30 czerwca 2013

czerwiec 2013 – podsumowanie

Czytanie Powieści Piastowskich Bunscha nie powstrzymało mnie przed nadgryzieniem kolejnych cykli. Kolejny miesiąc zdominowały książki do wyzwania z literką. ;) Trochę zaniedbałam inne wyzwania, ale nie zawsze można mieć wszystko.
Jak zwykle lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2013”.

● ● ●

Karol Bunsch, Ojciec i syn
(Ocena: 5/6)

Ray Bradbury, Człowiek ilustrowany
Całkiem przyjemny zbiorek opowiadań. Niektóre nieco naiwne i mało skomplikowane psychologicznie, niektóre ze zbyt nieprawdopodobnymi rozwiązaniami, niezgodnymi z psychiką człowieka, ale wciąż czytliwe i dające sporo czytelniczej satysfakcji. Przypominają mi trochę opowiadania wczesnego Dicka – takie luźne skojarzenie z czasami prekursorów SF, przecierających szlaki, rzucających niesamowitymi pomysłami, z których kolejne pokolenia czerpią garściami.
(Ocena: 4,5/6)

Karol Bunsch, Rok tysięczny
(Ocena: 5/6)

Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Podróż do miasta świateł: Róża z Wolskich
Kolejna powieść pani Gutowskiej-Adamczyk otwiera nowy cykl. Nie żegnamy się jednak z poznanymi wcześniej w Cukierni Pod Amorem bohaterami, wielu z nich spotkamy i w Podróżach. Odwiedzimy też znane już miejsca, spojrzymy na nie pod nowym kątem, z innej perspektywy. Znowu współczesne dzieje przeplatają się z dziewiętnastowiecznymi peregrynacjami. Bardzo fajne czytadło, przy którym przyjemnie i pożytecznie spędza się czas, bo i zadumać jest się nad czym, i można poznać dawne obyczaje. I dwukrotnie sugestywnie ukazane relacje matka-córka, w każdej parze inne, a przecież tak podobne, pełne bólu uzależnienie, szantaż emocjonalny, granie na uczuciach – denerwujące, ale jakże prawdziwe.
(Ocena: 4,5/6)

Wojciech Bauer, Wszystkie nieba
Niełatwa, poruszająca powieść, pełna emocji i uczuć. Bardzo udanie wyglądająca analiza życia w kalectwie, skomplikowanego, pełnego strachu i bólu dzieciństwa, uzależnienia od innych, niemożności radzenia sobie samodzielnie. I sny o lataniu, latanie rzeczywiste, szkolenie lotnika. Intensywne doznania, własne i prawdziwe, odczuwalne całym jestestwem człowieka skazanego na trwanie w miejscu, w „nieskończonej łóżkowej wegetacji”. I jeszcze pragnienie miłości i seksu, akceptacji i zrozumienia – takie zwykłe ludzkie pragnienia ma Hans.
Podoba mi się sposób, w jaki autor prowadzi narrację, jak po trochu odkrywa fakty dopasowując do całości jak puzzle, jak pozwala na domysły, na samodzielne kojarzenie, na własne odczucia. I nie podaje wszystkiego na tacy, szanuje inteligencję czytelnika, nie traktuje go jak idioty, któremu trzeba wszystko wyjaśniać. Byłam ciekawa, jak poradzi sobie z zakończeniem, trochę się tego bałam. Ale jest dobrze, a nawet więcej niż dobrze. Przeczytanie Wszystkich nieb daje do myślenia. Mocna powieść.
(Ocena: 5/6)
„Czytanie otwiera wyobraźnię, a wraz z nią tęsknotę.”
„Jestem egoistą, wszyscy jesteśmy najpierw egoistami. Altruizm to rzecz nabyta i nietrwała. Łatwo przegrywa ze stanami ostatecznymi.”
Wszystko jest możliwe, jak rzekł filozof. A jeśli nie rzekł, to powinien.”
Najtrudniej jest tracić nadzieję, gdy już nie ma się czego uczepić, żadnej obietnicy, żadnego złudzenia, i człowiek musi pogodzić się, przyjąć do wiadomości, a potem wreszcie zaakceptować fakt, że bezapelacyjnie umiera.”
Niby umieramy od chwili narodzin, ale trochę bez przekonania. Aby zacząć umierać naprawdę, należy prawdziwie poczuć, że nie ma się jak wyłgać od tego.”

Karol Bunsch, Bracia
(Ocena: 5/6)

Krzysztof Boruń, Człowiek z mgły
Zbiór opowiadań jednego z klasycznych już polskich autorów fantastycznych. Osiem fikcyjnych opowieści przeplatanych jest spisanymi dialogami radiowymi na tematy okołofantastyczne. Opowiadania, mimo sztafażu SF, traktują o człowieku, jego działaniach i pragnieniach, kondycji ludzkości, przewidywaniach na przyszłość. Mimo upływu lat niewiele się zestarzały, dalej bawią i pobudzają do rozmyślań.
(Ocena: 4,5/6)
SF to dziecko marzeń i obaw współczesnego człowieka.”
„Człowieka tworzą trudności, które musi pokonywać.”
„Rola fantastyki naukowej polega przede wszystkim na formułowaniu pytań i pobudzaniu do samodzielnego myślenia.”
„[...] najcenniejsze w fantastyce są nie recepty, lecz diagnoza schorzeń społeczno-cywilizacyjnych. SF jest bardzo czułym barometrem, reagującym na zbliżające się zaburzenia w procesie rozwoju cywilizacyjnego.”

