31 marca 2014

marzec 2014 – podsumowanie

W marcu miały miejsce dwa blogowe „osiągnięcia”: opublikowałam trzysta postów, a blog został wyświetlony sto tysięcy razy (wyświetlenia własne nie są liczone). Zaczynając przygodę z blogiem nie sądziłam, że pojawią się tu takie wysokie liczby. ;)



Jak zwykle statystyki są na końcu postu, natomiast lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2014”.

● ● ●

Włodzimierz Odojewski, Zasypie wszystko, zawieje... (Ocena: 4,5/6)
Włodzimierz Odojewski, Wyspa ocalenia  (Ocena: 4/6)
Włodzimierz Odojewski, Oksana  (Ocena: 5/6)

Rafał Kosik, Vertical (Ocena: 5,5/6)

Longin Jan Okoń, Opowieści niedźwiedziego grodu
Zbiór legend i podań z terenów Chełma Lubelskiego, zebranych i opracowanych literacko przez autora pochodzącego z tych terenów. Baśniowe przekazy zaczynają się już w czasach pogańskich, by przez wieki pokazać rozwój regionu, charakterystyczne punkty, ludowe opowieści, pochodzenie symboli. Jest tu historia i legenda, humor i patriotyczne zadęcie, smutna rzeczywistość i prawdziwa walka. Przyjemny zbiorek dla każdego.
(Ocena: 4/6)

Paul Hoffman, Anioł śmierci
Thomas Cale wraca do Sanktuarium. Tu ma się stać Aniołem Śmierci, wybitnym strategiem odnoszącym sukcesy na polu walki. Towarzyszy mu Mętny Henri. Klais natomiast znalazł sobie inny sposób na życie i odłączył się od przyjaciół. Dalej są walki, zmieniają się sojusze, do gry wchodzą nowi, gdy wykruszają się starzy gracze. Nie znaczy to jednak, że Cale jest bezpieczny – im więcej sukcesów, tym większa zawiść małych i ograniczonych.
Druga część trylogii Lewa ręka Boga. Lepiej czytać bez dłuższej przerwy, żeby nie pogubić wątków. Po przerwie powieść już nie jest tak nowatorska jak część pierwsza, chociaż pozostaje ciekawa i inspirująca. ;)
(Ocena: 4/6)

Beata Ostrowicka, Świat do góry nogami
Nagła, tragiczna śmierć matki stawia szesnastoletnią Olę w bardzo trudnej sytuacji. Dziewczyna musi nie tylko poradzić sobie z rozpaczą i tęsknotą, ale i stać się oparciem dla młodszej, rogatej siostry i małego brata, wspierać ojca, sprzątać i gotować, a w dodatku się uczyć.
Bardzo dobrze oddane realia życia rodziny w tak trudnym momencie. Przeżycia zdają się autentyczne, dorastanie i radzenie sobie ze wszystkim jednocześnie, oparcie w rodzinie i przyjaciołach, poszukiwanie swojego miejsca i pierwsza miłość opisane są z wyczuciem i prawdziwie. Są chwile smutne, ale są i zabarwione humorem – życie toczy się dalej.
(Ocena: 4,5/6)

Wojciech Jagielski, Nocni wędrowcy
Ofiarami wojennymi w Ugandzie są dzieci. Również dzieci są zabójcami. Partyzanci porywają i szkolą małych wojowników, wypaczając ich psychikę i często uniemożliwiając powrót do normalnego życia. Niektórzy zostają w partyzantce, inni uciekają i trafiają do ośrodka w Gulu, gdzie mogą uzyskać pomoc w zrzuceniu tego balastu śmierci i poniżenia.
Motywem przewodnim jest los ugandyjskich dzieci, ale w tym reportażu jest też kawał historii tej części Afryki, dzieje postkolonialne i próby budowania odrębności etnicznej przez poszczególne, sztucznie scalone w jedno państwo plemiona. Niestety jest to chwilami mocno rozwlekłe – zbędne opisy, nic niewnoszące do obrazu tego świata, nudzą i powodują szybsze przewracanie kartek. Niemniej dla opisu historii takich jak ta, która spotkała Samuela, warto po Nocnych wędrowców sięgnąć.
(Ocena: 4/6)

George R.R. Martin, Tuf Wędrowiec
Świetna, pełna humoru opowieść o kosmicznym wędrowcu Tufie. Znaleziony na orbicie którejś planety statek z zamierzchłej epoki staje się dla Tufa domem i miejscem pracy – inżynier ekolog, chociaż samouk, sprzedaje potrzebującym rośliny i zwierzęta, wyhodowane z zasobów statku. Jednocześnie mnoży swoje koty, uzyskując egzemplarz odbierający sygnały z mózgu.
Bardzo dobre opowiadania, przy których można się zrelaksować i pośmiać, a jednocześnie pomyśleć o naturze ludzkiej, rozwoju i cywilizacji, religiach i obyczajach. Duża różnorodność planet, obfitujących w nieoczekiwane czasem formy życia, uczy tolerancji i skłania do zmiany zapatrywań. Warto przeczytać.
(Ocena: 5/6)

