Buddenbrookowie Tomasza Manna to po ostatnich męczących lekturach wytchnienie
i wielka przyjemność czytania. Powieść jest urzekająco klarowna, skondensowana,
pozbawiona zbędnych słów, ozdobników i wypełniaczy, napisana przez mistrza dla
czytelników potrafiących docenić urok prostoty.
Mann potrafi równie pięknie i zajmująco pisać o
radościach i sukcesach, jak o troskach i śmierci, o dojrzewaniu i miłości,
życiu ograniczonym konwenansami, stwarza klimat doskonale oddający realia
mieszczańskiego bytu w Niemczech dziewiętnastego wieku. W dwóch niezbyt
obszernych tomach zawarł stuletnią historię kupieckiej rodziny Buddenbrooków,
ukazał ją od lat największego rozkwitu firmy handlowej do czasu upadku wraz z
ostatnimi męskimi przedstawicielami rodu. Każde pokolenie, dumne z historii
rodziny, stara się pomnażać fortunę podejmując czasem ryzykowne wyzwania, borykając
się z różnymi problemami. W oszczędnej, pozornie suchej, a przecież niepozbawionej
humoru i tak doskonałej narracji zawarta jest sama istota życia człowieka
miejskiego, wrośniętego w tradycję, religię, konwenanse. Mann daje nam kompletny
obraz człowieka uwikłanego w „obowiązki”, jakimi są rodzina i społeczeństwo,
podporządkowanego środowisku, w jakim przyszło mu żyć. Każdy przedstawiciel
rodu scharakteryzowany jest wyraziście, równym pociągnięciem pióra, dzięki
czemu czytelnik może zobaczyć to, co najistotniejsze i wyobrazić sobie
niedopowiedzianą resztę. Czyż nie tego właśnie oczekujemy po lekturze
doskonałej?
Na koniec muszę zwrócić uwagę na jeden aspekt spokojnego,
mieszczańskiego życia – w wolnych chwilach kobiety z rodu
Buddenbrooków robią na drutach, a to sukienkę, a to „szal, serwetę czy coś
podobnego” – ale to niestety wszystkie szczegóły, jakimi raczy nas autor. ;)
(Ocena:
6/6)
Rany, jak dawno to czytałem, ze 20 lat temu. I byłem nieprzytomny z zachwytu. Niestety po debiucie już nic Mannowi tak dobrze nie wyszło:P
OdpowiedzUsuńOj, to czas na powtórkę! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jeszcze Czarodziejską górę i Doktora Faustusa, ale rzeczywiście brakuje im nieco do Buddenbrooków.
A skąd ja teraz czas na takie dwa tomy wezmę? :D
OdpowiedzUsuńTo może audiobook? :D
OdpowiedzUsuńJa też wieki całe temu czytałam Buddenbrooków i też mi się podobali. Ciekawe czy dziś też byłabym zachwycona?
OdpowiedzUsuńświetna książka,czytałam wieki temu, ale doskonale pamiętam, a nie ze wszystkimi ksiązkami tak jest.Podrawiam
OdpowiedzUsuń