Julianna Baggott, Nowa Ziemia
Całkiem niezłe postapo, bardziej rozrywkowe niż głębokie, ale można nad powieścią spędzić fajne chwile. Na tyle przyjemne, że przeczytam kolejny tom, jeśli mi wpadnie w ręce, chociaż przesadnie mocno się do bohaterów nie przywiązałam. Miałam okazję zapoznać się z Nową Ziemią w formie audiobooka i jestem bardzo pozytywnie nastawiona do Marii Seweryn jako lektorki. Zasadniczo wolę, jak mi czytają panowie, ale tu było bardzo dobrze i na pewno zapamiętam pozytywne wrażenia; dobrze przeczytane, z wyczuciem akcji, ani zbyt emocjonalne, ani zbyt beznamiętne, w sam raz.
(Ocena: 4,5/6)

Maeve Binchy, Droga do Tary
Tej autorce już podziękuję. Powieść do bólu przeciętna. Przewijają się jakieś postaci, coś tam robią, gdzieś działają, mąż zdradza żonę, kupują dom, decydują się na dziecko, ukrywają jakieś grzeszki. No ja nie mogę. Chyba powinnam sięgnąć po jakąś porządną, „męską” książkę na odtrucie.
(Ocena: 3/6)

Margaret Atwood, Ślepy zabójca
Chyba Atwood zostanie dla mnie autorką jednej książki. Jakoś nic nie może mnie wciągnąć choćby w przybliżeniu tak jak Opowieść podręcznej. Tu też męczyłam się, potem zaczęłam przeskakiwać akapity i coraz mniej interesujące wydawały mi się losy Iris i Laury. Nie pomogło samobójstwo, nie dały rady zdrady itp.
(Ocena: 3/6)

Brian Aldiss, Wiosna Helikonii, Lato Helikonii, Zima Helikonii
(Ocena: t. 1 – 5/6, t. 2 i 3 – 4/6)

Karol Bunsch, Imiennik: Śladem pradziada; Miecz i pastorał
(Ocena: 5,5/6)

Karol Bunsch, Przekleństwo
Wygnanie i śmierć Bolesława Szczodrego zmieniła układ sił w Polsce. Władcą został Włodzisław Herman, a rządził palatyn Sieciech – motor i wykonawca działań zmierzających do wyniesienia własnego rodu. Po latach wraca do Polski syn Bolka, Mieszko, wraz z matką. Jednak zagrożenie, jakim jest młody książę, dla nowonarodzonego syna Hermana, Bolesława, nie pozwala Sieciechowi i słabemu księciu spać spokojnie. Na arenie politycznej nie brak i innych graczy, dążących do uzyskania własnych korzyści, nawet kosztem narodu i państwa. Tragiczny los Mieszka budzi sprzeciw i żal – jakże inaczej mogłyby się potoczyć losy Polski przy tak obiecującym księciu.
[Mieszko Bolesławowic i Władysław Herman]
(Ocena: 5/6)

● ● ●

Statystyki:
W sumie (w miesiącu/w roku): 16/95
Powtórki: 6 (Bunsch)
Cykle zakończone: 1 (Helikonia)
Cykle w trakcie: 2 (Opowieści piastowskie, Świat po wybuchu)
Autorzy polscy: 9 (Bunsch x 6, Gutowska-Adamczyk, Bauer, Boruń)
Autorzy obcy: 7 (Bradbury, Aldiss x 3, Baggott, Binchy, Atwood)
Średnia ocen: 4,56

Realizacja projektów:
Książki historyczne – 6 (Bunsch x 6)
Nobliści – 0
Z półki (nowe [powtórki]/razem w roku [z powtórkami]/cel) – 4[6]/31[45]/31
Wyczekane – 4 (Bradbury, Aldiss x 3)
Trójka e-pik – 0
Z literą w tle – 16 (Bunsch x 6, Bradbury, Aldiss x 3, Gutowska-Adamczyk, Bauer, Boruń, Baggott, Binchy, Atwood)
Wojna i... literatura – 5 (Bunsch x 5)
Czytam fantastykę – 6 (Bradbury, Aldiss x 3, Boruń, Baggott)
Pod hasłem – 1 (Państwa/miasta: Podróż do miasta świateł)
Wyzwanie miejskie – 0 (Wrocław: –)
Eksplorując nieznane – 3 (Helikonia Aldissa)
Jubileuszowe lektury – 0
Book-Trotter – 0 (lit. czeska: –)

29 czerwca 2013

Bolesław II Szczodry

Karol Bunsch
Imiennik: Śladem pradziada; Miecz i pastorał
Wydawnictwo Literackie, 1979

