Najpierw była Złodziejka książek. To znaczy napisana była później, ale przeczytałam ją jako pierwszą. Bardzo dobra, dająca do myślenia, niepozostawiająca czytelnika obojętnym. Sięgnęłam więc po kolejną powieść Markusa Zusaka.
Posłaniec (Nasza Księgarnia, 2009) to dziwna powieść. Narracja pierwszoosobowa, prowadzona krótkimi, jakby poszarpanymi zdaniami – irytujący sposób. Fabuła początkowo wydaje się też jakby porwana, dopiero z czasem coś się klaruje, zawiązuje, jakby wyjaśnia. Jednocześnie pociąga i odpycha, intryguje i odrzuca, zaciekawia i nie podoba się. Ale czytam dalej. Dlatego lub pomimo to.
Zakompleksiony dziewiętnastolatek, dotąd zajęty głównie spędzaniem czasu na grze w karty z kumplami i myślami o seksie z dziewczyną, której nie może mieć, przypadkiem udaremnia napad na bank. Staje się chwilowym bohaterem brukowców. Zaczyna dostawać zadania do wykonania. Na kartach do gry przychodzą adresy – pod każdym jest coś do zrobienia. Albo enigmatyczne polecenia poparte groźbami. Lub też nazwiska pisarzy czy tytuły filmów, które łączy jakiś klucz.
Problemem Eda jest to, że za dużo myśli. Zbyt często się zastanawia. Za długo zwleka z działaniem. To nie wychodzi mu na dobre. Ma wątpliwości, które dusi w sobie. To opóźnia działanie. To cały Ed, tylko Ed. Ale Ed zmienia się pod wpływem wykonywanych zadań. Staje się kimś. Wydaje się bardziej odległy. Obcy, ale lepszy. Pozostawił swój ślad w świecie. Zyskał poczucie celu.
Ostatecznie oceniłam powieść wysoko. Przyzwyczaiłam się do dziwnego stylu i zaczęła mi się podobać. Pod irytującą początkowo narracją kryje się sporo tematów do przemyśleń. Warto sięgnąć i spróbować, trzeba tylko wytrzymać kilkadziesiąt początkowych stron.
(Ocena: 5/6)
● ● ●
„Czy naprawdę pozwalamy innym, by nas poznali?” (s. 122)
„Wielkie rzeczy to zazwyczaj drobiazgi, które zostały zauważone.” (s. 212)
„Tradycja może być brzydkim słowem, zwłaszcza w okolicach Bożego Narodzenia.
Rodziny z całego świata spotykają się przy stole i radują swoim towarzystwem przez jakieś kilka minut. Przez godzinę się tolerują. Później już z trudem znoszą swoją obecność.” (s. 271)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Komentarze zawierające linki promujące inne strony nie będą zatwierdzane.
Dziękuję! :)