostu. Niemniej warto spróbować, bo smak jest kuszący – najbliżej mu do świeżego groszku cukrowego, wyłuskiwanego z dopiero co zerwanych strąków.

18 stycznia 2013

Risotto dyniowe

Delikatny, aksamitny ryż otoczony zmiksowaną dynią, podkreślony aromatem delikatnych ziół, lekko podostrzony przyprawami. Podczas konsumpcji powoduje okrzyk: „Mamuś, to dobre jest”. ;)

składniki na dwa średnio głodne osobniki:
● średnia cebula
● szklanka ryżu dobrego do risotto, np. arborio
● ok. 1-1,5 szklanki wody lub bulionu, jeśli mamy
● półtorej szklanki zmiksowej dyni
● masło klarowane do smażenia
● przyprawy i zioła wg upodobania (czubryca, rozmaryn, mięta, pieprz ziołowy, pieprz czarny, sól)
● kilka łyżek startego żółtego sera

sposób przygotowania:
1. Na maśle przesmażyć pokrojoną cebulę, dodać ryż, smażyć chwilę do zeszklenia. Zalać gorącą dynią i częścią wody, doprawić pieprzem, solą, czubrycą. I mieszać. Koniecznie, bo lubi się przypalać.
2. Gdy płyn się wchłonie, sprawdzić, czy ryż jest miękki, w razie potrzeby dolać wody. I mieszać.
3. Pod koniec gotowania dosmaczyć szczyptą rozmarynu i mięty – nie za dużo, żeby nie przedobrzyć.
4. Wymieszać z serem, podawać na miseczkach. Dobrze smakuje z czerwonym winem (moje ulubione to Sutter Home).

Smacznego!

Przepis, na którym się wzorowałam, pochodzi od Grzegorza. Kiedyś robiłam według jego przepisu, z czasem jednak niektóre składniki wyewoluowały w inne i powstało coś równie dobrego, a nieco innego. Zachęcam do wypróbowania obu wersji. :)

22 grudnia 2012

Pierniczki

Miękkie, lekko kruche pierniczki proste i łatwe do zrobienia. Przepis opracowałam już kilka lat temu i pozostaję mu wierna, bo nigdy mnie nie zawiódł. I, mimo że fanką pierniczków nie jestem, te zjadam bez oporów, a nawet z przyjemnością. :) W tym roku wszystkie pierniczki z podwójnej porcji zrobiła i udekorowała Aguti, moja rola ograniczyła się do pilnowania pieczenia.

składniki:
2 szklanki mąki pszennej (bezglutenowo: 2,5 szklanki mąki gryczanej i ryżowej, łyżeczka mielonego siemienia)  

3/4 szklanki cukru pudru
czubata łyżka miodu
1,5 łyżeczki przyprawy do pierników (dla mnie najlepsza jest Kotanyi)
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 jajo
2,5 dag drożdży
2,5 dag miękkiego masła

sposób przygotowania:

1. Mąkę wymieszać z cukrem pudrem.
2. Miód podgrzać do rozpuszczenia z przyprawami, na koniec wymieszać z sodą, przełożyć do mąki z cukrem, wymieszać. Dodać drożdże (bez robienia rozczynu), jajko i masło, wyrobić dokładnie. Początkowo wydaje się, że za dużo jest składników suchych, ale ciasto zawsze w końcu pięknie się wyrabia. Używam raczej dużych jajek i mąki pszennej szymanowskiej (typ 480).
3. Wałkować (ciasto jest lekko klejące od miodu, więc w razie potrzeby można podsypać odrobiną mąki) na ulubioną grubość (grubsze są bardziej miękkie), wycinać foremkami dowolne kształty (w pierniczkach lepiej się sprawdzają te zaokrąglone) i piec około 15 minut w piekarniku nagrzanym do 190°C. 
4. Ostudzone pierniczki można polukrować.

Tajemnica dobrych, miękkich pierniczków tkwi w odpowiednim czasie pieczenia. Trzeba je wyjąć zanim zaczną się przypiekać i stwardnieją. Ale nawet takie przepieczone będą dobre, tylko muszą trochę poleżeć i zmięknąć. 



