W styczniu sporo miejsca zajęły wśród moich lektur powieści z motywem drugiej wojny światowej. Znalazły się tu zarówno historie fikcyjne, jak i oparte na prawdziwych wydarzeniach, z fabułą osadzoną bezpośrednio w czasie wojny, jak i zahaczające o wojnę tylko we wspomnieniach, ciągle siedzących w głowie jak cierń i mających wpływ na całe życie. Najwięcej jest powieści o terenach polskich, opowiadających losy Polaków, ale trafiły się również relacje dwóch sąsiadów: Rosjanina, biorącego udział w walkach od Leningradu do Berlina, i Niemca, który wojennym szlakiem przejechał sporą część Europy. Każda z tych książek przekazuje coś wartościowego, czasem niespodziewanie głębokiego, drążącego czytelnika bez litości. Warto sięgnąć po każdą, z różnych względów.
● ● ●
Stanisława Fleszarowa-Muskat, Stangret jaśnie pani
Koniec II wojny, warszawiacy uciekają ze stolicy po powstaniu, szukają schronienia w okolicznych miejscowościach. Spokojny majątek ziemski zdaje się doskonałym azylem dla Olgi, żony polskiego lotnika walczącego w Anglii. Tam umęczona kobieta znajduje chwilę oddechu i spokój, którego potrzebowała po wypędzeniu z domu i śmierci matki, tam poznaje jaśnie panią, właścicielkę, która przyjmuje ją pod dach jako kuzynkę z Krakowa, i Tymona, stangreta z dwójką dzieci i dziadkiem pod opieką. Tam też zostaje po wojnie, układając sobie stabilne, pożyteczne życie jako nauczycielka w wiejskiej szkole.
Bardzo spokojna jak na te trudne czasy opowieść o rodzącej się miłości, o czekaniu na ukochanego i ukochaną, o wyborach, do których jesteśmy zmuszeni przez los, przeznaczenie czy ludzi. I o sile, którą dysponuje człowiek mimo trudności, sile do pokonywania przeszkód i dążeniu do wytyczonego celu. I jeszcze o tęsknocie, bezbrzeżnej i bolesnej, karmionej nadzieją do ostatka.
(Ocena: 5/6)
Ida Fink, Wiosna 1941
Rok 1941, wschodnie tereny Polski, Zbaraż, Lwów i okolice. Regularne czystki zmuszają tamtejszych Żydów do chwytania każdego sposobu mogącego uratować życie. Obecna jest tu na co dzień śmierć i rozpacz, ale i nadzieja, że może chociaż niektórym uda się przeżyć. Każde opowiadanie jest inne, chociaż mówi o tym samym, każde niesie ogromny ładunek emocji, poraża i unieruchamia. Największe wrażenie zrobił na mnie Wiosenny poranek, ale i innym nie można odmówić siły przekazu.
(Ocena: 4,5/6)
Rok 1942, Zbaraż. Dwie siostry, Żydówki, ratują życie jadąc na roboty do Niemiec. Mimo posiadania dobrze podrobionych papierów ich podróż nie przebiega bezproblemowo. Na każdym etapie wędrówki, podczas każdej ucieczki i przy każdym napotkanym człowieku muszą mieć się na baczności, uważać na słowa i gesty, nie dać się zaskoczyć, nie wypaść z roli. Od ich gry zależy życie.
Zdecydowanie lepiej mi się czyta powieści od opowiadań. Zwłaszcza takie pełne ekspresji, bolesne i prawdziwe. I nie przeszkadzają mi nawet nieprzetłumaczone wstawki w językach obcych, po francusku i niemiecku, chociaż musiałam sprawdzać niektóre kluczowe słówka. Mocna literatura i dobre świadectwo czasów, które nie powinny się powtórzyć.
