31 października 2012

październik 2012 – podsumowanie

Miało być dobre fantasy – i było, chociaż dopiero za drugim podejściem okazało się tym dobrym (Pratchett). Miała być fantastyka, była sensacja (Boruń). Miała być biografia bardzo kulinarna, była za bardzo seksualna (Slater). Czasem moje wybory czytelnicze schodzą na zbyt dalekie manowce. ;)
Jak zwykle lista przeczytanych książek, uzupełniana na bieżąco, jest po prawej, w zakładce „przeczytane w 2012”.

● ● ●

Anna Brzezińska, Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny
Druga część przygód Babuni Jagódki w Wilżyńskiej Dolinie. Chyba jednak nie zostanę fanką twórczości pani Brzezińskiej. No nie wciąga mnie nawet taka sympatyczna wiedźma.
(Ocena: 4/6)

Nigel Slater, Tost: Historia chłopięcego głodu
Wygrałam tę książkę w konkursie u Kasi. Od razu się przyznam, że nie wiedziałam, kim jest Nigel Slater, nie oglądałam żadnego jego programu, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać. Chociaż miałam nadzieję na smakowitą gawędę o jedzeniu, bo to lubię. A dostałam przeżycia dorastającego chłopca, w których obok ciągot do gotowania na plan pierwszy wysuwają się potrzeby seksualne i okazjonalne przypadki ich zaspokojenia. Zapewne to bardzo ważny aspekt w życiu każdego młodego mężczyzny, jednak dla mnie mało zajmujący, zwłaszcza w biografii mającej przybliżyć drogę do stawania się kulinarnym guru. Poza tym nic nowego: wychowanie w rodzinie nie zauważającej potrzeb dziecka, nie rozumiejącej jego dorastania, tłumiącej naturalne odruchy, nie szanującej prawa dziecka do rozwijania uzdolnień, a nawet do własnego zdania. Tak wychowywano dzieci i w wielu rodzinach nadal tak się je wychowuje. Smutne, ale powszechne, niestety.
(Ocena: 4/6)

Terry Pratchett, Niuch
(Ocena: 5/6)

Krzysztof Boruń, Małe zielone ludziki
Po lekturze wcześniejszych powieści Borunia spodziewałam się fantastyki, zwłaszcza że również tytuł to sugerował. Niestety ta powieść okazała się być tylko sensacyjną, co mnie rozczarowało i wpłynęło znacząco na ocenę (wszak nie przepadam za tym gatunkiem). Wątek sensacyjny poprowadzony jest dosyć sprawnie, trzyma w napięciu, chociaż jest nieco zbyt rozwlekły – dłużyzny rozważań polityczno-socjologicznych, wplecione w akcję, skutecznie zabijają uwagę czytelnika, mimo że same w sobie mogą być interesujące. Tak jakby autor się nieco pogubił chcąc wcisnąć w powieść wszystko, co mu do głowy przyszło, ze szkodą dla tempa akcji. Można przeczytać, ale nie trzeba.
(Ocena: 3,5/6)

Harry Harrison, Leon Stover, Stonehenge: Zagłada Atlantydy: Opowieść o Atlantydzie i dawnej Brytanii
(Ocena: 4/6)

Dzieje Tristana i Izoldy
Nie podobało mi się. Niektóre starocie są sympatyczne i czyta się je z zainteresowaniem, ta natomiast jest rozwlekła i nieciekawa. Znacznie bardziej podobał mi się film oparty na dziejach Tristana i Izoldy, przynajmniej fabularnie był zajmujący.
(Ocena: 3/6)

Jadwiga Żylińska, Wyprawa po Złote Runo, Tezeusz i Ariadna, Młodość Achillesa, Opowieść o Heraklesie
Te cztery nieduże książeczki, wraz z brakującym Mistrzem Dedalem składające się na zbiorek Oto minojska baśń Krety, opowiadają znane mity greckie w sposób bardzo uproszczony i przystępny, nadający się dla najmłodszych. Mogą być znakomitym wstępem do poznania mitologii jako źródła naszej kultury. Potem dobrze byłoby uzupełnić wiedzę o Mity greckie Kasdepkego, nieco szerzej traktujące starożytne opowieści, zanim w wieku młodzieńczym dotrze się do poważniejszych opracowań.
(Ocena: 4/6)
„Silniejsza od chęci zysku i łupów była żądza poznania świata i przeżycia Wielkiej Przygody, jaką jest każda wyprawa w Nieznane.” (Wyprawa po złote Runo, KAW, 1976, s. 6)

