Jesienią zaczęłam się uczyć robić rękawiczki. Na początek wydrutowałam mitenki, o czym pisałam wcześniej. Potem doszła jedna ćwiczebna rękawiczka, z jakiejś szarej resztki. I... musiałam zająć się innymi, pilniejszymi robótkami. Przyszedł jednak czas mrozów, co mi przypomniało o biednej, samotnej nałapce czekającej na drugą do pary. Tym razem poszło trochę szybciej, najwidoczniej nie zapomniałam, jak to się robi. Tylko musiałam sobie rządki liczyć, na którym palcu ile okrążeń robiłam.
Na wierzchu po ściągaczu warkocz zostawiłam tylko wzdłuż jednego palca, ciekawiej to wygląda niż całe ściągaczem. Całkiem fajnie wyszły jak na pierwszy wyrób.
Przy okazji chciałam się pochwalić wygranym candy. Małe łapki Mai wyciągnęły karteczkę z moim nickiem. A dzisiaj przyszła przesyłka: włóczka akrylowa z delikatnym włoskiem w pięknym kolorze czekoladowego brązu i słodycze, które na zdjęcie się nie załapały, bo zostały zaraz rozdzielone i pożarte. :) Bardzo dziękuję, Madline! :)
rękawiczki świetne, podoba mi się ten palec z warkoczem, a włóćzka ma piękny kolor, pewnie wyczarujesz coś ślicznego:)
OdpowiedzUsuń