Ze wszystkich powieści piastowskich Bunscha największy sentyment mam do Imiennika. Datuje się on jeszcze z czasów pierwszego czytania, gdzieś w czasach dziecięctwa nieledwie. Może przez urok Bolesława, księcia pięknego i dumnego, którego postać była uosobieniem dziewczęcych marzeń o królewiczu z bajki, a może po prostu Imiennik wyróżnia się czymś wśród powieści Bunscha, bo i teraz oceniłam go najwyżej z dotychczas powtórzonych.
Koniec rządów Kazimierza Odnowiciela i początek panowania młodego Bolesława to czas dla Polski stosunkowo spokojny. Książę Kazimierz starał się podnieść kraj z kryzysu, wywołanego bratobójczymi walkami nękającymi naród za życia Mieszka II i po jego śmierci, a młody książę Bolesław skupił się na podniesieniu rangi Polski i uniezależnieniu jej od cesarstwa. Umiejętnie dobierał sojuszników i podburzał wrogów, by mieć spokój od zachodu. Aktywnie włączał się w wewnętrzne rozgrywki sąsiednich krajów, osadzał swoich kandydatów na tronach Rusi i Węgier, „pomagał” zaprowadzić odpowiednie rządy. Odważny, przewidujący i śmiały w działaniu, zyskał sławę przedniego wojownika i wodza. Z czasem jednak w postępowaniu króla zaczęły dominować zapalczywość i porywczość, okraszone nadmierną dumą i pychą, prowadząc go do zguby, a kraj do podziału. Niestabilne, choć twarde rządy Bolesława skłoniły możnowładców do buntu i szukania bardziej podatnego na wpływy i dającego sobą powodować władcy w osobie młodszego brata króla, Władysława Hermana.
Bunsch przedstawił Bolesława jako władcę szlachetnego i mądrego, godnego następcę wielkiego pradziada-imiennika, podobnego mu nie tylko męstwem i odwagą w boju, ale i wyglądem zewnętrznym i postawą, kolorem jasnych włosów się tylko różniącym. Szczodry i pyszny, „jednakowo wyniosły w szczęściu i w bólu”, porywczy i szybki w decyzjach i działaniu, umiejętnie wykorzystujący spór między papiestwem i cesarstwem w celu odzyskania korony, potrafi zjednać sobie wiernych przyjaciół, ale i zniechęcić stare i nowe rody, upatrujące w silnym panu własną słabość i poddaństwo. Tego dzielnego władcę zgubiła „głupota i chciwość, zdrada i przeniewierstwo” tych, którzy powinni byli stać przy nim i wspólnie budować wielkość polskiego narodu, wznosząc gmach nie do obalenia, wspomagać radą i silnym ramieniem w czas wojny i pokoju. Wśród nieprzyjaciół znalazł się i Stanisław ze Szczepanowa, biskup krakowski, uczony w zachodnich krajach, dumny ze swej wiedzy i wiary, jedynie słusznej i nieznoszącej innego spojrzenia na ciągle jeszcze skomplikowane realia i delikatną równowagę sił w niespełna stuletnim państwie, pragnący dla kościoła przywilejów i nadań. Ufny w swoje przekonania, dumny i pyszny, żądny władzy i niepotrafiący nikogo znieść nad sobą, Stanisław podejmuje walkę przeciwko Bolesławowi, wspierając swoim protestem możnowładców, z późniejszym palatynem Sieciechem na czele, w ich dążeniach do osłabienia władzy królewskiej. Tragiczne dla Polski będzie to zderzenie się silnych indywidualności.
Zbyt liczne przeciwności zwaliły się na głowę Bolesława, zbyt wielu wrogów sobie przysporzył brakiem opanowania i porywczością, zbyt wielu panów zraził dążeniem do silnej władzy królewskiej. Nie umiał się ugiąć nawet na wygnaniu, złamało dumnego króla dopiero upokorzenie i fizyczny ból. Do ostatnich jednak chwil miał przy sobie wiernych przyjaciół, nie opuścili go dwaj najlepiej mu życzący drużynnicy. I przekazał synowi ile umiał z dziedzictwa piastowego, by kiedyś mógł książę Mieszko wrócić i zasiąść na tronie ojca.
Zdecydowanie najlepsza powieść z cyklu, przejmująco i z dużym prawdopodobieństwem przedstawiająca wycinek naszych dziejów, o spójnej koncepcji historycznej, z dbałością o istotne szczegóły panowania Bolesława Szczodrego, zwłaszcza konflikt króla z biskupem. I z delikatną sugestią pod koniec, że kłopoty Bolesława z nieopanowaniem i nadpobudliwością mają podłoże chorobowe, na co wskazują też bóle głowy. Czyżby tłumaczenie Thorwalda przez Bunscha miało na tę sugestię jakiś wpływ?
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

27 czerwca 2013

Helikonia w trzech odsłonach

Brian Aldiss
Wiosna Helikonii (Helliconia Spring)
Lato Helikonii (Helliconia Summer)
Zima Helikonii (Helliconia Winter)
tłum. Marek Marszał (t. 1-2) i Tomasz Wyżyński (t. 3)
Iskry, 1989-1992