Małgorzata Musierowicz, McDusia
Kolejna, wyczekana część Jeżycjady. Nie odstaje poziomem od wcześniejszych, chociaż wzbudza krańcowo różne emocje wśród czytelników. Z początku czytało mi się ciężkawo, chyba nie byłam w nastroju na taką powieść, ale potem wciągnął mnie znowu świat Borejków, ciepło ich domu, nasycenie książkami i humorem. Drugą połowę pochłonęłam.
(Ocena: 5/6)

Bernard Werber, Gwiezdny Motyl
Po bardzo dobrej pierwszej części trylogii o mrówkach Gwiezdny motyl przynosi lekkie rozczarowanie. Nie jest to powieść zła, ale tak bardzo różni się od tamtej, a jednocześnie nie wnosi dla mnie nic nowego i odkrywczego, że poczułam się nieco zawiedziona. Jednak zapętlona, powtarzająca się historia ludzkości jest przedstawiona całkiem ciekawie i na pewno spodoba się młodemu czytelnikowi, który nie poznał jeszcze tych setek fantastycznych powieści o ludzkości szukającej wśród dalekich gwiazd nowego miejsca do życia.
(Ocena: 4,5/6)
„Władza, przemoc i wiara to trzy formy zależności.” (Sonia Draga, 2009, s. 65)
„Bycie inteligentnym oznacza niepowtarzanie tych samych błędów. Bycie świadomym oznacza nieuleganie naciskom, aby przypodobać się większości, w której siłą rzeczy panuje nietrwała zgoda.” (s. 72)
„Wiedza to jedyny skarb, który jest w stanie nas wyzwolić z ciemnoty.” (s. 169)

Alessandro Baricco, Zamki z piasku
Wczesna powieść Baricco, w której widać już ślady stylu zastosowanego potem w Jedwabiu. Powieść o marzeniach, ich realizacji, poszukiwaniu dróg i budowaniu z piasku, nie tylko w przenośni, ale i dosłownie, bo główny bohater jest właścicielem huty szkła i pasjonatem nowej idei kolei żelaznej – nie na darmo nazywa się Rail. Realizowanie nieosiągalnego może przynieść wiele radości i smutków, budowa Kryształowego Pałacu na Wielką Wystawę w Londynie łączy wątki i splata ze sobą losy bohaterów. Szkło i kolej, piasek i żelazo stanowią tło, na którym ukazane są pogmatwane dzieje mieszkańców miasteczka, jednego z wielu na świecie.
Dziwna, ale dość ciekawa powieść. Trochę przeszkadzały mi powtórzenia stosowane przez Baricco, niepotrzebne, jak mi się zdawało, udziwnienia, ale po przeczytaniu całości uznałam, że są one ważnym elementem dopełniającym klimat powieści, w ostatecznym rachunku dobrze się w nią wpasowującym.
(Ocena: 4/6)
„W pociągach, aby się jakoś ratować, czytali.” (Czytelnik, 2006, s. 71)

Ewa Stec, Klub Matek Swatek
Grupa pań w wieku menopauzalnym prowadzi działalność niczym najlepsze, choć nietypowe, biuro matrymonialne. Dużo humoru, sporo nieporozumień, niezłe pomysły na realizację zamierzeń – wszystko to sprawia, że Klub jest świetną lekturą, lekką, łatwą i przyjemną, nie wymagającą przesadnego zaangażowania, doskonałą na czas urlopowego lenistwa albo zmagań z przeziębieniem okraszonym bólem głowy. Mimo początkowego zniechęcenia (po głowie krążyły mi myśli: po co ja to czytam???, przecież to nie moja bajka!!!), wciągnęłam się w zakręconą akcję i poczułam trochę jak dawniej, przy czytaniu Chmielewskiej. Doskonała na odstresowanie.
(Ocena: 4/6)

Robb Maciąg, Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę
(Ocena: 4/6)

Gene Wolfe, Cień kata
Ta powieść długo czekała u mnie na przeczytanie. I chyba za wiele sobie po niej obiecywałam. Jest niezła, ale niestety bez rewelacji. Ciekawy świat, tyle że na początku przedstawiony zbyt wprost (wolę poznawać światy fantasy pośrednio, przez wydarzenia, historie mieszkańców itp.), intrygujące postacie, ale na razie troszkę za mało o nich wiadomo, może potem więcej się wyjaśni. Historia opowiadana jest przez tytułowego kata, już po dojściu przez niego do stanowiska Autarchy – to ma dodatkowo zaciekawić i zachęcić do czytania kolejnych czterech tomów. Tom pierwszy kończy się niemal w połowie zdania i lepiej zaopatrzyć się w drugą część, żeby nie poczuć rozczarowania nie mogąc kontynuować lektury.
(Ocena: 4,5/6)