Ram Oren, Przysięga Gertrudy
Gertruda i jej wychowanek, przybrany syn, Michał, powierzony niani przez umierającą matkę wędrują przez Europę ogarniętą wojną. Ukrywają żydowskie pochodzenie chłopca, w czym pomaga im żydowski lekarz, katolicki ksiądz i esesman, który stracił w wojennej zawierusze żonę Żydówkę.
Kolejne losy, kolejne przeżycia: niewyobrażalnie straszne, bolesne i raniące. Bardzo realistyczne i bardzo prawdziwe.
(Ocena: 5/6)

Andrzej Zaniewski, Cień szczurołapa
Druga część Bezimiennej trylogii, po bardzo dobrym Szczurze równie dobry Cień szczurołapa. Stary Szczur kona, a młody, nauczony jego doświadczeniem, radzi sobie coraz lepiej: unika pułapek, pozostaje obojętny na intrygujący zew Szczurołapa, wędruje w poszukiwaniu pokarmu i kolejnych samic. Uczy się uciekać przed psami, kotami i ptakami i pozostawać niewidzialnym, a co najmniej nieuchwytnym dla ludzi. Spotyka różne istoty, mniej czy bardziej wrogie, rzadko przyjazne, chociaż nawet wśród człowieczego rodu znajdzie się ktoś samotny, łaknący towarzystwa szczura, karmiący go, darzący przyjaźnią. I tylko Szczurołap przewija się ciągle i uparcie podąża za Szczurem, kusząc i pociągając gryzonia, intrygując i wzbudzając strach.
Świetnie, z perspektywy szczura, pokazany świat, w którym trwa walka o pożywienie, terytorium i zachowanie gatunku. Walki i wojny, na których cierpią ludzie i zwierzęta, głód i chwilowa obfitość jedzenia, zaspokojenie i tęsknota – wszystko jest obecne w życiu każdej żywej istoty.
(Ocena: 5/6)
„Ten sam głos najpierw prowadzi szczury, później dzieci, a jak wiemy z bolesnego doświadczenia niekiedy i nas — pozornie dojrzałych i doświadczonych — ogarnia tęsknota, by iść za nim, nawet ku przepaści.
Tak... Każdy z nas, nawet chętnie, ulega różnym ideom, wierzeniom i religiom, wizjom nieskrępowanej wolności, pięknego jutra i świetlanej drogi w przyszłość, pustym hasłom i nieziszczalnym nadziejom. Każdy przecież zmierza ku tej utopii, w którą wierzy. Cenę płaci później, często niewyobrażalnie wysoką.”
„Ten, który chce zabić, zawsze czeka na sprzyjającą chwilę. Prześladowany, którego chcą zabić, ma jednak szansę ukrycia się, przeczekania, przetrwania. Jeżeli jest cierpliwy, przebiegły i sprzyjają mu okoliczności, może przeżyć. A przeżyć to tyle, co zwyciężyć...”

Longin Jan Okoń, Tecumseh
Przełom XVIII i XIX wieku to czas walk o zachowanie terytoriów przez Indian pod dowództwem Tecumseha, założyciela Związku Oporu Indian, w którego skład weszło wiele plemion żyjących na preriach. Wraz z rdzennymi mieszkańcami Ameryki o wolność walczy Polak, Ryszard Kos, były kościuszkowiec, tęskniący za ojczyzną i przenoszący swoje ideały wolności i sprawiedliwości na grunt amerykański i pomagający niesprawiedliwie traktowanym Indianom.
Drażniły mnie uproszczenia i czarno-biały podział bohaterów na dobrych Indian i Polaków i złych pozostałych. Jednak dla młodego, mniej wyrobionego czytelnika Tecumseh może być niezłym wprowadzeniem w świat Indian i ich walki o przeżycie na swoich ziemiach. Jest tu wszystko, co potrzebne w ciekawej powieści przygodowej: walki, porwania, bitwy, pościgi, dozgonna przyjaźń i miłosne spojrzenia; jest też egzotyka świata czerwonoskórych, odmienna kultura, zabita wraz z jej przedstawicielami.
(Ocena: 4/6)

