24 października 2013

„Zbyt późno dowiedziałem się, kim jestem, ażeby być nim naprawdę.” (s. 7)

Jadwiga Żylińska
Gwiazda spadająca
Czytelnik, 1980

Gustaw Erikson, syn króla szwedzkiego Eryka Szalonego i Karin, córki strażnika miejskiego, po strąceniu ojca z tronu nie miał szans na odzyskanie korony. Skazany już we wczesnym dzieciństwie na śmierć, cudem uratowany i wywieziony ze Szwecji, dorasta w Polsce, nie pamiętając kim jest, zapominając ojczystego języka, układając sobie życie na nowo – do czasu, gdy komuś wyrwie się podsłuchane słowo, że jest bękartem. Urażony i zrozpaczony, ucieka z przyjaznego dotąd domu, postanawiając samotnie stawić czoła życiu. Odnaleziony i odstawiony do szkoły prowadzonej przez jezuitów, dowiaduje się w końcu, kim jest i kim być powinien.
Dwuczęściowa powieść Jadwigi Żylińskiej opowiada o losach Gustawa, syna króla Eryka, żyjącego w latach 1568-1607. Narracja pierwszej części prowadzona jest przez samego Gustawa, opisującego swoje życie w sposób chaotyczny, w licznych, zazębiających się retrospekcjach, czasem powtarzanych i analizowanych z różnych punktów widzenia. Książę jawi się jako człowiek nieszczęśliwy i wyobcowany, pozbawiony ojczyzny i bliskich, zagubiony wewnętrznie, szukający swojego miejsca w świecie, dla którego syn zamordowanego króla jest zagrożeniem; nawet jeśli sam nie pragnie korony, może stać się narzędziem w rękach tych, którzy zechcą się nim posłużyć. Odsyłany od jednego władcy do innego, liczący na wsparcie królów czy cesarza, wędruje po Europie w poszukiwaniu środków do życia i odrobiny szczęścia. Najchętniej zajmuje się alchemią, modną wówczas wśród panujących, i po trochu innymi dziedzinami, w tym również aktorstwem. Druga część jest relacją spisaną przez kawalera Jeana Allarda, królewskiego ogrodnika, któremu Eryk przed uwięzieniem powierzył skarb, mający być ratunkiem i nadzieją na przywrócenie tronu zdetronizowanemu królowi lub jego synowi. Skarb ten przez wiele lat służy próżnym zabiegom Allarda, starającego się pomóc Gustawowi najpierw w staraniach o koronę, a pod koniec już tylko w zapewnieniu mu godnej egzystencji. Wędrowanie Allarda po Europie w celu werbowania żołnierzy, znalezienia poparcia władców dla sprawy Gustawa i w poszukiwaniu samego księcia, z którym ciągle się mija, jest równie szczegółowe i nużące jak zwierzenia wygnańca.
Niedawno powtórzyłam sobie Karin, córkę Monsa Waltariego i poszłam za ciosem, sięgając po Gwiazdę spadającą Żylińskiej. I mam mieszane uczucia, bo powieść jest bardzo dokładną wizją możliwych zdarzeń, podbudowaną badaniami źródłowymi, szczegółowo opisującą życie księcia, który nie miał szans na tron i który nawet tego tronu nie chciał, ale z drugiej strony sposób, w jaki dzieje Gustawa są przez autorkę podane, zupełnie mi się nie podobał. Długie, pozbawione wyróżnień kreską dialogową akapity (czy to miało być naśladowanie Parnickiego?, jeśli tak, to nie wyszło, nie ta liga niestety), wypowiedzi zlewające się niemal ze sobą, nie ułatwiają poznawania dziejów wygnanego księcia. Również drobiazgowe opisy wędrówki Gustawa i Jeana Allarda, z wszystkimi nieistotnymi szczegółami, nie porywają, aczkolwiek mają zapewne w jakimś zakresie wartość dokumentalną, jako interpretacja historyczna. Początkowo ciekawa historia w miarę zagłębiania się w nią zaczyna niestety nużyć, zyskując odrobinę w połowie przy zmianie narratora, a tym samym punktu widzenia, by wkrótce ponownie utracić zainteresowanie czytelnika. Za wartość historyczną dodałam pół punktu, poza tym jest to niestety tylko powieść przeciętna.
(Ocena: 3,5/6)

7 komentarzy:

  1. To nazwisko nie jest mi obce więc musiałam coś tej autorki czytać, ale musiało to być bardzo dawno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostrzegając wymienione przez Ciebie mankamenty, oceniam książkę nieco wyżej. Wciągnął mnie melancholijny, a nawet depresyjny nastrój. I uniwersalne rozważania nad sensem dążenia do szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ten nastrój znużył, a rozważania nad sensem dążenia do szczęścia są już dawno poza mną. Trzeba dążyć, a nie rozważać. ;)
      Jak na razie tylko jedna powieść Żylińskiej tak naprawdę mi się podobała.

      Usuń
  3. Czy Karin córka strażnika to Karin córka Monsa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. W ostatnim akapicie wspomniałam o Waltarim. :)

      Usuń
    2. Chciałam się upewnić :) Dziękuję.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)