Charles Dickens, Mała Dorrit
Na Dickensa nabrałam ochoty w zeszłym miesiącu przez kiepskie Kwiaty na poddaszu – zachciało mi się dobrze napisanej dziewiętnastowiecznej historii. W Małej Dorrit miałam wszystko, czego oczekiwałam: na szerokim tle historycznym jest soczysta, pogmatwana intryga, humor, trafne spostrzeżenia społeczno-obyczajowe, celne charakterystyki bohaterów. Wielokrotnie się uśmiechałam, kilka razy nawet się zaśmiałam. I sięgnęłam po następnego Dickensa, co jest najlepszą rekomendacją. :)
(Ocena: 5/6)

● ● ●

Realizacja projektów:
Nobliści – 0
Z półki – 7 (razem: 40/16)
Wyczekane – 5 (Boruń, Pratchett, Musierowicz, Baricco, Wolfe)
Trójka e-pik – 1. McDusia, 2. Stonehenge, Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę, 3. Gwiezdny motyl, Zamki z piasku
W sumie (w miesiącu/w roku): 17/148

30 października 2012

Niuch

Na każdą powieść Pratchetta czekam z niecierpliwością. I żadna mnie nie zawiodła. Nawet jeśli bohaterowie nie należą do tych najbardziej przeze mnie lubianych – tak jak Straż Miejska Ankh-Morpork. I to nie tak, że nie lubię barwnych postaci strażników, to tylko moja niechęć do literatury sensacyjno-kryminalnej. Przesyt nią trwa u mnie od kilkunastu lat; rzadko sięgam po sensację, jeszcze rzadziej po kryminał. Ale po Pratchetta sięgnę zawsze, obojętnie, o czym napisze. Pokochałam go od pierwszej książki, w każdym tłumaczeniu. Nie przeszkadzają mi dłużyzny (są takowe?) ani celowa przesada w ukazywaniu postaci i zdarzeń, bawią przerysowania i specyficzny humor, skłania do zadumy mądrość trafnych spostrzeżeń i wzbudza podziw odwaga głoszenia nie zawsze popularnych poglądów, a gagi i nieporozumienia doprowadzają mnie do łez ze śmiechu.

● ● ●

Niuch to kolejna historia o straży miejskiej, a właściwie o jej komendancie Vimesie, niezbędnym elemencie krajobrazu Ankh-Morpork, bez którego już nie wyobrażamy sobie policji tego miasta. Pracoholik Vimes zmuszony jest do wyjazdu na urlop, z namowy żony i, co bardzo możliwe, przy współudziale Vetinariego. Wyjeżdża do swojej posiadłości wiejskiej, gdzie bardzo szybko natyka się na zbrodnię wymagającą śledztwa. Znowu jest więc w swoim żywiole.
Tym razem Pratchett zmierzył się z problemem nietolerancji, prześladowania mniejszości narodowych, nieakceptowania odmienności rasowej i kulturowej, nieuznawania praw niższych cywilizacyjnie istot. Ukazał to, jak to on, jednocześnie mimochodem, delikatnie, i wprost, waląc jak obuchem (do wielu zatwardzialców inaczej nie trafia), tłumacząc bezpośrednio, jak i przez ukazanie subtelnego piękna, wyrażającego się chociażby w muzyce, tworzonej przez wspomniane istoty. Bo tym razem poznajemy nową rasę, zamieszkującą Dysk, uznawaną za zwierzęta, mimo rozwiniętego języka i, jak się okazało, sztuki muzycznej na najwyższym poziomie. Prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa Vimes ma okazję wykazać się sprytem i inteligencją, dzięki sprawności i przytomności umysłu wychodząc cało z niebezpieczeństw, z którymi nie każdy umiałby sobie poradzić. Zasługuje na miano bohatera, zręcznie lawirując między obszarami prawa i bezprawia, wykorzystując jedno, by zwalczyć drugie, aż do osiągnięcia szlachetnego celu.
Przyzwyczajeni do miejskiej scenerii, dostajemy tym razem obraz wsi, przedstawionej z typowym dla Pratchetta humorem, z uwypuklonymi punktami charakterystycznymi dla bardziej przaśnego sposobu życia i mentalności mieszkańców szerzej otwartych przestrzeni. Mamy okazję bliżej poznać kamerdynera Willikinsa, którego przeszłość jawi się nam w krótkich przebłyskach, ze wzmianek mrożących krew w żyłach. Więcej dowiadujemy się o postaci Lady Sybill, która zdecydowanie, acz nienachalnie kieruje krokami męża, delikatnie naprowadza na właściwe ścieżki w trudnym otoczeniu zdominowanym przez arystokrację, utwierdza w słuszności podejmowanych decyzji i dba o bezpieczeństwo nie zawsze uważającego na siebie, w ferworze śledztwa, męża. Również coraz bardziej interesująco prezentuje się postać Młodego Sama, bardzo analitycznie zaznajamiającego się z wszelkimi odchodami, na jakie natyka się podczas dziecięcych eskapad po wiejskich okolicach.
Im dalej w cykl, tym robi się coraz poważniej, a humor, choć ciągle przedni, staje się bardziej gorzki i skłaniający do zadumy. Z początkowej rozrywki zrobiła się ze Świata Dysku Pratchetta całkiem poważna literatura.
(Ocena: 5/6)