Beata Ostrowicka, Zła dziewczyna
Marcyśka chce się wyrwać ze swojej rodzinnej wsi. Konsekwentnie realizuje plan skończenia dobrego liceum, co umożliwi jej dostanie się na studia. Nieoczekiwany spadek ma jej to ułatwić, ale też rodzi niesnaski w rodzinie, która wolałaby dostać pieniądze na własne potrzeby. Dziewczyna czuje się odsunięta, mniej kochana, zbędna, nierozumiana, niepasująca do swoich, myśląca inaczej, a jednocześnie bardzo z korzeniami związana. Chce się wyrwać, by uniknąć życia, jakie może jej zaoferować wieś, a nie potrafi odciąć się zupełnie od tego, co ją ukształtowało.
Może dla młodzieży jest tu coś odkrywczego, nie wiem i jakoś nie chce mi się wnikać. Dla mnie było powierzchownie, irytująco: bohaterka zachowywała się głupio, co mi przeszkadzało, mimo że widziałam przyczyny tegoż zachowania. Jakoś mało przekonująco to wypadło.
(Ocena: 3,5/6)

George R.R. Martin, Piaseczniki
Zbiór opowiadań, z których najwięcej rozgłosu przypadło tytułowym Piasecznikom. Cztery frakcje stworzeń, zamkniętych w dużym akwarium, walczą ze sobą, by przeżyć. Wielbią boga, który je karmi, i nienawidzą człowieka, zmuszającego do walki o pokarm. Można je bezpiecznie obserwować, ale tylko do czasu, gdy są za hartowaną szybą. Potem będzie tylko śmierć.
Niezłe, chociaż bardziej podobał mi się Tuf. Ale napisane sprawnie, wciągająco, więc dobrze przeczytać coś z klasyki (już) fantastycznej.
(Ocena: 4,5/6)

Ferdynand Antoni Ossendowski, Biały Kapitan
Dwóch ludzi wychodzi z więzienia. Jeden, z mocnym postanowieniem poprawy, robi wszystko, by żyć zgodnie z prawem, a nawet innych do takiego życia przekonać, drugi, nie mając tyle hartu ducha, wkrótce znów trafia za kratki. Pitt Hardfull, niczym dwudziestowieczny Monte Christo, postanawia dorobić się bogactw, zyskać miano godnego, wartościowego człowieka, a przy okazji zemścić się na tych, którzy w potrzebie odwrócili się od niego.
Sympatyczna, nieco naiwna ramotka. Cudowna przemiana „złego chłopca” w uczciwego, prawego człowieka pod wpływem więziennej resocjalizacji musi budzić uśmiech. Język jest oczywiście już archaiczny, ale ładny i bogaty, pozwalający na śledzenie zmian w brzmieniu i pisowni słów. Można przeczytać.
(Ocena: 4/6)

Rafał Kosik, Kameleon
Na Ruthar Larcke od ponad czterystu lat rozwija się cywilizacja, Rozwój przebiega standardowo: wojny, rzezie, brudna polityka, nienawiść, ale i miłość, przyjaźń i ciężka, satysfakcjonująca praca. W wojnie, której geneza została już zapomniana, następuje nieoczekiwany zwrot – pojawiają się nowe rodzaje broni, nagle odkryte zostają źródła energii, pojawiają się też dążenia, które umownie nazwać można społecznymi. To wszystko przyspiesza gwałtownie, gdy do planety zbliża się statek, szukający globów zdatnych do terraformowania.
Kosik potrafi tak poprowadzić akcję, że trudno się od powieści oderwać. Spójna fabuła, dobry warsztat, świetnie zarysowane tło, jasne przesłanie i wnioski, dające do myślenia – to wystarczy, by spędzić miłe i owocne chwile z książką.
(Ocena: 5/6)
„Przyszłość nie jest niezmienna jak nasza historia. Gdyby tak było, jakiekolwiek nasze działania nie miałyby sensu, bo i tak efekty byłyby zdeterminowane przeznaczeniem. Wówczas to każdy z nas powinien przestać się starać i położyć do góry brzuchem w oczekiwaniu na to, co nieuniknione.”
„Znasz tę zasadę doskonale, jeśli czytałeś stare księgi. Nosi ona nazwę dylematu więźnia. Współpraca jest opłacalna dla obu stron, a zdrada przynosi znacznie większe korzyści, ale tylko zdrajcy. Do zdrady, więc wojny, jedną stronę popycha wyłącznie obawa przed zdradą drugiej strony. Dlatego właśnie między Sinevarem a Enagorem trwa wieczna wojna o dolinę Medgrun, mimo że wojna jest pozornie bezsensowna, bo żaden z krajów nie potrzebuje całej doliny. Ci, którzy przysłali Tanur, wiedzą, że kiedyś również będziemy umieli skonstruować pojazd zdolny zawieźć śmierć ich rodzinnej planecie. Dlatego postanowili się przed tym zabezpieczyć. Przywieźli nam śmierć jako pierwsi.”

Honoriusz Balzac, Blaski i nędze życia kurtyzany
Co jakiś czas nachodzi mnie ochota, żeby zajrzeć do Komedii ludzkiej, zagłębić się w ten doskonale opisany świat Francji XIX wieku. Paryż, różne warstwy społeczne, przenikanie się odmiennych światów, tych bardziej z tymi mniej uczciwymi. Plejada postaci z krwi i kości, kurtyzan, dam i szpicli, utrzymanek i baronów. To wszystko jest w Blaskach i nędzach, okraszone ciekawą intrygą i trudnymi wyborami – nie wystarczy kochać, by być szczęśliwym, trzeba nagiąć wolę i zdobyć pozycję, która umożliwi życie na poziomie. Tak wikłają się bohaterowie, w imię dobra jednych wykorzystując innych, ranią kochając i uszczęśliwiają poświęcając siebie i drugich.
(Ocena: 4,5/6)

Anna Onichimowska, Dobry potwór nie jest zły
Zbiór opowiadań z pogranicza jawy i magii. Wizja świata, w którym króluje wyobraźnia, zapełniając go zakatarzonymi krasnoludkami, hipopotamami bez domu i łakomymi smokami. Całkiem zgrabne opowieści, uczące, jak radzić sobie z (nie)codziennymi problemami.
(Ocena: 4/6)

Andrzej Perepeczko, Pierwsza podróż dookoła świata
Wyprawa Magellana, w której po raz pierwszy okrążono kulę ziemską. Sam inicjator i dowódca ginie wprawdzie na jednej z wysp filipińskich, ale jego współtowarzysze podejmują zadanie. Jeden ze statków dopływa do Hiszpanii z bogatym ładunkiem, dowodząc, że można opłynąć całą ziemię.
Książeczka niewielka i niewiele też w niej treści. Bardzo powierzchowna i bez wgłębiania się w szczegóły, ledwie zarysowuje historię wyprawy, rzucając od czasu do czasu wiążące daty.
(Ocena: 3,5/6)

Jakub Ćwiek, Chłopcy
Podobno Piotruś Pan żyje w każdym mężczyźnie. Podobno czasem dochodzą w nim do głosu Zagubieni Chłopcy. A niektórzy czują nawet potrzebę podzielenia się ze światem swoją wizją bandy Dzwoneczka. I potem czytamy takie tam przygody dużych-małych na ich ryczących motorach, w stylowych bluzach/kurtkach, mających robić wrażenie i rozsiewać wokół czar. Ech, po następną część nie sięgnę, mimo że jest to dość sprawnie opisane.
(Ocena: 3,5/6)

Jerzy Żuławski, Na Srebrnym Globie
Pamiętnik z wyprawy na Księżyc. Pierwsi śmiałkowie lądują w innym niż zaplanowane miejscu, ale radzą sobie, z niejakimi stratami, w przemieszczaniu się po powierzchni, docierają na drugą stronę, gdzie jest atmosfera, a tym samym życie. Zakładają kolonię, mnożą się, żyją i umierają. Ot, urocza ramotka.
Z dużą rezerwą zabierałam się za tę klasykę science fiction. Jednak mimo daleko posuniętej naiwności, uproszczeń i banalnych rozwiązań fabularnych, powieść okazała się nadspodziewanie ciekawa. Dużo przemyśleń autora pamiętnika o ogólnej naturze człowieka, możliwych drogach rozwoju, kierunkach zmian, sprawia, że Na Srebrnym Globie staje się czymś więcej niż prekursorską, acz przestarzałą książeczką o tym, jak sobie autor wyobrażał życie na Księżycu. Warto zapoznać się z klasyką.
(Ocena: 5/6)

Robert Wegner, Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ – Południe, Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Wschód – Zachód
W dwóch tomach pokazał Wegner świat, w którym dominuje wojna i okrucieństwo, okraszone szczyptą, niekiedy całkiem sporą, magii. Cztery strony świata to cztery spojrzenia na Imperium Meekhanu. Na północy o lepsze dni walczy Straż Górska, zawsze na posterunku, gotowa zmierzyć się z każdym, kto zagraża porządkowi Imperium. Honor i odwaga, walka i śmierć towarzyszą na co dzień wojownikom; i opowieści, takie jak ta snuta podczas marszu przez dziesiętnika Varhenna, o dawnej wojnie w obronie ludu zamieszkującego pograniczną krainę, tworzeniu się jednego narodu z różnych nacji, z najeźdźców i podbitych, po latach wspólnie żyjących i gospodarujących na ziemi. Na południu natomiast, pośród piasków pustyni, wśród żaru i nienawiści, dojrzewa wojownik Issarów, zmieniając się i szukając własnej drogi, odrzucając to, co wydawało się być jego domem i rodziną. Wschód jest miejscem plemion koczowników i najeźdźców ze stepów; tu również pojawia się od czasu do czasu magia, która pomaga w codziennej walce, tu są duchy, które mogą być przyjazne lub wrogie. Na Zachodzie na plan pierwszy wysuwa się polityka, brudne zagrywki, w których wykorzystuje się naiwność niewinnych do osiągnięcia celu – wielu kusi władza, czy to świecka, czy sprawowana przy pomocy religii.
Wokół ludzi krąży magia, ta ujarzmiona, dająca się wykorzystać, i ta, której natura nie jest całkiem znana, wyrywająca się z dotychczasowych pęt, chcąca zapanować nad nieostrożnymi, ośmielającymi się ją przywoływać. Siły magiczne wykorzystywane są podczas walk, świetnie opisanych, plastycznie krwawych zmagań ludzi i bogów. Nie brakuje ich też w zwykłym życiu, codziennym trudzie ludzkich mas, w dążeniach do lepszego życia. Bardzo dobra opowieść o człowieku i jego marzeniach, o szukaniu drogi i pokonywaniu przeciwności.
(Ocena: 5/6)

Honoriusz Balzac, Ojciec Goriot
Gdzieś w Paryżu, w pensjonacie mieszkają między innymi: student prawa Eugeniusz Rastignac, były galernik, tajemniczy Vautrin oraz ojciec Goriot, pędzący skromny żywot po oddaniu majątku ukochanym córkom, Anastazji i Delfinie. Rastignac pragnie wejść w wielki świat bogatych i eleganckich, jest jednak zbyt uczciwy, by móc grać według ich reguł. Córki Goriot natomiast nie mają skrupułów przed wykorzystaniem każdej sposobności, by żyć po swojemu, również kosztem ojca i kochanków.
Jak zawsze u Balzaca świat majętnych miesza się ze światem ubogich, dając pretekst do ukazania postaw ludzi w obliczu trudności, tragedii czy śmierci. Mieszają się tu namiętności z poświęceniem, czysta radość z cudzego szczęścia z wyrachowanym skąpstwem, zatwardziałość i obojętność z bezinteresownym zaangażowaniem i niesieniem pomocy. Świat tak naprawdę niewiele się zmienił, mimo pozorów cywilizacji.
(Ocena: 4,5/6)

● ● ●

Statystyki:
W sumie (w miesiącu/w roku): 24/82
Powtórki: 1 (Balzac)
Cykle zakończone: 0
Cykle w trakcie: 8 (Okoń, Zaniewski, Odojewski, Wegner, Ćwiek, Żuławski, Hoffman, Balzac)
Autorzy polscy: 18 (Okoń x 2, Ostrowicka x 2, Jagielski, Zaniewski, Odojewski x 3, Kosik x 2, Ossendowski, Onichimowska, Perepeczko, Ćwiek, Żuławski, Wegner x 2)
Autorzy obcy: 6 (Hoffman, Martin x 2, Oren, Balzac x 2)
Średnia ocen: 4,44

Realizacja projektów i wyzwań:
Książki historyczne – 0
Nobliści – 0
Z półki (nowe [z powtórkami]/razem w roku [z powtórkami]/cel) – 6[6]/29[36]/31
Wyczekane – 7
Wojna i... literatura – 0
Z literą w tle – 10 (O i Q: Okoń x 2, Ostrowicka x 2, Oren, Odojewski x 3, Ossendowski, Onichimowska)
Czytam fantastykę – 1 (Kosik)
Jubileuszowe lektury – 0
Polacy nie gęsi – 18 (Okoń x 2, Ostrowicka x 2, Jagielski, Zaniewski, Odojewski x 3, Kosik x 2, Ossendowski, Onichimowska, Perepeczko, Ćwiek, Żuławski, Wegner x 2 – 43/229 punktów)
Daleki Wschód w literaturze – 0
Podróżujemy w czasie – 0
(Zdaje się, że dwa ostatnie wyzwania umarły już śmiercią naturalną, więc celowo nie uzupełniam. Jeśli nic się nie zmieni, w przyszłym miesiącu znikną z mojej listy.)

29 marca 2014

Życie w pionie

Rafał Kosik
Vertical
Powergraph, 2006

Vertical to jeden świat w kilku obrazach: powietrzne miasta wędrujące przez Niebo, okruch skały zawieszony w przestrzeni planety i podwodne kopuły, w których czas stanął przed czterystu laty i nic nie może ulec zmianie. Wszystkich łączy wspólna, lecz rozległa przestrzeń i jednakie pochodzenie. Jednak przyczyny rozbicia i to, jak do niego doszło, zniknęły w niepamięci przeszłych pokoleń, a nowe życie zdominowało zaszłości, nie pozwalając im wyjrzeć z kokonu bezpieczeństwa i biernej akceptacji obecnej egzystencji.
Kosik stworzył niebanalny świat, świat ludzi pnących się w górę i dążących do bliżej nieznanego Celu, bez korzeni i przeszłości, bo ta uległa zapomnieniu, bez marzeń o zmianach, bez świadomości, że jakieś zmiany są w ogóle możliwe. Świat, w którym ludzie żyją z  dnia na dzień, zamknięci w małych społecznościach – miastach przesuwających się powoli w górę na linach, od czasu do czasu zbliżających się do siebie celem Wymiany dóbr posiadanych w nadmiarze na inne, brakujące, a tak pożądane.
Spokojnej, nudnej egzystencji z pozoru nic nie może zakłócić, chyba że trafi się wśród ludzi umysł niebanalny, poszukujący starych historii i nowych rozwiązań, wyciągający wnioski z nieznacznych przesłanek i potrafiący wymyślić coś niecodziennego, nowatorskiego. Takim poszukiwaczem jest Murk – marzyciel, próbujący poznać przyczyny i zmienić swoją przyszłość, wspierany przez Harsis, która go wybrała i popchnęła w nowym kierunku. Na innym biegunie podobne działania podejmuje Jonathan, badacz świata, konstruktor i pilot, człowiek samotny po stracie żony i syna, rzucany przez los w różne, niekoniecznie pożądane strony. I Jonathana, i Murka intrygują liny, na których opiera się świat, ich budowa, właściwości, a przede wszystkim pochodzenie i twórcy – w ich poszukiwaniu przemierzą znane im i nieznane przestrzenie, porywając się na karkołomne przedsięwzięcia, analizując i usprawniając narzędzia, nie uznając zastanego porządku i dążąc do istoty świata.
Murk jest postacią bardzo dobrze zarysowaną, wyraźną i pełną, natomiast w Jonathanie czegoś brakuje, jakby ten bohater przestał się w pewnym momencie autorowi podobać i dostał jakieś bliżej niewyjaśnione zakończenie swej podróży. Świetnie są pokazane różnice między ludźmi żyjącymi w odmiennych warunkach, zmiany ich mentalności, podejście do rzeczywistości, powszechna inercja myślenia, wyrachowanie rządzących i brutalna prawda o mechanizmach politycznych. Uwypuklone są też pułapki, w jakie może wpaść człowiek, gdy zbyt dosłownie trzyma się litery prawy czy raczej fragmentów z tej litery, gdy pozwoli sobie zapomnieć o przeszłości i odwiecznej potrzebie dążenia do zmian, gdy wtłoczy się w przyciasne ramy i sam sobie nałoży kajdany, niepozwalające na rozwinięcie skrzydeł czy nawet zwykłą szczerość i uczciwość wobec siebie.
Od czasu, gdy przeczytałam pierwszą część cyklu przygód Felixa, Neta i Niki, niezmiennie podziwiam wyobraźnię autora, który w jednej powieści potrafi zawrzeć tak wiele różnorodnych obrazów świata, ożywić plejadę bohaterów, dać asumpt do rozmyślań i jeszcze zagwarantować rozrywkę na wysokim poziomie. Vertical również mnie nie rozczarował.
(Ocena: 5,5/6)

● ● ●

„Ludzie potrzebują kłamstw jak wody. Tylko nieliczni mogą poprawnie funkcjonować bez świadomości, że ktoś wszechwiedzący obserwuje ich czyny i kiedyś ich z nich rozliczy. Cała reszta maluczkich musi mieć strażnika, umieszczonego we własnej głowie przez kogoś mądrzejszego. Niestety, ten strażnik może działać tylko w określonym środowisku. Jeśli warunki się zmienią, strażnik umrze. Ludzie, którym ufam, przetrwaliby śmierć swojego strażnika i dalej robili to, co robią. Ale tysiące, dziesiątki tysięcy, tam w dole, przestałoby się czymkolwiek przejmować. Zaczęliby kraść, zabijać. Oni muszą wierzyć święcie, niezachwianie, że całe życie pracują na ocenę, wystawianą w chwili śmierci.”
„W każdym z nas, gdzieś głęboko, żyje nadzieja. [...] Nadzieja, że to wszystko wokół to tylko stan przejściowy. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, czekamy na jakieś wydarzenie, które wskaże nam nowy kierunek. Boimy się go, ale i pragniemy. Bo czyż to jest idealny świat?”
„Dogmaty są konieczne, żeby utrzymać tłum w ryzach.”
„Prosty człowiek najlepiej funkcjonuje, gdy czuje nad sobą karzące ostrze absolutu. Inaczej lęgną się w ograniczonym umyśle rozliczne pokusy.”
„Wiedzą należy się dzielić rozważnie, bo chociaż prawdziwa, najczęściej jest niewygodna. Z drugiej strony życie bywa ulotne, a wiedza, nieraz więcej warta od tego życia, wraz z nim ulatuje. Wychodzi więc na to, że trzeba dobierać sobie powierników tej wiedzy. Nie wszystko można zapisać w księgach.”
„Ludzie, którzy nie są panami własnych umysłów, czyli ogromna większość społeczeństwa, żyją iluzją i wygodnie im z tym, bo iluzje uwalniają umysł od trudnych pytań. Władcy lubią pielęgnować te iluzje, lubią je pielęgnować grupy interesów. Nawet więcej niż pielęgnować – oni lubią je modyfikować, tworzyć. Naciski na naukowców, by ich badania dawały takie, a nie inne wyniki były, są i będą. To część sztuki władzy.”
„Gdy zna się prawdę, jest znacznie łatwiej kłamać. Kłamstwo powinno być paralelne wobec prawdy, bo wtedy prawdziwie wygląda i jakby co, łatwiej się z niego wyplątać.”
„Co robi Kościół Zaufania? Obiecuje nagrodę za właściwe życie, ale odbiór nagrody ma nastąpić już po śmierci. Sprytne, bo absolutnie niesprawdzalne. Nikt nie zgłosi reklamacji. A tak naprawdę, otrzymać po śmierci Łaskę Jasności może tylko człowiek doskonale niewierzący, bo tylko jego prawe uczynki płyną ze szlachetnych, bezinteresownych pobudek, a nie ze strachu przed strąceniem w Wieczny Mrok.”
„Jesteśmy jednostkami, ale nasza siła to ciągłość cywilizacji, mimo jednostkowych śmierci.”
„Tkwimy w zamkniętym świecie, nawet jeżeli jego granic nie dostrzegamy. Granicami są nasze możliwości.”
„Żeby móc naprawdę poznać lub zmieniać nasz świat, trzeba go najpierw opuścić i obejrzeć z zewnątrz.”
„Zamknęli nas w pętlach, z których nie potrafimy się wydostać, bo więzami jest nasza własna wyobraźnia. A raczej jej niedostatki, charakterystyczne dla całego naszego gatunku. Nie można przeskoczyć samego siebie, a to właśnie należałoby uczynić, by odwrócić porażkę. Nie jesteśmy bogami.”
„Jak w ogóle można badać świat, samemu będąc jego częścią? Mały element może pojąć złożoność całego układu tylko w przynależnym mu stopniu.”

28 marca 2014

Włodzimierz Odojewski po trzykroć

Włodzimierz Odojewski, Zasypie wszystko, zawieje...
Życie trzech nacji obok siebie na Ukrainie nigdy nie było łatwe. Pod powierzchnią pozornie i powierzchownie zgodnego życia rosły animozje i zazdrość o wszystko, co niedostępne jednym, a w nadmiarze u innych. Wyszło to na wierzch podczas II wojny światowej, gdy do kłębiących się tam namiętności dołożyli swoje Niemcy i na całego trwało „wzajemne, bezmyślne upuszczanie sobie krwi”. Prześladowania Żydów, Katyń, puszczanie z dymem tych, którzy posługują się innym językiem czy wyznają inną wiarę, partyzantka tej czy innej strony, zwalczająca wszystkich wokół – zupełny miszmasz, nie do rozwikłania. Widziane oczami Polaków zbrodnie, mordy, tortury – oskarżają i nie pozostawiają nikogo obojętnym.
Ciężka powieść, przygnębiająca i męcząca, ale dająca do myślenia o bezsensie wojen, nietolerancji, braku akceptacji i empatii. Świetnie napisana, chociaż chwilami zbyt bogato, bo sens trzeba wyłuskiwać z zawiłych zdań, ale warto się wysilić, by poznać i nie zapomnieć, nawet jeśli trzeba będzie się długo otrząsać z wizji mordów, męki i kaźni.
(Ocena: 4,5/6)

