28 stycznia 2014

Echa wojny w literaturze

W styczniu sporo miejsca zajęły wśród moich lektur powieści z motywem drugiej wojny światowej. Znalazły się tu zarówno historie fikcyjne, jak i oparte na prawdziwych wydarzeniach, z fabułą osadzoną bezpośrednio w czasie wojny, jak i zahaczające o wojnę tylko we wspomnieniach, ciągle siedzących w głowie jak cierń i mających wpływ na całe życie. Najwięcej jest powieści o terenach polskich, opowiadających losy Polaków, ale trafiły się również relacje dwóch sąsiadów: Rosjanina, biorącego udział w walkach od Leningradu do Berlina, i Niemca, który wojennym szlakiem przejechał sporą część Europy. Każda z tych książek przekazuje coś wartościowego, czasem niespodziewanie głębokiego, drążącego czytelnika bez litości. Warto sięgnąć po każdą, z różnych względów.

● ● ●

Stanisława Fleszarowa-Muskat, Stangret jaśnie pani
Koniec II wojny, warszawiacy uciekają ze stolicy po powstaniu, szukają schronienia w okolicznych miejscowościach. Spokojny majątek ziemski zdaje się doskonałym azylem dla Olgi, żony polskiego lotnika walczącego w Anglii. Tam umęczona kobieta znajduje chwilę oddechu i spokój, którego potrzebowała po wypędzeniu z domu i śmierci matki, tam poznaje jaśnie panią, właścicielkę, która przyjmuje ją pod dach jako kuzynkę z Krakowa, i Tymona, stangreta z dwójką dzieci i dziadkiem pod opieką. Tam też zostaje po wojnie, układając sobie stabilne, pożyteczne życie jako nauczycielka w wiejskiej szkole.
Bardzo spokojna jak na te trudne czasy opowieść o rodzącej się miłości, o czekaniu na ukochanego i ukochaną, o wyborach, do których jesteśmy zmuszeni przez los, przeznaczenie czy ludzi. I o sile, którą dysponuje człowiek mimo trudności, sile do pokonywania przeszkód i dążeniu do wytyczonego celu. I jeszcze o tęsknocie, bezbrzeżnej i bolesnej, karmionej nadzieją do ostatka.
(Ocena: 5/6)

Ida Fink, Wiosna 1941
Rok 1941, wschodnie tereny Polski, Zbaraż, Lwów i okolice. Regularne czystki zmuszają tamtejszych Żydów do chwytania każdego sposobu mogącego uratować życie. Obecna jest tu na co dzień śmierć i rozpacz, ale i nadzieja, że może chociaż niektórym uda się przeżyć. Każde opowiadanie jest inne, chociaż mówi o tym samym, każde niesie ogromny ładunek emocji, poraża i unieruchamia. Największe wrażenie zrobił na mnie Wiosenny poranek, ale i innym nie można odmówić siły przekazu.
(Ocena: 4,5/6)

Ida Fink, Podróż
Rok 1942, Zbaraż. Dwie siostry, Żydówki, ratują życie jadąc na roboty do Niemiec. Mimo posiadania dobrze podrobionych papierów ich podróż nie przebiega bezproblemowo. Na każdym etapie wędrówki, podczas każdej ucieczki i przy każdym napotkanym człowieku muszą mieć się na baczności, uważać na słowa i gesty, nie dać się zaskoczyć, nie wypaść z roli. Od ich gry zależy życie.
Zdecydowanie lepiej mi się czyta powieści od opowiadań. Zwłaszcza takie pełne ekspresji, bolesne i prawdziwe. I nie przeszkadzają mi nawet nieprzetłumaczone wstawki w językach obcych, po francusku i niemiecku, chociaż musiałam sprawdzać niektóre kluczowe słówka. Mocna literatura i dobre świadectwo czasów, które nie powinny się powtórzyć.
(Ocena: 5/6)