● ● ●
„Nie zamierzam zbyt mocno ograniczać prawa ludzi do przyjmowania substancji, po których czują się lepiej, czy też pewniej, albo też, skoro już o tym mowa, widzą małe tańczące fioletowe wróżki, albo nawet swojego boga, jeśli już do tego dojdzie. To w końcu ich mózgi i społeczeństwo nie ma do nich żadnych praw, pod warunkiem że w danej chwili nie kierują ciężkim sprzętem.” (Vetinari) (s. 11)
„Gdzie są policjanci, tam są przestępstwa.” (Vimes) (s. 13)
„Człowiek, który potrafi wygrywać drobne potyczki, jest dobrze przygotowany do zwycięstwa w wielkich bitwach.” (Vetinari) (s. 17)
„Każdy powinien od czasu do czasu złamać prawo w jakiś skromny, ale rozkoszny sposób. To dobre dla higieny mózgu.” (Vetinari) (s. 18)
„Wielu najgorszych czynów na świecie dokonują ludzie, którzy wierzą, szczerze wierzą, że robią to, co najlepsze; zwłaszcza kiedy w sprawę wmieszany jest jakiś bóg.” (s. 169)
„Dobroć jest w tym, co robimy, nie w tym, do czego się modlimy.” (s. 170)
„Jeśli chce się zmienić cały lud, należy zaczynać od dziewcząt. To rozsądne: uczą się szybciej, a to, czego się nauczyły, przekazują dzieciom.” (s. 179)
„To w końcu nic złego, jeśli się przechytrzy urząd podatkowy, przecież on po to jest!” (s. 207)
„Drobne przestępstwa rodzą wielkie przestępstwa. Człowiek śmieje się z tych drobnych, a potem te wielkie zdmuchują mu głowę z karku.” (s. 207)
„Komendant Vimes nie lubił zdania «Niewinni nie mają się czego obawiać». Uważał, że niewinni jak najbardziej mają się czego obawiać, głównie ze strony winnych, ale na dłuższą metę bardziej nawet ze strony tych, którzy powtarzają: «Niewinni nie mają się czego obawiać».” (s. 224)
„Trzeba czasem przystanąć, żeby złapać oddech, póki jeszcze się go ma.” (s. 249)

28 października 2012

Rowerem przez życie

Robb Maciąg
Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę
Zysk i S-ka, 2008

Rower to moja niespełniona pasja. Pamiętam, jak tata uczył mnie jeździć pierwszym większym rowerem, już bez bocznych kółek, i ile trudu mnie kosztowało nie skupianie wzroku na przednim kole – tak kusząco się kręcącym. Potem były krótsze i dłuższe wyprawy po okolicy, aż do kilkudniowych wypadów, wspólnie z mężem, po Polsce. Zawsze marzyły mi się jednak te dłuższe, bardziej wymagające eskapady, ale los chciał inaczej. Sentyment jednak pozostał, więc bez oporów wzięłam książkę zaproponowaną mi przez panią w bibliotece, a traktującą o przedzieraniu się rowerem przez kilka azjatyckich krajów.


