Według
Hezjoda Asklepios był herosem, synem Apollina i Koronis, tesalskiej
księżniczki, natomiast przez Homera opisany został jako śmiertelny lekarz, wychowany
przez centaura Chirona i przez niego nauczony sztuki lekarskiej. Leczył ludzi
do czasu, gdy na prośbę Artemidy wskrzesił Hippolitosa, czym tak rozgniewał
Zeusa, że bóg przy pomocy pioruna przeniósł go do Hadesu. Z czasem Asklepios
został uznany za boga, któremu ludzie składali wota w podzięce za uzdrowienie.
Tyle w skrócie wiemy z mitologii.
W powieści Asklepios (Nasza Księgarnia, 1989) główny
bohater spędza dzieciństwo na dworze Eumenichesa, przekonany, że jest jego
synem. Delikatny chłopiec towarzyszy często niewolnikowi Chironowi, który uczy
go sztuki leczenia ziołami i opatrywania ran. Gdy Agamemnon zbiera wojska
przeciw Troi, Asklepios, ciekawy świata i tęskniący za wędrówką, rusza w drogę wraz
z nim. Nie dane jest mu jednak dotrzeć pod Ilion z wojskami greckimi –
wielodniowa burza zapędza statek, którym płynie, do ujścia Nilu, zwanego
wówczas Egiptosem. Siedmioletnia niewola Asklepiosa nie jest jednak czasem
straconym. Nasz bohater dogłębnie poznaje egipską sztukę leczniczą, najlepszą w
tych czasach, co miało ogromny wpływ na jego sławę uzdrowiciela. Gdy niewiele
czasu dzieli go od powrotu do ojczyzny, nieoczekiwany splot wydarzeń zmusza go
do ruszenia w dalszą drogę ku nieznanym krajom. Wędruje przez Nubię, Etiopię,
Sumer, Asyrię, ucząc się języków i sposobów leczenia, zaznając sławy i
więzienia, bogactwa i nędzy. Dociera do Troi na czas, by obserwować zakończenie
wojny.
Asklepios jest bohaterem trzeźwo patrzącym na
świat, dostrzegającym zabobony i tłumaczącym je realistycznie. Widzi też cały
brud i mizerię otaczającej go rzeczywistości i dostrzega mechanizm rodzenia się
legendy trojańskiej: „Niewielkie utarczki zmieniały się w czyny niesłychanego
męstwa, ucieczka z pola bitwy lub klęska bywały interpretowane jako rezultat
wtrącania się do akcji wojennej bogów przyjaznych Troi. Zdrada przybierała
postać pomysłowości i zręczności Odysa i Epejosa, wojna prowadzona dla zdobycia
łupów stawała się walką sprawiedliwą. [...] wędrowni śpiewacy, uderzając w
struny gitar, zaczynali tworzyć pierwsze fragmenty pieśni o wojnie z Ilionem.
Prawda szła w niepamięć, obumierała” (s. 234). Może warto wspomnieć te słowa
czytając Homera.
Horia Stancu to mało u nas znany rumuński pisarz.
Ma on w swym dorobku kilka powieści historycznych dla młodzieży pisanych na
przyzwoitym poziomie. Oprócz Asklepiosa
czytałam też Powrót na pustynię – w
obu tych powieściach widać dobrze zarysowane tło historyczne i sprawnie
poprowadzoną akcję. Asklepios, przez
wędrówkę po starożytnych krainach i profesję, jaką się para główny bohater,
kojarzyć się może z Egipcjaninem Sinuhe
Waltariego i, chociaż nie jest to powieść aż tak obszerna, broni się doskonale
pozwalając przyjemnie spędzić kilka wieczorów z książką. Natomiast Powrót na pustynię to zapis trzech
ostatnich dni życia Aleksandra Wielkiego, złożonego chorobą, wspominającego swoje
walki i dążenia do opanowania świata, na pół w malignie, niepewnego już, co
jest prawdą, a co rojeniem. To również studium władcy kochanego przez żołnierzy
i przyjaciół, dopóki jest silny i zwycięski, a opuszczonego i osamotnionego w
chwili śmierci, gdy ci przyjaciele wolą już rozdrapywać między sobą dziedzictwo
wielkiego wodza miast trwać przy nim do końca.
(Ocena:
Asklepios – 4,5/6, Powrót na pustynię – 4/6)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Komentarze zawierające linki promujące inne strony nie będą zatwierdzane.
Dziękuję! :)