Stanisława Fleszarowa-Muskat, Most nad rwącą rzeką
Wakacyjny wyjazd do Hiszpanii zmienia się dla Dominiki i Łukasza w podróż decydującą o reszcie życia. Trudny dla Polaków rok 1981 rzuca cień na ich szczęście, wzajemne stosunki i widzenie świata. Do tego dołączają się wspomnienia poznanego tam dyrygenta światowej sławy, a polskiego pochodzenia, Jeremiego Asmana, wspomnienia z czasów przedwojennych i wojennych, rozliczenie z życiowymi wyborami i trudnymi decyzjami. Z powieści bije bolesny patriotyzm i rozterka.
Czytałam już kiedyś tę powieść, przypominałam to sobie w miarę poznawania kolejnych rozdziałów. Ale teraz znacznie lepiej ją zrozumiałam, pewnie przez możliwość wpasowania tam własnych wspomnień z czasów stanu wojennego i większy dystans do tamtych lat. Coraz bardziej podoba mi się też twórczość Autorki – taka akurat dla mnie na obecnym etapie życia.
(Ocena: 5/6)

Nikołaj Nikulin, Sołdat: Od Leningradu do Berlina
Jak zapewnia wydawca na okładce Sołdat to jedno z niewielu jak dotąd prawdziwych świadectw wojny ojczyźnianej. Relacja z walk od 1941 do 1945 roku, w jakich brał udział Nikulin, obdartych z patosu i fałszerstw, realistycznych, brudnych, złych wydarzeń, trafiających się na froncie codziennie ran i śmierci, głupich, bezsensownych i bohaterskich. To miszmasz żołnierskiego życia, zdobywania wrogich pozycji, cofania się, strachu, bólu, głodu i przemocy, świat gwałtów i zbrodni popełnianych na wielu milionach ludzi, najczęściej z głupoty i niekompetencji dowódców ginących setkami i tysiącami.
Wspomnienia Nikulina robią wrażenie. Ogrom brudu moralnego i przemocy, jakie towarzyszyły prostym żołnierzom na co dzień, może zniechęcić co wrażliwszych do czytania. Ale to ważna lektura, obalająca mit heroizmu, mającego wyłączność w starszych publikacjach. A pomyśleć, jak kiedyś podobały mi się powieści Simonowa...
(Ocena: 5/6)

Józef Hen, Pingpongista
Odsłonięcie pomnika ofiar pogromu z czasów II wojny światowej jest doskonałą okazją do snucia wspomnień, dokonania rozliczeń i przebaczenia winnym zbrodni. Emerytowany sędzia, mieszkający w USA, przyjeżdża do miasteczka swojego dzieciństwa i próbuje zaktywizować ludność do oddania hołdu i uczczenia pamięci Żydów zamordowanych tu podczas okupacji, ale nie przez najeźdźcę, a przez sąsiadów i znajomych. Rozmawia z mieszkańcami, żyjącymi spokojnie do dziś mordercami i tymi, którzy są bez winy, z młodymi i starymi. Szuka też usprawiedliwienia własnej winy, a przynajmniej tego, co za winę uważa, a co było zwykłą niemożnością zapobieżenia złu, niezdolnością przeciwstawienia się mordowi. Ciekawa powieść rozliczeniowa.
(Ocena: 4,5/6)

Ewa Nowacka, Dzień, noc i pora niczyja
Czternastoletnia Róża, zamiast na obóz z rówieśnikami, jedzie na wakacje do znajomych matki. Początkowo buntuje się, sprzeciwia i protestuje, by z czasem, po poznaniu starszych państwa, zacząć poznawać i rozumieć to, co nie mogło być wcześniej nazwane i nakreślone we właściwym świetle. W rozmowach pojawiają się migawki przeżyć jej matki z czasów wojny i ukrywania się w domu gościnnych gospodarzy.
Bardzo sympatyczna opowieść dla młodzieży o dojrzewaniu do prawdy, akceptacji starszych i zrozumieniu motywów, jakie kierowały ich działaniami. Ogromna rola strzępów wspomnień z wojny uświadamia dziewczynie, że tak naprawdę niewiele wiedziała dotąd o swoich korzeniach. W lekkiej formie uczy spraw ważnych: tolerancji i empatii.
(Ocena: 5/6)