Nieszczęśliwa miłość, zdrada, zawiedzione nadzieje potrafią popchnąć mężczyznę do różnych desperackich kroków. Robert Maciąg zdecydował się na terapię przez wyprawę rowerową. Przez sześć miesięcy przejechał ponad 7000 km przez kraje Azji południowo-wschodniej: Chiny, w których mógł zostawić rower wraz z bagażami na tydzień pod opieką przypadkowych znajomych, Wietnam, w którym dla odmiany okradziono go cztery razy, Kambodżę, ciągle w dużym stopniu zaminowaną, „przygniecioną upałem i historią” (s. 136), i Laos, gdzie panuje spokój, a nawet „powolność naśladująca Mekong” (s. 150).
Jazda po drogach i bezdrożach, wspinanie się na góry, zjeżdżanie serpentynami, szukanie noclegów, rozbijanie namiotu, naprawianie wyeksploatowanego roweru, nawiązywanie kontaktów z mieszkańcami mijanych miast i wsi – to wszystko skutecznie zajmuje myśli i pozwala pogodzić się z rzeczywistością i poukładać na nowo swoje życie. Dodatkowo pokazuje i piękno mijanych krain, i sposób na radzenie sobie ze stresem, z nie zawsze dobrymi nowinami, z przeciwnościami losu, a w dodatku uczy innego patrzenia na otoczenie, bez pośpiechu, do głębi tego, co istotne, a nie powierzchownie, zachodnio-turystycznie, dla widoczków na zdjęciach i zaliczenia kolejnego egzotycznego wypadu. Może troszkę za dużo, jak dla mnie, było w książce tego, co osobiste, ale ponieważ to właśnie przeżycia autora dały impuls do wyprawy, która okazała się nie tylko ciekawa i inspirująca, ale i lecznicza, musiałam zaakceptować konieczność ich umieszczenia.
Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę została wydana w serii Biblioteka Poznaj Świat, obok wielu znanych książek podróżniczych, m.in. Halika, Fiedlera, Cejrowskiego, w starannej szacie graficznej, z licznymi zdjęciami zrobionymi przez autora podczas wyprawy, z dobrą redakcją i niezłą korektą (jak na współczesne wydanie nawet bardzo dobrą – zauważyłam może 2-3 błędy). Dobrze spełnia rolę chwilowego oderwania od jesiennej rzeczywistości, przenosząc czytelnika w świat nieznany, zmienny, nieprzewidywalny, bogaty w kolory i nowe doznania, tak zupełnie inny i świeży, nawet jeśli mocno zaśmiecony produktami cywilizacji.
(Ocena: 4/6)
[Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik.]

„Życie jest pełne zwrotów i niespodzianek. Tylko od nas zależy, co z nimi zrobimy. Czy nas pogrążą czy – wręcz przeciwnie. Zawsze trzeba iść do przodu. Tylko to ma jakikolwiek sens.” (s. 173)

24 października 2012

Drożdżówka maślana

W chłodne dni przychodzi nieraz ochota na coś smacznego, pachnącego i delikatnego. Wtedy robię lekko słodkie, maślane ciasto drożdżowe, które można jeść samo albo posmarowane masłem czy dżemem. Doskonale smakuje popijane mlekiem lub kakao. Zapraszam na energetyczną drożdżówkę. :)

składniki:
3 szklanki mąki pszennej
2,5 dag drożdży
3/4 szklanki mleka
1 jajko
1 żółtko
10 dag miękkiego masła
1/4 szklanki cukru
szczypta soli
do posmarowania 1 białko
do posypania dowolna kruszonka

sposób przygotowania:
1. Z części mleka, łyżki mąki, łyżeczki cukru i drożdży sporządzić rozczyn. Odstawić do podrośnięcia.
2. Wymieszać pozostałe składniki i wyrabiać, aż ciasto będzie odchodzić od ręki. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. 
3. Ciasto ponownie wyrobić i podzielić na trzy części, uformować wałki nieco dłuższe niż forma, w której drożdżówka będzie się piekła i spleść z nich warkocz. Przełożyć do formy keksowej wysmarowanej tłuszczem lub wyłożonej pergaminem. Odstawić do wyrośnięcia.
4. Posmarować lekko roztrzepanym białkiem, posypać wcześniej przygotowaną kruszonką.
5. Piec w 190 stopniach do zrumienienia.


Zamiast jednej dużej buły można uformować małe maślane bułeczki. Też są pyszne i można nimi obdzielić grono małych łasuchów. Smacznego! :)