(Ocena: 5/6)
Stanisława Fleszarowa-Muskat, Most nad rwącą rzeką
Wakacyjny wyjazd do Hiszpanii zmienia się dla Dominiki i Łukasza w podróż decydującą o reszcie życia. Trudny dla Polaków rok 1981 rzuca cień na ich szczęście, wzajemne stosunki i widzenie świata. Do tego dołączają się wspomnienia poznanego tam dyrygenta światowej sławy, a polskiego pochodzenia, Jeremiego Asmana, wspomnienia z czasów przedwojennych i wojennych, rozliczenie z życiowymi wyborami i trudnymi decyzjami. Z powieści bije bolesny patriotyzm i rozterka.
Czytałam już kiedyś tę powieść, przypominałam to sobie w miarę poznawania kolejnych rozdziałów. Ale teraz znacznie lepiej ją zrozumiałam, pewnie przez możliwość wpasowania tam własnych wspomnień z czasów stanu wojennego i większy dystans do tamtych lat. Coraz bardziej podoba mi się też twórczość Autorki – taka akurat dla mnie na obecnym etapie życia.
(Ocena: 5/6)
Nikołaj Nikulin, Sołdat: Od Leningradu do Berlina
Jak zapewnia wydawca na okładce Sołdat to jedno z niewielu jak dotąd prawdziwych świadectw wojny ojczyźnianej. Relacja z walk od 1941 do 1945 roku, w jakich brał udział Nikulin, obdartych z patosu i fałszerstw, realistycznych, brudnych, złych wydarzeń, trafiających się na froncie codziennie ran i śmierci, głupich, bezsensownych i bohaterskich. To miszmasz żołnierskiego życia, zdobywania wrogich pozycji, cofania się, strachu, bólu, głodu i przemocy, świat gwałtów i zbrodni popełnianych na wielu milionach ludzi, najczęściej z głupoty i niekompetencji dowódców ginących setkami i tysiącami.
Wspomnienia Nikulina robią wrażenie. Ogrom brudu moralnego i przemocy, jakie towarzyszyły prostym żołnierzom na co dzień, może zniechęcić co wrażliwszych do czytania. Ale to ważna lektura, obalająca mit heroizmu, mającego wyłączność w starszych publikacjach. A pomyśleć, jak kiedyś podobały mi się powieści Simonowa...
(Ocena: 5/6)
Józef Hen, Pingpongista
Odsłonięcie pomnika ofiar pogromu z czasów II wojny światowej jest doskonałą okazją do snucia wspomnień, dokonania rozliczeń i przebaczenia winnym zbrodni. Emerytowany sędzia, mieszkający w USA, przyjeżdża do miasteczka swojego dzieciństwa i próbuje zaktywizować ludność do oddania hołdu i uczczenia pamięci Żydów zamordowanych tu podczas okupacji, ale nie przez najeźdźcę, a przez sąsiadów i znajomych. Rozmawia z mieszkańcami, żyjącymi spokojnie do dziś mordercami i tymi, którzy są bez winy, z młodymi i starymi. Szuka też usprawiedliwienia własnej winy, a przynajmniej tego, co za winę uważa, a co było zwykłą niemożnością zapobieżenia złu, niezdolnością przeciwstawienia się mordowi. Ciekawa powieść rozliczeniowa.
(Ocena: 4,5/6)
Ewa Nowacka, Dzień, noc i pora niczyja
Czternastoletnia Róża, zamiast na obóz z rówieśnikami, jedzie na wakacje do znajomych matki. Początkowo buntuje się, sprzeciwia i protestuje, by z czasem, po poznaniu starszych państwa, zacząć poznawać i rozumieć to, co nie mogło być wcześniej nazwane i nakreślone we właściwym świetle. W rozmowach pojawiają się migawki przeżyć jej matki z czasów wojny i ukrywania się w domu gościnnych gospodarzy.
Bardzo sympatyczna opowieść dla młodzieży o dojrzewaniu do prawdy, akceptacji starszych i zrozumieniu motywów, jakie kierowały ich działaniami. Ogromna rola strzępów wspomnień z wojny uświadamia dziewczynie, że tak naprawdę niewiele wiedziała dotąd o swoich korzeniach. W lekkiej formie uczy spraw ważnych: tolerancji i empatii.