Smacznego! :)

4 grudnia 2012

Makaroniki orzechowo-kokosowe

Każdej gospodyni zdarza się zużyć do czegoś same żółtka – pojawia się wtedy potrzeba zagospodarowania białek. Po ciasteczkach orzechowych zostały mi aż cztery i po przejrzeniu zasobów moich przepisów postanowiłam zrobić makaroniki.

składniki:
● 2 białka
● 2 niezbyt płaskie łyżki mąki (może być kukurydziana, żeby było bez glutenu)
● 2 niezbyt płaskie łyżkiwiórków kokosowych
4 niezbyt płaskie łyżki cukru
2 niezbyt płaskie łyżki mielonych orzechów (włoskie, laskowe)
● aromat albo cukier waniliowy
● płatki migdałów albo krokant do posypania

sposób przygotowania:
1. Ubić białka, stopniowo dodając pod koniec cukier.
2. Delikatnie wymieszać z pozostałymi składnikami uważając, żeby piana nie opadła.
3. Przełożyć do papilotek albo foremki do muffinów.
4. Piec ok. pół godziny w temperaturze 180 stopni.

Z podwójnej porcji wyszły 24 makaroniki.

21 października 2012

Sos głównie pomidorowy

Lubię przygotować trochę zapasów, kiedy warzywa są jeszcze ładne i niedrogie, dla urozmaicenia zimowych potraw. Jednym z moich sposobów zatrzymania witamin we własnej kuchni jest sos na bazie pomidorów.
Z poniższych proporcji wychodzą ponad 4 litry sosu. Wystarczy na całą zimę.

składniki (waga po obraniu):
3,5 kg pomidorów
1 kg cebuli
1,5 kg cukinii
25 dag antonówek

● 4 łyżki soli
2 łyżki cukru (do bardzo kwaśnych pomidorów, przy słodszych lepiej dawać po trochu i próbować)
po łyżeczce: pieprzu czarnego, papryki słodkiej, tymianku, cząbru
po 1/2 łyżeczki: rozmarynu, mięty
1/4 szklanki oliwy

sposób przygotowania:
1. Pomidory rozgotować, zmiksować, przetrzeć przez sito.
2. Cebulę, cukinię i jabłka obrać i pokroić. Gotować z przetartymi pomidorami, mieszając od czasu do czasu (ok. 2 godzin). Przestudzić, zmiksować.
3. Dodać sól, cukier i przyprawy (ostrożnie z tymi ostrymi, lepiej na początek wsypać mniej niż za dużo) wraz z oliwą (ilość i rodzaj przypraw można dostosować do własnych upodobań). Zagotować, a w razie potrzeby nieco odparować.
4. Gorący sos przekładać do wyparzonych słoiczków i zawinąć w kocyk do ostudzenia.

Sos można przed podaniem wzbogacić czosnkiem przeciśniętym przez praskę, przesmażoną kiełbasą albo wędzonym boczkiem. Do makaronu pasuje posypany startym żółtym serem. Smacznego! :)

18 października 2012

Marmolada wieloowocowa

Lubię jesienne przetworowanie. Właściwie każdy jego moment: krojenie owoców czy warzyw, gotowanie, doprawianie, opatulanie słoiczków kocykiem, a na koniec naklejanie etykiet i upychanie w przepełnionych szafkach i na piwnicznych półkach. Jednym z owocowych przetworów, które od lat trwają w domowym repertuarze, jest marmolada z jabłek, gruszek i śliwek.

składniki: 
1 kg wypestkowanych śliwek (najlepiej węgierek) 
1 kg obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych jabłek (antonówki lub renety) 
1 kg obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych gruszek 
1 kg cukru (albo mniej, jeśli owoce są mocno dojrzałe)
●  sok z jednej cytryny

sposób przygotowania: 
1. Owoce pokroić, włożyć do dużego garnka, wymieszać z sokiem z cytryny. Gotować, mieszając od czasu do czasu, aż się rozgotują (w razie potrzeby podlać odrobiną wody). Lekko przestudzić, zmiksować.
2. Wsypać cukier, wymieszać. Gotować na małym ogniu, często mieszając, do zgęstnienia marmolady (trwa to niestety ok. 2,5-3 godziny, ale można smażyć na raty. Szybciej zgęstnieje z mniejszej porcji naraz i w szerszym garnku). 
3. Gorącą marmoladę przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić i włożyć pod kocyk, żeby powoli ostygła.