22 października 2012

Stonehenge i Atlantyda

Stonehenge: Zagłada Atlantydy Harry’ego Harrisona to druga przeczytana przeze mnie w ostatnich latach powieść, której akcja osadzona została w epoce brązu (pierwszą był Szkarłat wojownika). Miejscem przygód bohaterów jest późniejsza Brytania oraz Grecja i wyspy Morza Egejskiego. W poszukiwaniu złóż cyny, niezbędnej do wyrobu broni z brązu, Mykeńczycy trafiają do Kornwalii, gdzie, przy współpracy z tuziemcami, zakładają kopalnię. W ślad za nimi podążają ich wrogowie, Atlantydzi.
Ciekawy scenariusz możliwych wydarzeń – Atlantyda to Thera, jedna z wulkanicznych wysp Morza Egejskiego, chwilowo bardziej rozwinięta i cywilizacyjnie dominująca nad sąsiednimi miastami-państwami, wśród których na plan pierwszy wysuwają się Mykeny. Poparta znaleziskami archeologicznymi teza o zagładzie wyspy spowodowanej wybuchem wulkanu brzmi bardziej prawdopodobnie niż wiele fantastycznych wizji, z jakimi można spotkać się w powieściach i opracowaniach niby naukowych. Dość ciekawie wygląda spójna, niewydumana historia ekspansji cywilizacji greckiej na odległe ziemie, próba zaszczepienia kultury wśród ludów prymitywniejszych, opartych na zbieractwie, myślistwie i hodowli bydła, ukoronowana budową kamiennego kręgu, przy użyciu technik bardziej rozwiniętych niż znali ją rodzimi mieszkańcy – kręgu, mającego symbolizować hierarchię władzy wodzów plemiennych i ich chwilowy sojusz przeciw zewnętrznemu wrogowi. Motywy powstania Stonehenge (podobnie jak przyczyny zagłady legendarnej Atlantydy) zostały tu dość skutecznie obnażone przez Leona Stovera, doktora filozofii i literatury, profesora antropologii, który rozprawia się z teoriami astronomicznego znaczenia budowli i sprowadza ją do roli miejsca spotkań, wyboru wodzów i cmentarzyska, czyli tego, co istotne było dla ludzi epoki miedzi i brązu. Natomiast przenikanie wpływów kultury Myken i Atlantydy do krain północnej Europy budzi myśl, że w gruncie rzeczy już wtedy, tysiące lat przed nami, świat był mały i poznawalny, a dotarcie do odległych ziem było wprawdzie czasochłonne, ale jak najbardziej możliwe.
Powieść jest napisana ciekawie, z wyczuciem dramaturgii, chociaż kilkakrotnie miałam wrażenie, że Harrison prześlizguje się po scenach, nie wgłębia zbytnio, nie rozwija fabuły tak, jakby mógł. Ale można to uznać i za zaletę, bo powieść nie jest dzięki temu sztucznie rozdmuchana i przegadana, jak to teraz często się zdarza. Część fabularną uzupełnia posłowie, w którym Leon Stover omawia prawdopodobieństwo zaistnienia opisanych zdarzeń, przytaczając dowody archeologiczne i wyniki badań historycznych w sposób przystępny i nieprzytłaczający, nadający się dla każdego czytelnika.
(Ocena: 4/6)
[Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik.]

21 października 2012

Sos głównie pomidorowy

Lubię przygotować trochę zapasów, kiedy warzywa są jeszcze ładne i niedrogie, dla urozmaicenia zimowych potraw. Jednym z moich sposobów zatrzymania witamin we własnej kuchni jest sos na bazie pomidorów.
Z poniższych proporcji wychodzą ponad 4 litry sosu. Wystarczy na całą zimę.

składniki (waga po obraniu):
3,5 kg pomidorów
1 kg cebuli
1,5 kg cukinii
25 dag antonówek

● 4 łyżki soli
2 łyżki cukru (do bardzo kwaśnych pomidorów, przy słodszych lepiej dawać po trochu i próbować)
po łyżeczce: pieprzu czarnego, papryki słodkiej, tymianku, cząbru
po 1/2 łyżeczki: rozmarynu, mięty
1/4 szklanki oliwy

sposób przygotowania:
1. Pomidory rozgotować, zmiksować, przetrzeć przez sito.
2. Cebulę, cukinię i jabłka obrać i pokroić. Gotować z przetartymi pomidorami, mieszając od czasu do czasu (ok. 2 godzin). Przestudzić, zmiksować.
3. Dodać sól, cukier i przyprawy (ostrożnie z tymi ostrymi, lepiej na początek wsypać mniej niż za dużo) wraz z oliwą (ilość i rodzaj przypraw można dostosować do własnych upodobań). Zagotować, a w razie potrzeby nieco odparować.
4. Gorący sos przekładać do wyparzonych słoiczków i zawinąć w kocyk do ostudzenia.

Sos można przed podaniem wzbogacić czosnkiem przeciśniętym przez praskę, przesmażoną kiełbasą albo wędzonym boczkiem. Do makaronu pasuje posypany startym żółtym serem. Smacznego! :)

18 października 2012

Marmolada wieloowocowa

Lubię jesienne przetworowanie. Właściwie każdy jego moment: krojenie owoców czy warzyw, gotowanie, doprawianie, opatulanie słoiczków kocykiem, a na koniec naklejanie etykiet i upychanie w przepełnionych szafkach i na piwnicznych półkach. Jednym z owocowych przetworów, które od lat trwają w domowym repertuarze, jest marmolada z jabłek, gruszek i śliwek.

składniki: 
1 kg wypestkowanych śliwek (najlepiej węgierek) 
1 kg obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych jabłek (antonówki lub renety) 
1 kg obranych i oczyszczonych z gniazd nasiennych gruszek 
1 kg cukru (albo mniej, jeśli owoce są mocno dojrzałe)
●  sok z jednej cytryny

sposób przygotowania: 
1. Owoce pokroić, włożyć do dużego garnka, wymieszać z sokiem z cytryny. Gotować, mieszając od czasu do czasu, aż się rozgotują (w razie potrzeby podlać odrobiną wody). Lekko przestudzić, zmiksować.
2. Wsypać cukier, wymieszać. Gotować na małym ogniu, często mieszając, do zgęstnienia marmolady (trwa to niestety ok. 2,5-3 godziny, ale można smażyć na raty. Szybciej zgęstnieje z mniejszej porcji naraz i w szerszym garnku). 
3. Gorącą marmoladę przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić i włożyć pod kocyk, żeby powoli ostygła.

W tym roku nie mam do dyspozycji blendera, więc nie zrobiłam marmolady, ale dżem. Owoce zasypałam cukrem i zostawiłam na kilka godzin. Tak wyglądały rankiem, po spędzeniu nocy pod cukrową kołderką:


Potem pogotowałam do uzyskania fajnej dżemowej konsystencji. Wyszło mi 7 słoiczków po 400 ml pysznego dżemu. Czego i wam życzę. :)

10 października 2012

Książki na zbyciu

Mam do rozdysponowania kilka książek na sprzedaż lub wymianę. Tym razem nie wystawię na fincie, chwilowo mam tam nadmiar punktów, więc preferuję sprzedaż lub wymianę za coś ciekawego z listy poszukiwanych. Spis jest aktualny tylko do 21 października, ale dopiero po 24 będę mogła wysyłać. Zainteresowanych proszę o kontakt na maila (jest po prawej stronie). Pozycje przekreślone są zarezerwowane.

● ISBN 83-214-0377-8, Julian Tuwim, Jadwiga Sawicka, seria Profile, Wiedza Powszechna 1986, s. 447, stan dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, pożółkłe kartki, poza tym stan bardzo dobry, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-01-09422-2, Aleksander Brueckner, oprac. Władysław Berbelicki, PWN 1989, s. 318, stan bardzo dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, wygląda na nieczytaną, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-01-07158-3, Historia społeczna republikańskiego Rzymu, Tadeusz Łoposzko, PWN 1987, s. 365, stan dobry (spłowiały grzbiet, pożółkłe kartki, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-06-01955-5, Casanova, Roberto Gervaso, PIW 1990, 237 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (podniszczona obwoluta, numer długopisem na przedtytułowej)
ISBN 83-7007-227-5, Eliksir papy Hemingwaya, Monika Wareńska, Glob 1989, 343 s., stan dobry (dolny brzeg uszkodzony, pożółkła)
● ISBN 83-05-11331-0, Zarys dziejów krytyki religii. Starożytność, Andrzej Nowicki, Książka i Wiedza 1986, 366 s., stan dobry (numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-05-11531-3, Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem, John Reed, Książka i Wiedza 1987, 332 s., stan bardzo dobry (numer długopisem na przedtytułowej)
Wśród autorów i książek, Władysław Grzelak, KiW 1975, 466 s., stan dobry
● ISBN 83-218-0463-2, Współczesna aforystyka polska, Joachim Glensk, Wydawnictwo Łódzkie 1986, 454 s., stan dobry (blok książki pęka, numer długopisem na przedtytułowej)
Młoda gwardia, t. I i II, Aleksander Fadiejew, Czytelnik 1977, I 443 s., II 351 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-08-01731-2, Doktor Twardowski, t. I i II, Jerzy Broszkiewicz, Wyd. Literackie 1987, I 282 s., II 387, twarda okładka, stan dobry + (pozdniszczona obwoluta, numer długopisem na przedtytułowej)
Jan Kochanowski, Jadwiga Rytel, WP 1967, 249 s., twarda okładka, seria Profile, stan dobry (przybrudzona, obwoluta bardzo zniszczona)
● ISBN 83-223-2356-5, Dzieje prasy polskiej, Jerzy Łojek, Jerzy Myśliński, Wiesław Władyka, Wyd. Interpress 1988, 234 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (numer długopisem na przedtytułowej)
Dzieła emigracyjne. Tom I-III, Melchior Wańkowicz, Wydawnictwo Polonia, twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkłe kartki)
t. I: Droga do urzędowa, ISBN 83-7021-095-3, 1989, wyd. 1, 446 s. (numer długopisem na przedtytułowej)
t. II: Wrzesień żagwiący, ISBN 83-7021-097-X, 1990, 430 s.
t. III: Klub trzeciego miejsca, Kundlizm, Dzieje rodziny Korzeniowskich, ISBN 83-7021-142-9, 1991, 190 s.