Stanisław Grochowiak, Trismus
Zapiski komendanta obozu dla nieprawomyślnych Niemców i Żydów w Glückauf dotyczące głównie jego związku z Nellie, czystą rasowo i poślubioną zgodnie z zaleceniami Lebensbornu. Wspomnienia autora przeplatają dopiski żony, pokazujące ich wzajemne stosunki, dążenia i pragnienia. Wszystko to na tle życia uwięzionych ludzi i ich strażników, przeplatające się losy, związane ze sobą po kres.
Największe wrażenie robi tragiczne zakończenie. Grochowiak na długo przed napisaniem Chłopca w pasiastej piżamie wykorzystał ten pomysł i ubrał go w trudniejszą, ale robiącą duże wrażenie formę. Dobrze byłoby najpierw przeczytać Trismus, a potem Chłopca..., wtedy i waga problemu, i palma pierwszeństwa należna Grochowiakowi pozostanie na właściwym miejscu.
(Ocena: 4,5/6)

Giles Milton, Wolfram: Chłopiec, który poszedł na wojnę
Wolfram to nie tylko biografia teścia autora, to również historia II wojny światowej i tego, co do niej doprowadziło: dojście Hitlera do władzy, pożar Reichstagu, rosnąca przewaga polityczna NSDAP, prześladowania Żydów i komunistów, stopniowe, coraz większe ingerencje w życie ludności, wreszcie aneksja Austrii, rozbiór Czechosłowacji i rozpoczęcie wojny. Na tle takich wydarzeń dorastał utalentowany plastycznie Wolfram, razem z całą rodziną próbujący przeżyć w zabijającym indywidualizm systemie, wtrącającym się w każdy aspekt życia narodu. Powołany do wojska w 1942 roku miał okazję przejechać Europę od Krymu po Normandię, a potem, w niewoli, sporą część Stanów Zjednoczonych.
Niezła książka, chociaż napisana dość sucho, ale w sposób prosty i jasny przybliżająca lata trzydzieste XX wieku i ukazująca wojnę widzianą oczami Niemca, który takich brutalnych rozwiązań nie popierał i czuł się do udziału w niej przymuszony. Wolfram ma, przez dobrze opisane tło historyczne, sporą wartość poznawczą i jest ładnym kawałkiem wspomnień o czasach trudnych i wymagających dużego hartu ducha, by zachować życie i godność.
(Ocena: 4/6)

8 komentarzy:

  1. Szczególnie zainteresowali mnie polscy pisarze. Muskat czytałam bardzo dużo, ale tych dwu książek nie. Mam opowiadania Hena i to właśnie wojenne.
    Grochowiaka oglądałam dawno temu na scenie teatru tarnowskiego.
    Nowacka może już nie dla mnie, bo skierowana do młodzieży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowacka może się przydać, jeśli masz w otoczeniu młodzież, której warto coś polecić. Grochowiak u mnie czekał jakieś 20 lat, reszta wpadła przypadkiem. Każda ma coś w sobie.

      Usuń
  2. Najbardziej zainteresowały mnie książki Idy Fink. Muszę koniecznie się za nimi rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście warto. U mnie w biblio powinna być jeszcze jedna, też kiedyś wezmę.

      Usuń
  3. Obie książki Fleszarowej-Muskat mam u siebie i czytałam je kilkakrotnie, za każdym razem odnajdując w nich coś nowego.
    Pozostałe tytuły - do przeczytania. Szczególnie zainteresowała mnie Ida Fink, a także Ewa Nowacka, chociaż przeznaczona dla młodzieży.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak masz, że czytając kolejny raz odkrywasz nowe pokłady wrażeń? Piękne to jest. :)
      Nowacką lubię najbardziej w powieściach historycznych, ale one już bardziej dla młodszej młodzieży.

      Usuń
  4. ,,Ida Fink,, i Soldat to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Komentarze zawierające linki promujące inne strony nie będą zatwierdzane.
Dziękuję! :)