(Ocena: 5/6)
Stanisław Grochowiak, Trismus
Zapiski komendanta obozu dla nieprawomyślnych Niemców i Żydów w Glückauf dotyczące głównie jego związku z Nellie, czystą rasowo i poślubioną zgodnie z zaleceniami Lebensbornu. Wspomnienia autora przeplatają dopiski żony, pokazujące ich wzajemne stosunki, dążenia i pragnienia. Wszystko to na tle życia uwięzionych ludzi i ich strażników, przeplatające się losy, związane ze sobą po kres.
Największe wrażenie robi tragiczne zakończenie. Grochowiak na długo przed napisaniem Chłopca w pasiastej piżamie wykorzystał ten pomysł i ubrał go w trudniejszą, ale robiącą duże wrażenie formę. Dobrze byłoby najpierw przeczytać Trismus, a potem Chłopca..., wtedy i waga problemu, i palma pierwszeństwa należna Grochowiakowi pozostanie na właściwym miejscu.
(Ocena: 4,5/6)
Wolfram to nie tylko biografia teścia autora, to również historia II wojny światowej i tego, co do niej doprowadziło: dojście Hitlera do władzy, pożar Reichstagu, rosnąca przewaga polityczna NSDAP, prześladowania Żydów i komunistów, stopniowe, coraz większe ingerencje w życie ludności, wreszcie aneksja Austrii, rozbiór Czechosłowacji i rozpoczęcie wojny. Na tle takich wydarzeń dorastał utalentowany plastycznie Wolfram, razem z całą rodziną próbujący przeżyć w zabijającym indywidualizm systemie, wtrącającym się w każdy aspekt życia narodu. Powołany do wojska w 1942 roku miał okazję przejechać Europę od Krymu po Normandię, a potem, w niewoli, sporą część Stanów Zjednoczonych.
Niezła książka, chociaż napisana dość sucho, ale w sposób prosty i jasny przybliżająca lata trzydzieste XX wieku i ukazująca wojnę widzianą oczami Niemca, który takich brutalnych rozwiązań nie popierał i czuł się do udziału w niej przymuszony. Wolfram ma, przez dobrze opisane tło historyczne, sporą wartość poznawczą i jest ładnym kawałkiem wspomnień o czasach trudnych i wymagających dużego hartu ducha, by zachować życie i godność.
(Ocena: 4/6)
Szczególnie zainteresowali mnie polscy pisarze. Muskat czytałam bardzo dużo, ale tych dwu książek nie. Mam opowiadania Hena i to właśnie wojenne.
OdpowiedzUsuńGrochowiaka oglądałam dawno temu na scenie teatru tarnowskiego.
Nowacka może już nie dla mnie, bo skierowana do młodzieży.
Nowacka może się przydać, jeśli masz w otoczeniu młodzież, której warto coś polecić. Grochowiak u mnie czekał jakieś 20 lat, reszta wpadła przypadkiem. Każda ma coś w sobie.
UsuńNajbardziej zainteresowały mnie książki Idy Fink. Muszę koniecznie się za nimi rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście warto. U mnie w biblio powinna być jeszcze jedna, też kiedyś wezmę.
UsuńObie książki Fleszarowej-Muskat mam u siebie i czytałam je kilkakrotnie, za każdym razem odnajdując w nich coś nowego.
OdpowiedzUsuńPozostałe tytuły - do przeczytania. Szczególnie zainteresowała mnie Ida Fink, a także Ewa Nowacka, chociaż przeznaczona dla młodzieży.
Pozdrawiam :)
Też tak masz, że czytając kolejny raz odkrywasz nowe pokłady wrażeń? Piękne to jest. :)
UsuńNowacką lubię najbardziej w powieściach historycznych, ale one już bardziej dla młodszej młodzieży.
,,Ida Fink,, i Soldat to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzyli powiększyłam listę do przeczytania? ;)
Usuń