Seria Z Medalionem:
● ISBN 83-216-0764-0, Admirał i kochanek. Horacio Nelson, Anna i George Bidwellowie, Śląsk 1989, 260 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkła, numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-216-0469-2, Zawisza Czarny, Stefan M. Kuczyński, Śląsk 1983, 351 s., twarda okładka, stan zniszczony (rozklejony blok książki, będą wypadać kartki)
ISBN 83-216-0760-8, Simon Boliwar, Jan Klima, Śląsk 1988, 266 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-216-0856-6, Awanturnik nieśmiertelny. Maurycy Beniowski, Janusz Roszko, Śląsk 1989, 309 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkłe kartki, numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-216-0570-2, Przyjmij laur zwycięski. Krzysztof Arciszewski, Maria Paradowska, Śląsk 1987, 278 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkłe kartki, numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-216-0682-2, Od jakobina do księcia namiestnika. Józef Zajączek, Jadwiga Nadzieja, Śląsk 1988, s. 266, twarda okładka, stan dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, spłowiała obwoluta, poza tym jak nówka, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-216-0186-3, Szalony jasnowidz. Maurycy Mochnacki, Dionizy Sidorski, Śląsk 1978, s. 286, twarda okładka, stan dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, podniszczona obwoluta, pożółkłe kartki, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-216-0666-0, Partyzant moralności. Fryderyk II, Nina Kracherowa, Śląsk 1989, s. 332, twarda okładka, stan bardzo dobry (nieczytana, wygląda jak nowa, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-216-0564-8, Pan Sienkiewicz, Stefan Majchrowski, Śląsk 1986, s. 352, twarda okładka, stan dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, pożółkłe kartki, podniszczona obwoluta, na przedtytułowej numer długopisem)
● ISBN 83-216-0710-1, Śmierć Wallensteina. Albrecht Wallenstein, Josef Janacek, Śląsk 1988, s. 210, twarda okładka, stan dobry (spłowiały grzbiet obwoluty, pożółkłe kartki, poza tym jak nówka, na przedtytułowej numer długopisem)

Seria Nike:
Opowiadania wachmistrza, Mario Soldati, Czytelnik 1971, 274 s., twarda okładka, stan zniszczony (zniszczona obwoluta, pogięte, pożółkłe kartki)
Lochy watykanu, Andre Gide, Czytelnik 1957, 300 s., twarda okładka, stan zniszczony (pożółkła, podpis na wyklejce, brak obwoluty)
● ISBN 83-07-01961-3, Historia jednego konia, Izaak Babel, Czytelnik 1988, 559 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkła, numer długopisem na przedtytułowej)
● ISBN 83-07-01478-6, Opowieść o Samie, Per Olof Sundman, Czytelnik 1987, 236 s., twarda okładka, stan bardzo dobry (pożółkła, numer długopisem na przedtytułowej)
Tren. Powódź, Bohdan Czeszko, Czytelnik 1977, 309 s., twarda okładka, stan dobry (pożółkła, przybrudzona, brak obwoluty)
Fałszerze, Andre Gide, Czytelnik 1958, 599 s., twarda okładka, stan zniszczony (pożółkła, podpis na wyklejce, brak obwoluty)

7 października 2012

Sałatka z ogórków

Dostałam kiedyś ten przepis od mamy wraz z kilkoma słoiczkami gotowej sałatki. Potem wielokrotnie robiłam już własne słoiczki. W tym roku też przyszedł czas na ogórkową sałatkę, doskonałą jako dodatek obiadowy albo i na kanapkę.

składniki:
● 5 kg ogórków
● 1/2 kg cebuli
● garść soli
● 1 szklanka cukru
● 1 szklanka octu 6%
● 1 szklanka oliwy
● garść natki pietruszki
● garść koperku

sposób przygotowania:
1. Ogórki i cebulę obrać i pokroić na dowolne plasterki, półplasterki czy ćwierćplasterki. Wymieszać z solą i odstawić na 12 godzin, najlepiej na noc. 

2. Odcisnąć nadmiar płynu, który się wydzielił (można go zużyć do warzywnej zupy), wymieszać z posiekaną zieleniną. Sprawdzić, czy jest dostatecznie słone. Przełożyć do słoików, pozostawiając sporo wolnego miejsca (przynajmniej 3-4 cm od góry).
3. Zagotować ocet z cukrem (do rozpuszczenia cukru), dolać oliwę, krótko zagotować. (W tym roku ocet nam nie po drodze, więc dałam mniej, bo tylko pół szklanki octu jabłkowego, dopełniając odlanym wcześniej sokiem z ogórków.)
4. Zalać zalewą ogórki w słoikach, zakręcić dobrymi zakrętkami.
5. Pasteryzować 20 minut dowolną metodą.


Wyszło mi 10 słoiczków, prawie 5 litrów. Przyznam się od razu, że mogło być więcej, ale nie oparłam się pokusie podjadania w trakcie robienia. ;) Czego i wam życzę! :)))