W tym roku nie mam do dyspozycji blendera, więc nie zrobiłam marmolady, ale dżem. Owoce zasypałam cukrem i zostawiłam na kilka godzin. Tak wyglądały rankiem, po spędzeniu nocy pod cukrową kołderką:


Potem pogotowałam do uzyskania fajnej dżemowej konsystencji. Wyszło mi 7 słoiczków po 400 ml pysznego dżemu. Czego i wam życzę. :)

7 października 2012

Sałatka z ogórków

Dostałam kiedyś ten przepis od mamy wraz z kilkoma słoiczkami gotowej sałatki. Potem wielokrotnie robiłam już własne słoiczki. W tym roku też przyszedł czas na ogórkową sałatkę, doskonałą jako dodatek obiadowy albo i na kanapkę.

składniki:
● 5 kg ogórków
● 1/2 kg cebuli
● garść soli
● 1 szklanka cukru
● 1 szklanka octu 6%
● 1 szklanka oliwy
● garść natki pietruszki
● garść koperku

sposób przygotowania:
1. Ogórki i cebulę obrać i pokroić na dowolne plasterki, półplasterki czy ćwierćplasterki. Wymieszać z solą i odstawić na 12 godzin, najlepiej na noc. 

2. Odcisnąć nadmiar płynu, który się wydzielił (można go zużyć do warzywnej zupy), wymieszać z posiekaną zieleniną. Sprawdzić, czy jest dostatecznie słone. Przełożyć do słoików, pozostawiając sporo wolnego miejsca (przynajmniej 3-4 cm od góry).
3. Zagotować ocet z cukrem (do rozpuszczenia cukru), dolać oliwę, krótko zagotować. (W tym roku ocet nam nie po drodze, więc dałam mniej, bo tylko pół szklanki octu jabłkowego, dopełniając odlanym wcześniej sokiem z ogórków.)
4. Zalać zalewą ogórki w słoikach, zakręcić dobrymi zakrętkami.
5. Pasteryzować 20 minut dowolną metodą.


Wyszło mi 10 słoiczków, prawie 5 litrów. Przyznam się od razu, że mogło być więcej, ale nie oparłam się pokusie podjadania w trakcie robienia. ;) Czego i wam życzę! :)))

6 września 2012

Dżem z nektarynek

W tym roku w okolicznych sklepach jest wysyp dużych, bardzo ładnych nektarynek. Skusiły mnie do zrobienia dżemu, prostego, z podstawowych składników. Wyszedł całkiem niezły. ;)

składniki:
● 3 kg nektarynek
● 2 szklanki cukru (do bardzo dojrzałych nektarynek można dać mniej)
● sok z jednej cytryny





sposób przygotowania:
1. Nektarynki podzielić na mniejsze kawałki wyrzucając pestki, zasypać cukrem i zalać sokiem z cytryny. Można odstawić na jakiś czas (na noc), ale nie jest to konieczne.
2. Gotować do uzyskania odpowiedniej, prawie stałej konsystencji.
3. Przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić porządnie i wstawić pod kocyk do całkowitego ostygnięcia.

Smacznego! :)

Na życzenie wyrażone w komentarzu zdjęcie pełne dżemu. :)

Inne moje przepisy na przetwory są tutaj.

