Pierwszy sweter, jak sobie dawno temu zrobiłam, był bordowy. Gdy zobaczyłam elian lusy w tym kolorze, nie mogłam się oprzeć i kupiłam 10 motków. Z taką ilością mogłam zaplanować coś większego szydełkowego dla siebie, np. taki sweter (schemat), wolałam jednak rozpinany. Zrobiłam próbkę, zmierzyłam, nabrałam odpowiednią ilość oczek. Po zrobieniu kilku centymetrów swetra (od razu przody i tył bez zszywania) przymierzyłam do siebie – idealnie. Niestety, po założeniu skończonego i zszytego na ramionach przodu i tyłu okazało się, że powinnam schudnąć o prawie 10 cm. ;) Najwyraźniej wzór w miarę robienia ściągał się zbyt mocno. Robota poszła w kąt na dwa tygodnie. Nie uśmiechało mi się nadrabianie szerokości plisą, bo ta planowo miała być symboliczna, tylko na dwa rzędy oczek ścisłych. Podjęłam w końcu jedynie słuszną decyzję: prucie. Drugie podejście okazało się ostatnim, sweterek wyszedł jak trzeba. :)
Elian lusy, 400 g, 260 m/50 g, szydełko inox 2,5.
Bardzo fajne prace. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSweterek wyszedł Ci świetny, warto było spruć i zrobić swój rozmiar :)
OdpowiedzUsuńCzapeczka z daszkiem - super !!!
Sweterek i czapeczka super Ci wyszła...
OdpowiedzUsuń