Helikonia – planeta pełna życia, zamieszkała przez ludzi, półludzi i ancipitów, żyjących pośród licznych odmian roślin i zwierząt. Początkowo przykryta śniegiem i lodem, zimna i, zda się, niegościnna, budzi się do życia wraz z nadejściem wiosny. Ocieplenie stopniowo zmienia wszystko wokół. Zima trwała wiele pokoleń, obecni mieszkańcy nie znają innej pory roku. W tym czasie rasa ludzi zdegenerowała się, zeszła prawie do poziomu drapieżnych zwierząt, zrównała się niemal z fagorami, tracąc elity intelektualne i kapłanów, którzy niegdyś badali mechanizmy rządzące światem. Jak w pierwszych ziemskich cywilizacjach, klasztory były ostoją wiedzy i nauki, potem dopiero przeistaczając się w centrum zabobonu i ciemnoty.
Nadchodząca wiosna budzi do życia nie tylko przyrodę, ale i pobudza do myślenia i działania ludzi. Są tacy, którzy zaczynają się zastanawiać, dostrzegają zależności, łączą fakty i wyciągają wnioski. Najpierw poznajemy Juliego, który po stracie ojca, jeszcze w porze zimowej, trafia do miasta. Zauroczony nowym i nieznanym postanawia zostać kapłanem, bo tylko religia oparta na wierze w Akhę może przynieść mu lepsze, stabilniejsze życie. Szybko jednak odkrywa, że nie jest to profesja dla niego. Udana ucieczka wyprowadza go na drugą stronę gór, gdzie po latach wędrówek osiada w Embruddocku, nazwanym potem Oldorando. Tu zaczyna się historia jego rodu, obfitująca w waśnie, przepychanki polityczne, walki stronnictw i przejęcia władzy. Aż przychodzi wiosna, świat się zmienia i wszystko staje się nowe i inne. Potem nastaje lato, trwające znów kilka wieków, wysysające siły z fagorów, a wynoszące na plan pierwszy ludzi. Przyroda rozkwita, wkraczając na coraz dalsze tereny, żywiąc i dając bodziec do nowych walk o terytoria, królestwa, zasoby. Fagory i ludzie jednak wiedzą, że po latach gorących nadejdzie znowu zima i ponownie zmieni się układ sił, zataczając krąg i powtarzając znaną już historię.
Helikonia jest sceną teatru obserwowanego przez ziemską stację badawczą Awernus. Naukowcy rejestrują i analizują zmiany klimatyczne i zachowania mieszkańców, przekazując dane na daleką ojczystą planetę. Stacjonują na sztucznym satelicie, na orbicie Helikonii, widoczni i uważani za ciało naturalne. Badania prowadzą od setek lat, znają siły i słabości ludzi i fagorów, rozpoznają też mechanizmy społeczne i cechy poszczególnych ras, ich pragnienia, dążenia, wady i zalety. Są zobowiązani nie ingerować w rozwój badanej planety, ale poczucie izolacji i zamknięcie w stosunkowo niewielkiej społeczności budzi w wielu z nich pragnienie zakosztowania prawdziwego życia, odetchnięcia powietrzem planety, mimo że każdy oddech może być przyczyną śmierci – na Helikonii panuje wirus, na który nie są odporni, który zmienia nawet żyjących tam ludzi, dostosowując populację mieszkańców do zmian klimatycznych. Mieszkańcy Awernusa, jak i dalekiej Ziemi także stale ewoluują, zmieniając warunki, w jakich żyć będą przyszłe pokolenia.
Ostatnio mam szczęście trafiać na fantastykę o obcych, bardzo zróżnicowanych cywilizacjach, z wieloma rasami współistniejącymi obok siebie, pokojowo bądź na stopie wojennej. I zawsze przedstawiciele co najmniej jednej z ras muszą dostać od autora imiona niewymawialne i niemożliwe do zapamiętania. Pomijając tę drobną niedogodność jest w trylogii o Helikonii to, co w dobrej SF być powinno: obcy świat, odmienni mieszkańcy, konflikt międzyrasowy, walka, zemsta i miłość. Zdarzają się niestety zbyt szczegółowe opisy, nużące i niewnoszące nic istotnego, jak i powtórzenia podstawowych informacji w każdym z tomów, fabuła też nie jest przesadnie porywająca, ale Aldiss spokojnie i dokładnie opisuje świat, we wszystkich jego aspektach, stopniowo wciągając czytelnika w odmienne warunki. Z konieczności poznajemy tylko ważniejsze wydarzenia – o tym, co działo się w międzyczasie dowiadujemy się niewiele i bardzo fragmentarycznie: gdy już poznaliśmy Juliego i zdążyliśmy go polubić, nagle i nieoczekiwanie przenosimy się kilka pokoleń naprzód, by zacząć poznawać jego praprawnuków i zetknąć się z odmiennymi problemami życia. W tomie drugim natomiast znajdujemy się kilkaset lat później, w środku lata, w zupełnie odmiennych warunkach klimatycznych, politycznych i religijnych, by wraz z ostatnią częścią zacząć powracać najpierw do jesiennej Helikonii, a wreszcie do mroźnej krainy fagorów. Bohaterowie są chwilami irytujący, ale można złożyć to karb obcej rasy, nieznanej nam na Ziemi. Podoba mi się natomiast, że Aldiss nie ratuje swoich bohaterów na siłę, pozwala im ginąć, nawet w głupi i bezsensowny sposób, bez pożytku i głębokiego sensu. To takie zwykłe i normalne, inne niż przeważnie spotyka się w powieściach i filmach.
Dużo uwagi poświęca Aldiss sprawom wiary, obsesyjnie nawracając do mechanizmów jej powstawania, wyznawania i tępienia. Na każdy interesujący go etap rozwoju religii ma jednak sensowne wyjaśnienia, przybliżające potrzeby ludzi w tym zakresie, zarówno ze strony wierzących, jak i kierujących się rozumem. W każdej części dominuje inne bóstwo, a zdarza się, że bojownik początkowo zwalczający religię staje się potem przedmiotem kultu i zostaje postawiony na ołtarzach, by ostatecznie upaść i ulec zapomnieniu z chwilą pojawienia się nowego boga, mającego silniejszych wyznawców. Tak powstają kolejne jedyne prawdziwe bóstwa, by móc sprawować rządy przy użyciu bojaźni przed nieistniejącym.
(Ocena: t. 1 – 5/6, t. 2 i 3 – 4/6)

● ● ●

Wiosna Helikonii
„Wiara to nie spokój ducha, lecz katusze; jedynie Wielka Wojna niesie pokój.” (s. 45)
„«To nie dobro i bogobojność skłaniają człowieka do służenia Akhce. Częściej grzech, taki jak twój». Z tego wynikało, że wśród kapłanów są liczni mordercy i zbrodniarze – niewiele lepsi niż więźniowie. A jednak postawiono ich nad więźniami. Dano im władzę.” (s. 57)
„Świat ciemności toczy coś na podobieństwo choroby: wszyscy u władzy obawiali się rewolucji. Choroba lęgła się w mroku i była źródłem niezliczonych drobnych przepisów, rządzących życiem Pannowalu.” (s. 58)
„Pogłoski są wzrokiem ślepca.” (s. 59)
„Żyjemy pośród najróżniejszych ciemności. Mamy je przenikać czy ich unikać?” (s. 107)

Lato Helikonii
„Dopóki żyjemy, nikt z nas nie zna dnia ani godziny swojej niespodziewanej podróży.” (s. 81)
„Religia to społeczna siła wiązania, która może jednoczyć ludzi w porze skrajnego zimna lub, tak jak dzisiaj, skrajnego gorąca. Jako społeczna siła wiązania, jako rodzaj więzi ma swoją wartość, zapewniając ludziom duchowe przetrwanie w narodowych bądź plemiennych ciałach. Czego religii nie wolno czynić, to rządzić naszym indywidualnym ciałem i duchem. Jeśli zbyt wiele z siebie poświęcimy religii, to stajemy się jej niewolnikami.” (s. 143)
„Bogowie są potrzebni ludziom na pewnych etapach rozwoju... to znaczy, kiedy jesteśmy dziećmi, każdemu z nas jest potrzebny kochający, surowy i sprawiedliwy ojciec, kierujący naszymi krokami na drodze do dojrzałości. Dojrzałość zdaje się wymagać podobnego wizerunku ojca w zwielokrotnionej skali, aby mocniej trzymał ją w ryzach. Ten wizerunek nosi imię Boga. Natomiast gdy jakaś część rasy ludzkiej osiągnie duchową dojrzałość, gdy potrafi kierować swym własnym postępowaniem, wtedy znika potrzeba bogów – tak jak i nam staje się niepotrzebny czuwający nad nami ojciec, kiedy już jesteśmy dorośli i zdolni sami troszczyć się o siebie.” (s. 165-166)
„Ludzie nienawidzą rzeczy, których nie rozumieją. Jeden szaleniec może zmienić świat.” (s. 197)
„Najsłabsi mają najsilniejszą potrzebę religii.” (s. 209)
„Prawdziwa wiara jest sprawą prywatną; kiedy wierni zbiorą się do kupy, wystawiają swoim bogom szopki.” (s. 326)

23 czerwca 2013

Mieszko II Lambert

Karol Bunsch
Bracia
Wydawnictwo Literackie, 1978

Starania pierwszych polańskich książąt, Mieszka i Bolesława, zostały uwieńczone sukcesem: w roku 1025 na głowę Chrobrego została wreszcie włożona korona królewska. Radość z uznania Polski równorzędną innym państwom chrześcijańskim została jednak wkrótce przygaszona przez śmierć króla. Następcą wielkiego Bolesława mianowany był Mieszko, syn ukochanej Emnildy, z pominięciem pierworodnego, a niechcianego Bezpryma, zrodzonego z księżniczki węgierskiej. Oprócz silnego, uformowanego państwa, zostawił więc Chrobry Mieszkowi w spadku zarzewie buntu i rozdwojenia w osobie starszego brata.
Czwarta część cyklu rozpoczyna się w chwili śmierci Bolesława. Szybka koronacja Mieszka i wygnanie buntujących się braci, Bezpryma i Ottona, miało zapobiec osłabieniu kraju i wtrącaniu się cesarstwa w jego wewnętrzne sprawy. Niestety, obecność książąt poza Polską stała się raczej powodem niepokoju i przyniosła wiele złego. Mieszko, wychowany na władcę światłego i wykształconego, nie potrafił utrzymać pozostawionego mu terytorium, wolał oddać niektóre dzielnice niż wdawać się w nierówną walkę z silniejszym przeciwnikiem. Zabrakło mu zdecydowania i siły ojca, by zdusić knowania w zarodku, zabrakło też doradców na miarę Zbrozły i Stoigniewa, przez co borykał się z konkurentami do tronu przez całe swoje dziewięcioletnie panowanie i sterał siły w niepotrzebnej walce o utrzymanie statusu Polski. Aby zapobiec takim sytuacjom na przyszłość, dość szybko ustanowił swoim następcą Bolka, pierworodnego, nieślubnego syna, młodszego Kazimierza przezornie oddając do klasztoru. Początkowo wydaje się, że to dobre posunięcie. Bolko jest młodzieńcem silnym i zdecydowanym, o cechach potrzebnych dowódcy, którego kochają wojacy. Ale wychowywany z dala od dworu nie rozumie mechanizmów władzy, nie chce ugiąć się przed niejawną siłą Kościoła, nie widzi potrzeby dążenia do rozwiązań dyplomatycznych, zdaje mu się, że wystarczy siła, by zdobyć posłuch i rzeczywistą władzę. Jest świetnym dowódcą na czas wojny i niepokoju, szczególnie dobrze radząc sobie jako wódz oddziału partyzanckiego, działającego z doskoku, szybko i skutecznie nękającego aktualnego wroga, czy to wewnętrznego, czy obcego. Nie cofa się przed rozwiązaniami radykalnymi, ścinaniem głów i rabowaniem dopomagając ojcu we władaniu. Nie waha się podnieść ręki nawet na stryjów, najpierw na zawistnego, mściwego Bezpryma, od urodzenia żyjącego w poczuciu braku miłości i szukającego na Mieszku pomsty za doznane krzywdy, odtrącenie i zmarnowane życie, a potem na Ottona, chwiejnego, niepewnego młodszego księcia, dotychczas prowadzącego życie bon vivanta i znudzonego beztroską i pustą egzystencją. Na uwagę zasługuje też postać Rychezy, dumnej królowej i władczej matki. Jak każda matka, Rycheza walczy o to, co ma być z korzyścią dla syna (nawet wbrew jego woli), nie godzi się z jego osadzeniem w klasztorze, próbuje na wszelkie sposoby zmienić podjęte już decyzje.
Można się spierać, czy Mieszko był  po prostu nieudolnym królem czy może miał pecha trafić na trudne czasy. Czy władca pokroju jego ojca lepiej poradziłby sobie z licznymi przeciwnościami, utracił mniej ziem, działał bardziej zdecydowanie, podejmując lepsze decyzje? Próżne rozważania – Mieszko poradził sobie, jak umiał najlepiej, biorąc pod uwagę wszystkie dostępne możliwości; obarczony brzemieniem może ponad siły nie stronił od refleksji, jak oceni go historia. I tak się stało, że kolejne pokolenie strawiło życie na walce z wrogami, kolejne lata przeminęły na wojnie, a doświadczenia wyniesione z dynastycznych niesnasek przyniosą kiedyś w przyszłości rezultat w postaci rozdrobnienia dzielnicowego. Raz jeszcze Bunsch dowiódł, że silna ręka charyzmatycznego władcy jest niezbędna do utrzymania rozległego terytorium, a słabość zostanie natychmiast wykorzystania przez licznych wrogów. I raz jeszcze przedstawił trud panowania, rolę wychowania do władzy, nauczenia się posłuchu i zdobycia wprawy w dowodzeniu oraz konieczność posiadania predyspozycji, by rządzić wprawnie i skutecznie odpierać przeciwników.
(Ocena: 5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