15 sierpnia 2012

Galaretka z owocami

Lato nas w tym roku nie rozpieszcza, ale i tak były dni, kiedy najlepszą ochłodę dawała galaretka prosto z lodówki. Najchętniej raczyliśmy się taką torcikową, z serkiem i dużą ilością różnych owoców. Prosta i smaczna. :)

składniki:
2 galaretki, każda na 500 ml, smak dowolny (u mnie tym razem wiśniowa i cytrynowa)
2 serki homogenizowane waniliowe po 180 g
kilka rodzajów owoców (dałam banany i ananasy, ale mogą być i brzoskwinie, truskawki, maliny, jabłka...)

sposób przygotowania:
1. Rozpuścić jedną galaretkę w szklance gorącej wody, nieco schłodzić, wymieszać z serkami. Zimną, ale jeszcze płynną masę wlać do tortownicy (można ją wyłożyć papierem do pieczenia, będzie szczelniej), sprawdzając, czy nie wycieka. Im zimniejsza, tym mniejsze prawdopodobieństwo wyciekania. Poukładać część owoców (u mnie tym razem to banan). Odstawić do lodówki do całkowitego zastygnięcia.
2. Rozpuścić drugą galaretkę w 500 ml gorącej wody, schłodzić. Wlać delikatnie na warstwę serkową, ułożyć pozostałe owoce. Odstawić do lodówki na 2-3 godziny.

Smacznego!

11 sierpnia 2012

Biszkopt z owocami

Biszkopt do tortu zawsze robię bez proszku, zgodnie z zasadami sztuki. Natomiast ten z owocami jest już jakąś tam wariacją na temat biszkopta i może sobie zawierać proszek do pieczenia. Zapraszam więc na owocową delikatność!

składniki: 
4 jaja
4 czubate łyżki cukru
4 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia lub sody
1 łyżeczka aromatu cytrynowego
szczypta soli
drobne owoce (truskawki, maliny, borówki amerykańskie, jeżyny)
łyżka mąki do obtoczenia owoców
cukier puder do posypania

sposób przygotowania:
1. Oddzielić białka od żółtek. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli, pod koniec dodać połowę cukru. Żółtka utrzeć z resztą cukru. 
2. Mąkę wymieszać z proszkiem. 
3. Delikatnie wymieszać białka z żółtkami, mąką i aromatem. Przełożyć do formy nasmarowanej tłuszczem albo wyłożonej pergaminem, na wierzchu ułożyć owoce obtoczone w mące pszennej.
4. Piec ok. 35-45 minut w temperaturze 190°C do uzyskania lekko złotego koloru. Jeszcze ciepły biszkopt posypać pudrem.

Proste i pyszne. Ulubione ciasto z owocami Aguti. Smacznego! :)

19 maja 2012

Dżem rabarbarowo-truskawkowy

Lubię ten czas, gdy dojrzewają truskawki. Żeby zatrzymać ich smak i aromat na zimniejsze miesiące, proponuję pyszny dżem własnej roboty. Połączone smaki truskawek i rabarbaru to jest to, co nutinki lubią najbardziej. Z podanych składników wychodzi niecały litr słodkiego, lekko kwaskowego dżemu – takiego, jaki powinien być domowy smakołyk.

składniki:
1/2 kg obranego rabarbaru, pokrojonego na małe kawałki
1/2 kg oczyszczonych truskawek
1/2 kg cukru
2 łyżki rumu albo aromatu rumowego
3 łyżeczki miodu

sposób przygotowania:
1. Truskawki i rabarbar, każde w osobnym naczyniu, zasypać cukrem (po połowie) i polać rumem. Odstawić na 2 godziny, żeby puściły sok.
2. Owoce wymieszać, zagotować mieszając, odstawić na kilka minut. W tym czasie można przygotować słoiki (umyć, wyparzyć).
3. Wszystko ponownie zagotować, smażyć na małym ogniu często mieszając i ewentualnie odszumowując, przez pół godziny. Gdy dżem jest już gęsty dodać miód, wymieszać i smażyć jeszcze chwilę.
4. Gorący dżem przełożyć do słoików. Słoiki zawinąć w koc, żeby powoli stygły.

Zwykle robię z dwóch albo i trzech porcji. Opinie o dżemie można przeczytać tutaj. Smacznego! :)

Dokładam nową naklejkę: