Wiele
jest opowieści o wojnie o piękną Helenę, poczynając od Homera, a na
współczesnych pisarzach kończąc. Oblężenie Troi to nieustające źródło
inspiracji twórców, sięgających do tak zamierzchłych czasów po znane i uznane motywy,
postacie czy fortele.
Colleen McCullogh pisząc Pieśń o Troi czerpała z dzieł Homera pełną
garścią, ale przedstawiła walkę bardziej prawdziwie, nie tylko jako źródło sławy i chwały
bohaterów, powód radości zwycięzców i rozpaczy pokonanych, ale jako twardą,
brudną grę zbrojną, mającą być środkiem do uzyskania wpływów politycznych, a co
za tym idzie i handlowych. Bo wyprawa po porwaną Helenę jest jedynie pretekstem
wojny, a oblężenie Troi ma być wstępem do podboju całej Azji Mniejszej i
poddania jej wpływom Greków. Niestety, od tamtych zamierzchłych czasów
motywacje ludzi się nie zmieniły, unowocześniły się tylko środki używane do
osiągnięcia celu.
Akcja powieści obejmuje czasy od narodzin Achillesa
i ślubu Heleny do zwycięstwa Greków i zrówniania Troi z ziemią. Toczy się na
terenie Grecji i okolicznych wysp oraz na wybrzeżu Azji Mniejszej i oczywiście
pod Troją. O kolejnych wydarzeniach opowiadają poszczególni bohaterowie, dzięki
czemu możemy porównać różne punkty widzenia i lepiej zagłębić się w opowieść –
tak prowadzona narracja powoduje, że postaci z papierowych kart stają się nam
bliższe, a na pewno bardziej znajome i łatwiejsze do zrozumienia. Powieść
napisana jest żywym, barwnym językiem, przyjemnym w odbiorze, pozwalającym
czytelnikowi poczuć tamten czas i tamtą wojnę. Czytało się ją trochę lepiej niż
Asklepiosa, który również zasługuje
na uwagę miłośników starożytności, a czasów trojańskich w szczególności.
(Ocena:
5,5/6)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Komentarze zawierające linki promujące inne strony nie będą zatwierdzane.
Dziękuję! :)