Nazwisko
Stanisławy Fleszarowej-Muskat znane mi było głównie ze słyszenia. W młodości
coś tam próbowałam czytać, ale czy to byłam jeszcze za młoda, czy też lektura
była niezbyt dobrze dobrana do nastroju chwili – w każdym razie nie zachwyciło
i wpadło do zakładki zapomnianych. Ostatnio jednak sporo się pisało o tej
autorce w Biblionetce,
więc musiałam sprawdzić, czy tym razem wybór okaże się lepszy. Padło na
trylogię wojenno-powojenną: Pozwólcie nam
krzyczeć, Przerwa na życie, Wizyta.
Ostatni tom jest zwieńczeniem losów bohaterów, rozrachunkiem z przeszłością,
powrotem do miejsca, w którym kiedyś spotkały się główne postaci, i próbą
powrotu do czasu, jaki wtedy nimi rządził, do głodu, strachu i śmierci, bólu i
przyjaźni mimo koszmaru wokół.
Magdalena i Gaston w drodze do Karlowych Warów
niespodziewanie dla siebie samych skręcają do Edelheim, miasteczka, w którym
się poznali i spędzili kilka wojennych lat. Krótka z założenia wizyta przeradza
się na skutek nieoczekiwanych pragnień Magdaleny i nagłych, groźnych wydarzeń,
w dłuższy pobyt, obfitujący w niespodzianki. Dwadzieścia lat po wojnie
bawarskie miasteczko żyje swoimi problemami, starając się nie rozstrząsać
przeszłości, spokojnie wychowywać dzieci, budować przyszłość. Ten spokój
zostanie zakłócony nie tylko przez nagły przyjazd Magdaleny i Gastona, ale i
przez plany Bernarda Lenza, nazisty, który już jako dziecko o skłonnościach
bandyty (Pozwólcie nam krzyczeć)
dawał się we znaki przeciwnikom zbrodniczego systemu.
Bardzo dobra i bardzo ważna powieść. Pokazuje, że
mimo strasznych doświadczeń ciągle są ludzie gotowi znowu zboczyć na drogę zła,
tacy, którzy niczego się nie nauczyli, niczego nie chcą pamiętać, którzy
straszne doświadczenia wojny świadomie odrzucają i znowu chcą wywołać diabła z
pudełka. Pocieszające jest jednak, że zawsze też jest jakieś wyjście, czasem
niezbyt czyste, ale w słusznej sprawie usprawiedliwione i zawsze może znaleźć
się ktoś, kto zapobiegnie złu, kto pamięta to, co pamiętać należy, przypomni
tym, którzy zapomnieli i nie zgodzi się na powtórkę z holokaustu.
Fleszarowa-Muskat daje dużo do myślenia, każe szukać odpowiedzi o sens życia w
czas wojny i pokoju, o istotę człowieczeństwa. Wizyta jest wzmocnieniem wyrażonego w pierwszej części protestu
przeciw wojnie i faszyzmowi. Dodatkowego uroku dodaje język powieści, prosty, a
jednak doskonale oddający złożoność postaci i dynamikę wydarzeń, piękny i
trafiający w samo sedno, bez zbędnych ozdobników. Polecam wahającym się!
(Ocena:
5/6)
● ● ●
Poprzednie
części omówione są tylko pokrótce w postach podsumowujących: Pozwólcie
nam krzyczeć, Przerwa
na życie.
"Zakładka zapomniane" - u mnie też. Ja wiem nawet, że na pewno czytałam całą trylogię (miałam wtedy gdzieś 15,16 lat), o której piszesz. To tam jest o faszyzmie?? I po co się było w młodości tak męczyć, kiedy i tak teraz trzeba przeczytać jeszcze raz;)
OdpowiedzUsuńJa tam się wcale nie waham, tylko jak tu upchnąć to w kalendarzu lektur...
I trzeba, i warto jeszcze raz. :)
UsuńZ upychaniem mam ten sam problem, pomagam sobie kolanem. ;)