14 czerwca 2013

Bolesław Chrobry

Karol Bunsch
Rok tysięczny
Wydawnictwo Literackie, 1978

Trzecia część cyklu piastowskiego, Rok tysięczny, opowiada o wydarzeniach po śmierci Mieszka I, aż do zjazdu w roku tysięcznym. Bolesław jest już mężem dojrzałym, świadomym celu, jaki chce osiągnąć, i środków, których musi użyć. Przejęcie książęcego tronu nie odbywa się jednak bez problemu. Oda, druga żona Mieszka, pragnie władzy dla swoich dwóch żyjących synów. Nie cofa się przed użyciem podstępów, skrytobójstwa, niemieckich wojsk czy wreszcie własnych wdzięków, by uzyskać pomoc wojskową i polityczną i zabezpieczyć udział młodego Mieszka we władzy. Bolesław musi szybko podjąć ważne decyzje, odłożyć odzyskanie traconych ziem na później, by teraz skupić się na pokonaniu mącącej Ody i jej popleczników. Powieść skupia się na walce o władzę i koronę. Przez wojnę domową i misję chrześcijańską prowadzi do punktu kulminacyjnego, jakim jest zjazd gnieźnieński w roku tysięcznym.
Walkę narodu o suwerenność i uniezależnienie ostatnich skrawków od cesarza pokazuje Bunsch przez pryzmat losów zwykłego człowieka: księcia, wojów, ich żon i dzieci, żebraków czy wygnańców – „Bóg nie stworzył narodów, jeno ludzi”. Mężowie są ciągle w drodze, ciągle walczą, do domów wstępując na chwilę, bardziej w gościnę niż by żyć i pracować. Trudno pokonać zewnętrznego wroga, ale i niełatwo znieść samotność kobiety, z trwogą czekającej na kolejny powrót męża z kolejnej niekończącej się wojny. Uniknąć wyrażenia poparcia jednak się nie da, bo „w takowej walce nikt nie może zostać na boku”. Młode jeszcze państwo znowu wstrząsane jest wojną domową, z czego korzystają sąsiedzi, najeżdżając osłabiony kraj, zagarniając jego krainy. Nie bez wpływu na polskie losy pozostają też ich działania na własnym podwórku. Książę czeski, Bolesław Rudy, zapalczywy i okrutny, zawzięty na ród Sławnikowiców, doprowadza do wyjazdu biskupa Wojciecha, syna Sławnika, z misją szerzenia chrześcijaństwa wśród pogan pruskich. Z drugiej strony jest młodziutki cesarz Otto, idealista wierzący w możliwość pokojowego współistnienia narodów, pragnący zjednoczyć je wokół siebie, pełen wiary w Kościół i świętych, dosłownie traktujący przesłanie chrześcijaństwa. I podziwiający polańskiego księcia, silnego i też marzącego o wspólnocie Słowian, ale jednak bardziej realistycznie patrzącego na drogę ku temu wiodącą. Bolesław może snuć dalekosiężne plany, ale nic by nie zdziałał bez wiernych druhów, rozumiejących jego działania i zdolnych do czynienia małych kroków ku ich realizacji. Przy jego boku stoją woje ze starych i nowych rodów: Jaskotel Awdaniec, Stoigniew Ściborowic czy Mszczuj, dawny piastun i nauczyciel wojennego rzemiosła. Wspiera go też jego żona Emnilda, niby stojąca z boku, mało widoczna, ale zdolna pokierować trudnym do przekonania mężem czy to prośbą, czy perswazją, przy użyciu argumentów.
Bolesław bardzo zgrabnie wykorzystał śmierć Wojciecha podczas nieudanej misji do podniesienia prestiżu Polski jako kraju należącego do cywilizacji chrześcijańskiej. Szybkie decyzje umożliwiły stworzenie kultu, uświęcenie relikwii, a wreszcie ustanowienie archidiecezji w Gnieźnie, co było kluczowym krokiem do uniezależnienia kościoła od Niemiec. Kult świętego Wojciecha był kamieniem milowym na drodze do uzyskania korony królewskiej. Znaczenie Chrobrego uznał Otto III symboliczną koronacją na zjeździe gnieźnieńskim, uznając go równym wielkim władcom zachodniej Europy. Dalsze zabiegi o koronę w dużej mierze opierały się na tym geście. Jednak kolejny władca Niemiec miał zgoła inne plany niż Otto co do zagospodarowania ziem na wschód od Odry. Powieść kończy się zamachem na polskiego księcia podczas zjazdu koronacyjnego w Merseburgu w 1002 roku. Szkoda, że dalsze lata panowania naszego pierwszego króla nie zostały już opisane. Uzupełnił je autor jedynie krótkim epizodem z wojny polsko-niemieckiej z 1017 roku, pt. Obrona Niemczy, przedstawiającym opieranie się grodu przeważającym siłom Niemców, sprzymierzonych z Czechami i Lutykami.
Kolejna powieść ku pokrzepieniu polskich serc i utrwaleniu znaczenia patriotyzmu. I kolejne peany na cześć dobrych Polaków i złych Niemców. Wystarczy jednak wziąć poprawkę na to przerysowanie i już można się delektować wartką akcją, budzącymi sympatię bohaterami i nieprzeładowanymi opisami przyrody. To mi się u Bunscha podoba – opisów otoczenia i natury jest tyle, ile trzeba dla umiejscowienia akcji, bez rozwlekłości i zbędnych słów. Sympatyczna powieść przygodowa, napisana bez przynudzania, chwaląca przyjaźń i wierność, a dodatkowo zawierająca szczyptę refleksji o trudzie i samotności władania i naiwności tych, którzy się pchają na samą górę, chociaż im predyspozycji nie staje. A wszystko to oparte na faktach historycznych, nielicznych i czasem sprzecznych, ale pięknie wykorzystanych i ubranych we właściwe słowa.
(Ocena: 5/6)

