26 grudnia 2012

Pirackie zdobycze

Michael Crichton
Pod piracką flagą (Pirate latitudes)
Albatros, 2010
tłum. Danuta Górska

Niemal każdy w młodości zaczytywał się powieściami o dzielnych wojownikach pędzących życie na granicy prawa lub zgoła poza nią. Nie jest to domena jedynie męskiej części zaczytanych. I moje lektury w pewnym okresie zdominowali odważni piraci, za nic mający czyjeś prawo do życia i własności, uparcie dążący do zdobycia bogactw drogą rozboju i rabunku. Ich terenem działania było morze, wyspy i statki, najlepiej należące do kraju od lat żyjącego w nieprzyjaźni z ich ojczyzną, nawet jeżeli tylko formalną lub przybraną. Każdy pretekst jest wszak dobry i wystarczy do uzasadnienia napadu na wrogą jednostkę. Wśród powieści poznanych wówczas na plan pierwszy wysunął się trzyczęściowy cykl Janusza Meissnera Opowieść o korsarzu Janie Martenie. Każdy z tomów trzymał w napięciu i powodował wypieki na twarzy małoletniego dziewczęcia, jakim wtedy byłam, dostarczając mocnych wrażeń i sprawiając, że utkwił w pamięci na dziesiątki lat. Mam w planach powrót do tych powieści, może w przyszłym roku, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście warte były tych emocji, a tymczasem sięgnęłam po nieznaną wcześniej powieść o piratach, napisaną przez Michaela Crichtona. Autora znałam, lubiłam, chociaż bez stawiania na piedestał, i spodziewałam się solidnej porcji rozrywki.
Pod piracką flagą to siedemnastowieczna powieść awanturnicza o piratach Morza Karaibskiego, Anglikach z Port Royal, siedziby angielskiego gubernatora, bazy wypadowej morskich rozbójników, ich domu i rynku pracy zarazem. Stąd wyrusza na korsarską wyprawę Charles Hunter, kapitan slupa „Kasandra”, z załogą dobraną z nieustraszonych i żądnych mamony awanturników, o przydatnych specjalnościach, istotnych z punktu widzenia łupiestwa zdolnościach i nieustającym zapale do walki. Ich celem jest hiszpańska twierdza, nosząca miano niezdobytej, wznosząca się na jednej z wysp karaibskich.
Fabuła jest prosta i przewidywalna, acz wciągająca od pierwszej strony. Tak, jak można się było spodziewać, cel, zdający się trudnym do osiągnięcia, okazuje się najłatwiejszą częścią wyprawy, natomiast kilka nieoczekiwanych przeciwności w postaci Hiszpana Cazalli, czarnego charakteru, mającego do dyspozycji kilkuset żołnierzy, dopada piratów niespodziewanie, w gwałtowny sposób zmniejszając liczbę uprawnionych do podziału zdobyczy. Tło powieści zostało całkiem nieźle, choć, mam wrażenie, nieco zbyt oszczędnie zarysowane, bez nadmiaru szczegółów wprowadzając czytelnika w to, co istotne. Zaletą pisarstwa Crichtona jest przykładanie się do poznania epoki, o której miał pisać. Galerii ciekawych postaci, o sugestywnie zarysowanych charakterach, przewodzi kapitan Hunter, pomysłowy i przedsiębiorczy Anglik z Nowego Świata, umiejący wykorzystać zdolności swoich ludzi i obrócić każdą zapowiedź klęski w spektakularne zwycięstwo. Nieco za duża jest rozmaitość przypadków, nękających bohaterów, bo nie dość, że zadanie, jakie sobie postawili, jest trudne do wykonania, to jeszcze przeszkadzają im Hiszpanie, nie dając spokoju nawet po udanym wypadzie, wściekły sztorm, tubylczy kanibale, kraken, a nawet czarownica. Troszkę tego wszystkiego za dużo, dobrze chociaż, że opisane zostało z dużym wyczuciem dynamiki, dzięki czemu czyta się szybko i w miarę bezboleśnie.
Pod piracką flagą może stanowić uzupełnienie dotychczas poznanych korsarskich powieści i filmów (Piraci Polańskiego, Piraci z Karaibów), chociaż nic odkrywczego nie oferuje i jako całość sprawia lekko niedopracowane wrażenie. Jest jednak całkiem niezłą powieścią akcji, na tyle interesującą, żeby trzymać w napięciu, nieprzeładowaną opisami, operującą krótkimi, treściwymi scenami, niemal gotowymi do wykorzystania w scenariuszu filmowym. Nadaje się dla tych, którzy chcą wrócić na chwilę do świata dziecięcych wyobrażeń, żądnych przygód na kartach ksiąg.
(Ocena: 4,5/6)

3 komentarze:

  1. Niby do przygodówek od pewnego czasu mnie nie ciągnie, ale do piratów mam słabość.
    A "Czarną banderę" Komudy czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam słabość. ;)
      Komudę czytałam, robi wrażenie. Mocna literatura. :)

      Usuń
  2. Cóż, piraci są fantastyczni! Do tego dochodzi siedemnasty wiek i... z chęcią przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)