Włodzimierz Odojewski, Wyspa ocalenia
Trzecia część Trylogii Podolskiej opowiada o tych samych wydarzenia, co Zasypie wszystko, zawieje, tylko widzianych oczami Piotra Czerestwienskiego. Osiemnastoletni chłopak dorasta, dojrzewa do miłości i męskości, dowiaduje się rodzinnych tajemnic i czuje w obowiązku coś z tym zrobić. Miota się więc między Katarzyną a Gawrylukiem, narażając życie w daremnych eskapadach między partyzantami ukraińskimi i polskimi, z przemieszczającymi się tu i ówdzie Niemcami, eskapadach męczących tak dla niego, jak i dla czytelnika. A wszystko na tle wojny, wśród „tej całej nienawiści, jaka przez długie lata gorzała pod powłoką pozornego spokoju pomiędzy dwoma narodami zamieszkującymi wspólnie tę ziemię”, która „musiała znaleźć ujście w bratobójczych mordach” (Versus, 1990, s. 123). Nie pozostawia Odojewski suchej nitki na winnych zbrodni: „nieliczna rusińska inteligencja z miasteczek, od wieków współtworząca z Polakami kulturę tych ziem, ginie pokonywana przez własny ciemny i mściwy żywioł spod słomianych strzech. Tajniacy, hilfspolicaje, banderowcy, mazepińscy i przeróżna drobna uzbrojona swołocz spod znaku cerkwi, zabijająca każdego, kto inaczej składa palce do znaku krzyża. Motłoch. Murszejący świat, który przed swym cuchnącym zgonem rodzi gady. Rozpełzają się ku czarnym okom podziemnych źródeł nienawiści. Lufy karabinów grają szczekotliwie niesamowite nocne pieśni” (s. 58-59).
Uff, dobrze, że napisane to jest pięknym językiem, chociaż rzuca się trochę w oczy przerost formy nad treścią. Po opuszczoną część drugą już nie sięgnę, czuję się nieco znużona tematyką drugowojenną na Ukrainie.
(Ocena: 4/6)

Włodzimierz Odojewski, Oksana
Chory na raka Polak, mieszkający w Niemczech, wyjeżdża w ostatnią podróż do Włoch, powspominać i przepędzić czas w drodze. Spotyka Oksanę, Ukrainkę urodzoną już po wojnie w Niemczech. Coś między nimi zaiskrzyło, a dalsza wspólna podróż pogłębiła świeże uczucie.
Świetna powieść o tym, jak trudno zaakceptować przeszłość swoją i swojego narodu, dogadać się z przedstawicielem byłych przeciwników bądź ludzi za wrogów uważanych, jak głęboko sięgają narodowe animozje i jak mocno trzeba lawirować, żeby w zwykłych codziennych rozmowach nie rozdrapywać ran i niepotrzebnie nie wyciągać na wierzch spraw, które powinny ulec zapomnieniu. A jednocześnie jak silna może być miłość, uważana za ostatnią, jak prawdziwa i subtelna jest wtedy, gdy zostało niewiele czasu.
Pięknie napisana, refleksyjna historia z zakończeniem, które tylko częściowo zaskakuje, ale i tak robi wrażenie. Podobała mi się bardziej niż poprzednie powieści Odojewskiego, osadzone bezpośrednio na Ukrainie.
(Ocena: 5/6)

14 marca 2014

Batoniki zwane owsem

Skuszona przez Tarzynkę zrobiłam raz jej batoniki. Wszystkim bardzo zasmakowały, a Aguti wzięła od razu do szkoły i poczęstowała koleżanki. Tam szybko zostały nazwane owsem.
Poniżej moja, lekko przerobiona wersja.

składniki:
● 2 i 1/2 szklanki płatków owsianych (błyskawicznych lub górskich)
● 1 szklanka moreli suszonych trochę pokrojonych
● 1 szklanka suszonej żurawiny albo pół na pół z rodzynkami
● 3/4 szklanki potłuczonych na kawałki orzechów (laskowych, włoskich lub innych)
● 1/2 szklanki pestek słonecznika
● 1/2 szklanki wiórków kokosowych
● 1/4 szklanki sezamu
● 1/2 szklanki suchej kaszy jaglanej (opcjonalnie)
● 1 puszka (460 g) mleka skondensowanego słodzonego (zamiast słodzonego można użyć niesłodzonego i, ewentualnie, porządnej łyżki miodu)

sposób przygotowania:
1. Wymieszać w misce wszystkie suche składniki.
2. Mleko podgrzać, ale nie gotować. Zalać suche składniki i dokładnie wymieszać.
3. Przełożyć masę do dużej formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać powierzchnię.
4. Piec w temperaturze ok. 150 stopni przez godzinę. Przełożyć na drugą blachę do góry nogami, dosuszyć przez kwadrans.
5. Przestudzić, pokroić na poręczne kawałki, przechowywać w puszce jak ciastka.


Uzależniające! ;)
Dziękuję, Tarzynko! :)