● ● ●



Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
3. Rok tysięczny
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

5 czerwca 2013

Mieszko I i Bolesław Chrobry

Karol Bunsch
Ojciec i syn
Wydawnictwo Literackie, 1977

Trudno rozstać się z bohaterami dawnej Polski. Dobrze, że można od razu sięgnąć po ciąg dalszy, nie przerywając poznawania procesu budowania państwa. Tom drugi cyklu piastowskiego obejmuje lata późnego panowania Mieszka i młodości Bolesława.
Odwieczny konflikt między ojcem i synem nie ominął również pierwszych polskich władców. Na tle ważnych historycznych wydarzeń oni dwaj: Mieszko, twórca państwa polskiego, przewidujący mąż stanu, dojrzały mądrością, znajomością celu, który mu przyświeca, środków, jakich musi użyć do jego realizacji i ograniczeń, jakie stawiają mu na drodze cesarstwo i papiestwo, i Bolko, silny, inteligentny, krnąbrny, butny wyrostek, któremu wydaje się, że świat cały może zawojować samą siłą. I, jak to zwykle bywa, różnica wieku i pokolenia wystarcza, żeby nie umieli się od razu dogadać, mimo że obaj dążą do tego samego celu – koronacji i zjednoczenia Słowian pod wodzą polskiego króla.
Kniaź, ciągle zajęty podnoszeniem znaczenia kraju, wspierający Kościół, odpierający zakusy terytorialne sąsiadów, prowadzący delikatną grę polityczną i balansujący na granicy pokoju i wojny, nie ma zbyt wiele czasu na przygotowanie syna do przyszłego władania. Zwłaszcza że już świeżo postrzyżony Bolko musi zostać zakładnikiem cesarskim, gwarantującym lojalność polańskiego księcia. Kilka lat oddalenia, jakie Bolko spędził w niemieckim klasztorze, utrudniło im nawiązanie bliższych relacji. Słabą więź pogłębiła jeszcze śmierć Dobrawki i poślubienie Ody przez Mieszka kilka lat później.
Bolko dorasta jako syn silnego władcy. Będąc młodzikiem dowodzi w bitwie, działając nie zawsze przewidująco, tracąc niepotrzebnie ludzi, ale ucząc się i przyswajając sobie umiejętności potrzebne przyszłemu władcy. W odpowiednim czasie zdoła się też wyszumieć, by wreszcie zostać statecznym, rozsądnym mężczyzną. Na szczęście Bolko jest mądrym i roztropnym młodzieńcem, doskonale rozumiejącym szerokie zamysły ojca, potrafiącym przemyśleć i przyjąć za swoją ideę zjednoczenia Słowian, a jednocześnie dostrzegać trudności występujące przy jej realizacji. Jest trzeźwo myślącym, praktycznym człowiekiem, już w młodości potrafiącym wybrać zadanie, jakie przede wszystkim musi wykonać, i odłożyć to, które rokuje słabiej.
Bolko przedstawiony jest bardzo korzystnie jako przyszły wielki władca, pierwszy król Polski, a te kilka drobnych ekscesów z młodości tylko uwiarygodnia jego postać, czyniąc go bardziej ludzkim i bliskim zwyczajnym ludziom. Niezmiennie pracowitym i mądrym pozostaje też Mieszko – żmudnie i z wyczuciem panujący nad wszystkimi ziemiami, świetnie dobierający sobie ludzi, umiejętnie nimi kierujący, dostosowujący działania do zmieniających się okoliczności, podejmujący decyzje dające najwięcej korzyści. Bunsch dał nam bardzo ładny obraz pierwszych historycznych Piastów, w sam raz ku pokrzepieniu serc. Nie można jednak zapominać, że pisał te powieści podczas II wojny światowej, która miała niewątpliwie wpływ na jego nastawienie i wymagała zaspokojenia specyficznych potrzeb. Z nich między innymi wyrosły zapewne sugestywne opisy bitew i potyczek, często prowadzonych w trudnych warunkach, ale tak krwistych i pełnych zdarzeń, że często aż zapierających dech. Dużo jest scen budzących emocje, w tym i wzruszenie, grających na lepszej stronie ludzkiej duszy, nie pozostawiających obojętnymi. I uświadamiających, jak trudne było budowanie państwowości, jak ciężko było lawirować w gąszczu sojuszy i niepewnych sprzymierzeńców, ile wysiłku wymagało utrzymanie kraju z dala od łap najeźdźców.
(Ocena: 5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
2. Ojciec i syn
3. Rok tysięczny
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom

