Pogoda się trochę popsuła, znowu zrobiło się szaro i ponuro, więc dla dopełnienia i na blogu chwilowo będzie szaro. Jakość zdjęć kiepska, z powodów wymienionych powyżej, ale coś tam widać. ;)
Na początek dwie rzeczy szydełkowe: Śmierć Szczurów, postać malownicza i małomówna, porozumiewająca się jedynie krótkimi pipnięciami. Kto czyta Pratchetta, ten zna.
Wzór zaczerpnięty stąd. Mam jednak wrażenie, że coś jest nie tak z ilością powtórzeń, bo nos, kaptur i ręce wyszły jakieś takie zbyt długie. Następnym razem zrobię mniej, może wtedy będzie wyglądać bardziej proporcjonalnie.
Śmierć Szczurów przycupnął obok najprościej zrobionego pokrowca na odtwarzacz ze słuchawkami. Dzielnie pilnuje. :)
I na koniec słoń na drutach. Swobodna przeróbka tego kolorowego, z nieznacznymi zmianami. Trochę za duży jak na małą maskotkę, ale już bawi najmłodszą latorośl w rodzinie. Niestety słoniczka jest wstydliwa i nie chciała ładnie zapozować z przodu. ;)
Wszystko wykonane z resztek motków, szydełkiem i na drutach. Po takim wypróbowaniu wiem już, że zdecydowanie bardziej lubię robić maskotki szydełkiem. ;)
Jakie cudowności... Słoń jest wspaniały :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cudne maskotki!
OdpowiedzUsuńjak zwykle podziwiam talent.
cudne te zwierzaki
OdpowiedzUsuńa zwłaszcza słoń :-)
Słoń jest genialny! ja takiego chcę! :)
OdpowiedzUsuńAle świetne! Szkoda, że nie umiem szydełkować:(
OdpowiedzUsuń