Majowy długi weekend szybko zleciał w rodzinnym domu, a umilało mi go robienie wiosennego zielonego szala i fotografowanie wszystkiego, co ładne i warte chwilowej uwagi. Między innymi w obiektyw wpadły mi koty sąsiadów, chętnie odwiedzające nasze podwórko i ładnie pozujące. Najpierw zjawiła się biało-czarna kotka, a potem jej dzieci:
Zwłaszcza młoda kotka chętnie pozowała do zdjęć, najpierw czujnie, zza siatki:
a potem biegała już wszędzie:
Jej brat był ostrożniejszy, zaglądając zza krzewów:
A raz odwiedził nas dostojnik, który nie zniżył się do zabawy patykiem ani pogoni za myszką, tylko statecznie, z uwagą poprzyglądał się z daleka, czy wszystko jest w porządku. Po chwili już go nie było:
Zaszczycił nas wizytą jeszcze jeden koci osobnik, czarno-biało-rudy, niestety nie dał się sfotografować nawet z daleka i przez szybę. Szybko zniknął. Trudno, może innym razem się uda. :)