2 czerwca 2013

Mieszko I

Karol Bunsch
Dzikowy skarb
Wydawnictwo Literackie, 1977

Dziecięciem będąc często korzystałam z biblioteczki brata, dobrze zaopatrzonej jak na tamte czasy, gdy książki zdobywało się spod lady albo na zapisy. Trafiłam też wtedy na któryś tom cyklu piastowskiego i tak zaczęła się moja przygoda z powieścią historyczną. Do Bunscha mam więc sentyment, którego nie pokonają nawet nieco słabsze części.
Historyczny początek państwa polskiego przypada na rządy księcia Mieszka, syna Ziemomysła, z rodu Piastów. Jest to początek trudny, bo kraj, otoczony wrogami, a nie ukształtowany i słaby, potrzebuje czegoś, co go wzmocni i da siłę do walki z nastającymi nań sąsiadami. Plemiona polskie, jeszcze nie scalone wspólną ideą, gotowe w każdej chwili sprzymierzyć się z Niemcami, Wieletami czy Jaćwingami, by napaść na młode państwo, nie czują potrzeby przynależenia do jednego ośrodka, a ich przywódcy, obierani jedynie na czas wojny, nie wiedzą jeszcze, że w jedności siła i moc oparcia się silniejszym wrogom słowiańszczyzny. Pierwsze kroki na drodze do wielkości i chwały, a i spokojnego żywota ludu złączonego więzami słowiańskich korzeni, postawi Mieszko, książę silny i znający realia, świadomy czasów, w jakich żyje i środków, jakich musi użyć, by dopiąć celu. Jedynie słusznym posunięciem politycznym wydaje się polańskiemu kniaziowi przyjęcie chrześcijaństwa, i to od Czechów, by nie uzależnić się od Niemców, a i pozór napaści odebrać i we względnym spokoju władać krajem.
Bohaterowie wzbudzają różne uczucia: od podziwu, przez tkliwość, do niechęci czy wręcz żalu i współczucia. Pełno w nich emocji, którą dzielą się z czytelnikiem, pełno rozterek i niepewności, jak to w życiu bywa. Są i dobrzy, i źli, albo raczej żyjący prostolinijnie i zagubieni w nieznanym otoczeniu, nowym i dziwnym, dający się powodować słusznymi racjami albo ulegający pokusom chciwości czy władzy. Nie są wolni od błędów, nie każdy z nich też stara się błędy naprawić. Wszystko to sprawia, że są to postacie autentyczne i prawdziwe.
Tytułowy Dzik to rozbójnik, rabujący kupców na drogach, gromadzący skarby, bo wpadły w ręce, mocarny i potężny z postawy, ale w głębi duszy samotny i uczciwy, na tyle, na ile potrafi, wrażliwy i czuły, mimo swej niedźwiedziej siły, prostoduszny i wierny. Zabrany z lasu do cywilizacji, która wiele daje, ale i całkiem sporo zabiera, nie potrafi się tak do końca przystosować, miota się i próbuje tego nieznanego życia, smakuje jego przejawy, ale bez wewnętrznego przekonania, że to jest to, co dla niego najlepsze. Ciągle tęskni za rodzinnym ciepłem, którego go pozbawiono w dzieciństwie, i nie potrafi okazać czułości, porozmawiać o bolączkach, udając szorstkość i niechęć. Budzi podziw i współczucie, inaczej niż Zbrozło – główny tajny agent Mieszka, tajemniczy i mroczny, ukrywający swoją przeszłość, przewidujący i kierujący tymi, którzy stanęli na jego drodze, czy to podążając z nim, czy przeciw niemu. Uważany za czarownika, budzi zabobonny lęk, używając swej siły do osiągania trudnych celów. Wierny kniaziowi i polskiemu krajowi – zrobi wszystko, żeby wygrać, przy okazji załatwiając własne interesy i porachunki. Główny ciężar powieści spoczywa jednak na Mieszku, największym wśród możnych zjednoczonych plemion, przewidującym i rozsądnym, potrafiącym pogodzić się z nieuniknionym i godzącym się osobiście zapłacić cenę za pomyślność kraju, dając przykład ludowi. Wpuszczenie do Polski chrześcijańskich księży i zakonników i poparcie, jakiego, wbrew własnym ukrytym poglądom, udzielił im kniaź, czyni z niego postać tragiczną. Przymus dziejowy, który zmusił go do tego kroku, uczynił go władcą nowatorskim, ale i bardzo samotnym, a ufność, z jaką najbliżsi poszli za nim, uczyniła odpowiedzialność jeszcze cięższą.
Dobrze Bunsch nakreślił tło historyczne, bardzo sprawnie też prowadzi akcję, nie zapominając o zrównoważeniu rzeczy ważnych i mnie znaczących, opisując bitwy i zmagania polityczne, rozmowy i podstępne knowania. Lubię grube powieści, o świetnej fabule, z pełnokrwistymi postaciami i dynamiczną, emocjonującą akcją, od których trudno się oderwać. Wszystko to znajdziemy w Dzikowym skarbie, jednym z lepszych tomów cyklu.
(Ocena: 5/6)

● ● ●


Cykl Powieści Piastowskie obejmuje:
1. Dzikowy skarb
2. Ojciec i syn
3. Rok tysięczny
4. Bracia
7. Imiennik: Śladem pradziada
8. Imiennik: Miecz i pastorał
9. Przekleństwo
10. Zdobycie Kołobrzegu
11. Psie Pole
12. Powrotna droga
13. Wawelskie wzgórze
14. Wywołańcy
15. Przełom