8 maja 2013

Sedno sprawy

Graham Greene
Sedno sprawy (The Heart of the Matter)
tłum. Jacek Woźniakowski
PAX, 1987

Do Grahama Greene’a mam sentyment – w jakimś zakresie to on nauczył mnie, czym powinna być literatura. To jego powieści, ćwierć wieku temu, wprowadzając mnie w ten świat pełen wrażeń, w pełnię zwykłych dni, codziennych zmagań z losem, pokazały, jak pięknie i sugestywnie można opisać zwyczajne życie, z jakim wyczuciem i precyzją poruszać się po oceanie słów. Mam wrażenie, że przed Greene’em tylko prześlizgiwałam się po kolejnych czytanych tomach, nie wchodząc w głąb świata pełnego ukrytych znaczeń. Najbardziej cenię trzy jego powieści, a jedną z nich jest Sedno sprawy.

● ● ●

Afryka Zachodnia, rok 1942. Major policji Scobie, od piętnastu lat zasiedziały w brytyjskiej kolonii, pominięty przy kolejnym awansie, z zakompleksioną żoną na głowie, świadomy korupcyjnych gierek między urzędnikami kolonialnymi i lokalnymi kupcami, ostoja uczciwości i prawości, zadręcza się, biorąc odpowiedzialność za wszystko, co wokół widzi, za szczęście żony, za powrót wojennych rozbitków do zdrowia, za biedę i obojętność, z poczucia obowiązku chcąc naprawić, co może i czego nie jest w stanie. Wikła się w nieoczekiwany romans i podejrzanie wyglądające interesy, zadręczając swą katolicką duszę konsekwencjami nieposłuszeństwa wobec boskich przykazań. Brnie coraz dalej i głębiej w destrukcyjną przyszłość, usiłując ochronić tych, których kocha, i zachować pozory ładu i harmonii duszy.
Greene przedstawia fragment zwykłego życia przeciętnego urzędnika kolonialnego gdzieś w gorącej Afryce, jego typowy romans, i omawia często występujące pokątne interesy w niedużej, zamkniętej społeczności Anglików żyjącej wśród morza tubylców, kolonizatorów, kiszących się we własnym ciasnym światku obłudy i pozorów. Na tym tle pokazuje to, co stanowi istotę powieści, czyli walkę Scobiego z sobą, z własnymi słabościami, ale i z potrzebami gdzieś głęboko schowanymi, stłumionymi przez nakazy religijne i reguły społeczne. Mimo pozornej przeciętności fabuły od Sedna sprawy trudno się oderwać. Czuje się nie tylko rozterki Scobiego, ból przymusu, przed jakim staje, jego wahania podczas podejmowania decyzji, ale i klimat Afryki, duszny i wilgotny, lepki, przytłaczający, trudny do odparcia, jak trudne bywają ostateczne decyzje. Gdzieś w tle obecna jest też wojna, niby daleko, w Europie, ale w sposób nieunikniony wpływająca na poczynania bohaterów, zmuszająca ich do takich, a nie innych posunięć; jednocześnie daleka terytorialnie i bliska przez odczuwane konsekwencje: okręty starające się uniknąć zatopienia, rozbitków cudem uratowanych, przemyt diamentów, cenzurę korespondencji. Jest też delikatny motyw szpiegowski, co częste w powieściach Greene’a, który miał sporo wspólnego z angielskim wywiadem. Narastające poczucie zbliżającej się katastrofy przygniata czytelnika jak wyrzut sumienia, oplatając i dusząc, odpychając i przyciągając jednocześnie, nie pozwalając odłożyć książki.
Sedno sprawy jest powieścią złożoną – jest w niej wszystko, co w dobrych powieściach być powinno: realizm i myślenie, działanie i konsekwencje wyborów. Dużo w twórczości Greene’a jest z doświadczeń autora, znajomości ludzi, miejsc i spraw, o których pisze – dlatego pewnie zawierają tak wiele uniwersalnej prawdy o życiu. Nie ma jednak jednoznacznej recepty na życie, zamiast której wyłania się sporo pytań i tematów do przemyślenia. Bo nic nie jest jednoznaczne, nic nie da się zaklasyfikować do jednej tylko kategorii, każde posunięcie można rozumieć na wiele sposobów i nadawać im różne znaczenie. Zawsze i niezmiennie będę zachęcać do poznawania twórczości Grahama Greene’a. Warto!
(Ocena: 6/6)

4 komentarze:

  1. Też lubię. ALe sedna sprawy jeszcze nei znam:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Graham Green straszy z półki moich rodziców, ale nie wiem z czym go "zjeść". W obliczu mojego aktualnego kryzysu czytelniczego - nie wiem czy sobie i Jemu robić tę krzywdę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może lepiej odczekaj. :) A to na pewno Greene? Z e na końcu? Bo bez e to sporo autorów jest. ;)

      Usuń
  3. 6/6 - zgadza się. Ta książka to kwintesencja twórczości i przekonań G. Greena. Typowa dla tego autora jest przekorna fascynacja ludźmi, którzy im dalej pogrążaja się z niejasnych lub wręcz złych czynach tym wiecej zyskuja sympatii autora, I chyba równiez czytelników.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)