16 sierpnia 2012

Wygnany Ender

Do cyklu o Enderze dopisał Card po latach ciąg dalszy Gry Endera, by wyjaśnić fanom, co działo się z głównym bohaterem po wojnie z robalami a przed wydarzeniami z Mówcy umarłych. Ender na wygnaniu nie jest powieścią o tak wartkiej akcji i trzymającą w napięciu jak jej poprzedniczka. Opisuje czas powojenny, ludzi skupionych na budowaniu pokoju na kolejnych planetach, rozpraszających się po nieznanych dotąd światach, na których wcześniej mieszkały robale, zagospodarujących je, walczących z nieznanymi, obcymi tworami, utrudniającymi codzienne bytowanie. Czas budowania jest mniej zajmujący niż wojenne czyny bohaterów, jednak po chaosie walki ludzie łakną uporządkowanego życia i spokojnego rozwoju swych dzieci.
Ender, chłopiec, który uratował świat, nie może wrócić na ojczystą planetę, do rodziny. Musi udać się na wygnanie, na jedną z planet robali, gdzie wraz z pierwszymi kolonistami będzie budował nowe życie. Dzięki temu przestaje być tylko narzędziem, usamodzielnia się, sam wyznacza sobie cele. W czasie dwuletniego lotu uczy się i pracuje, czyta, pisze, rozmawia z ludźmi. Nabywa mądrości i doświadczenia, które pozwalają mu po wylądowaniu być równie dobrym administratorem czasu pokoju, jak dowódcą podczas wojny.
Andrew Wiggin rozlicza się z przeszłością. Mimo że był jedynie narzędziem w rękach dorosłych, przyjął odpowiedzialność za to, co uczynił – za każde stracone życie, za żołnierzy poległych po obu stronach frontu. Na planetach zagospodarowanych wcześniej przez robale szuka odkupienia za uczynione zło, poznaje poprzednich mieszkańców i stara się zrozumieć, dlaczego pozwolili mu na unicestwienie swojej rasy. A gdy znajduje odpowiedź, jasne staje się to, co powinien uczynić.
Ender na wygnaniu jest jednak słabszy od pierwszej części, brakuje mu świeżości Gry Endera, tak zachwycającej czytelników, i tempa akcji, sprawiającego, że nie można się oderwać. Jest jednak powieścią na tyle dobrą, że czyta się z zaciekawieniem. I na pewno czas na nią przeznaczony nie będzie czasem straconym.
(Ocena: 5/6)

6 komentarzy:

  1. A czytałaś kolejne części? Mi jakoś "Ender na wygnaniu" umknął i po "Grze" poleciałam "Mówcą...", "Ksenocydem" aż do "Dzieci umysłu". Nie wspominam tego dobrze; o ile "Mówca..." jeszcze znośny, to reszta wymęczyła mnie dokumentnie. I teraz nie wiem, czy Card "siadał" chronologicznie, jeśli chodzi o daty pisania kolejnych części, czy jeśli chodzi o kolejną część cyklu. Bo jeśli w tym drugim wariancie, to skuszona Twoją recenzją może sięgnę. Mały Ender jest jakoś sympatyczniejszy niż duży:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam wszystkie. Po "Grze Endera" najbardziej podobał mi się "Cień Endera". Potem postawiłabym chyba "Mówcę Umarłych", może na równi z "Enderem na wygnaniu", może troszkę wyżej (dawno czytałam i trudno mi teraz dokładnie ocenić). Reszta jest już średnia. Mały Ender jest faktycznie sympatyczniejszy. :)

      Usuń
    2. To w takim razie poszperam, może gdzieś wynajdę.
      A - od rzeczy - smok w Twoim nagłówku jest boski; moje młodsze dziecko podpatrzyło mi go kiedyś przez ramię i teraz regularnie domaga się, żeby mu go znów pokazać :)

      Usuń
    3. Ten smok leży na jednej z uliczek toruńskiej starówki. Teraz już jest nieco przykurzony, ale na zdjęciu jeszcze błyszczy nowością. ;) Może wydrukuj dziecku zakładkę ze smokiem - linki są w pierwszym poście na blogu.

      Usuń
    4. Dziękuję za podpowiedź; jak tylko zaprzyjaźniona właścicielka kolorowej drukarki wróci z urlopu, niewątpliwie skorzystam!

      Usuń
  2. Cały czas się zabieram za drugi tom. Grą Endera byłam zachwycona. Wszystko jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)