15 grudnia 2013

Archeologia kosmiczna

Jacek Dukaj
Córka łupieżcy
Wydawnictwo Literackie, 2009

Dawno temu, w latach młodzieńczych, na skutek zaczytywania się w książkach między innymi Kosidowskiego, bardzo chciałam zostać archeologiem. Oczywiście wyobrażenia o archeologii miałam wówczas idealistyczne, mało związane ze żmudnym grzebaniem w ziemi, odkurzaniem pędzelkiem drobnych elementów i mozołem badań każdej skorupy. Na plan pierwszy wysuwało się, jak to zwykle bywa, odkrywanie czegoś wielkiego, jakieś spektakularne znalezisko, które byłoby powodem do chwały u potomnych. 
Kształtowane na dziewiętnastowiecznej, przygodowej archeologii wyobrażenia nijak się mają nie tylko do współczesnych realiów, ale także do odkrywania artefaktów obcych cywilizacji, zwłaszcza w powieściach Dukaja. Zbiorowiskiem takich artefaktów, odzwierciedleniem wszystkiego, co kiedykolwiek zbudowano, jest w Córce łupieżcy Miasto – twór przedziwny, który można w krótkim czasie obejść wokół, ale na dokładne poznanie potrzeba wielu lat licznych badaczy. Bowiem Miasto jest obrazem nieskończonego wszechświata, rozciągniętym w kwartałach ruin nieznanych cywilizacji, które dzielą tysiące kilometrów „zwichrowanej topologii” (s. 107).
Osiemnastoletnia Zuzanna Klajn w ramach urodzinowego prezentu od nieżyjącego ojca otrzymuje klejnot będący kluczem do Miasta. Złakniona informacji o ojcu, tropi jego ślady, usiłując poznać przyczynę śmierci i związek z Miastem. Natyka się na spisek korporacyjny, sięgający mackami na wszystkie strony, ucieka przed ludźmi żądnymi władzy, wymyka się oskarżeniom, błąka po wymarłych dzielnicach zrujnowanego skupiska wszelkich istniejących we wszechświatach miejsc, budowanych przez różne rasy, poznaje odmienne środowiska i zasady rządzące poszczególnymi obszarami, odzwierciedlającymi kolejne cywilizacje, by wreszcie trafić do Wysokiego Zamku i poznać swoją przyszłość.
Dukaj jest autorem wymagającym uwagi i skupienia. Nie da się go czytać na pół gwizdka, trzeba dać jego powieściom czas i trochę wysiłku, dzięki czemu przyjemność będzie większa i na dłużej zostaną w pamięci. Bo Dukaj nie idzie na łatwiznę, nie głaszcze czytelnika, ale każe mu myśleć i próbować rozumieć; wszak w zależności od podejścia „to samo dzieło zostawia cię pustym i obojętnym, w poczuciu banału, kiczu i sztuczności, i to samo – potrafi wstrząsnąć aż do granic obsesji, zafascynować i zawładnąć, jeśli tylko podarujesz mu szansę prawdy, nawet najmniejszą” (s. 43-44). W zalewie płytkich i mało znaczących powieści wyróżnia się spójną koncepcją, ciekawą fabułą, przedstawieniem świata złożonego, wymyślonego, ale równie skomplikowanego jak świat realny, w każdym aspekcie możliwego kiedyś w przyszłości. Przyszłość zderza się tu zresztą ze znaną nam teraźniejszością. Akcja osadzona jest gdzieś w połowie XXI wieku, żyją jeszcze ludzie będący naszymi równolatkami, a ich przestarzała już percepcja rzeczywistości zderza się z futurystyczną wizją przyszłych zaawansowanych technologii – tradycyjnie obecny jest konflikt starego z nowym, nierozumienie młodych itp. Zmieniają się nie tylko technologie, tworzą się inne wartości – ocena działań zależy od punktu odniesienia, „kultura się infantylizuje” (s. 102), zdobycze cywilizacji dostępne są coraz szerszym warstwom społeczeństwa, a ich używanie tak oczywiste, jak dawniej prostych narzędzi.
Podobają mi się, tradycyjnie już, nawiązania do licznych dzieł światowej literatury i filmu. Czuje się obecność nie tylko filarów fantastyki: Dicka, Herberta, Tolkiena, ale i innych autorów, jak Du Maurier czy Chandler, oraz postaci osadzonych już głęboko w kulturze popularnej z Indianą Jonesem czy Philipem Marlowe’em na czele. Również obecność nieznanych technologii, nowatorskie nazewnictwo, trafne neologizmy, zabawa słowem – to wszystko przyciąga do prozy Dukaja, dając satysfakcję z poznawania kolejnych bardzo dobrych powieści.
(Ocena: 5/6)

4 komentarze:

  1. Całkowicie się zgadzam, więc podpisuję się ręką i nogą pod tym postem :) Za to właśnie lubię Dukaja - za wiarę w swojego czytelnika.
    ps. czy działa Ci bnetka? od kilku mam ciągle błąd jakiś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, w zalewie łopatologii i lenistwa umysłowego Dukaj jest perełką. ;)

      BNetka działa, chociaż zdarza jej się chwilami nieco mulić. W końcu jednak wchodzi.

      Usuń
  2. Oh, mam tą lekturę w planach na najbliższe dni, więc cieszę się na nią bardzo :)
    Niedawno zaczęłam brnąć przez "Króla Bólu", mam za sobą pierwsze opowiadanie, myślałam, że nie dam rady, ale powolutku udało mi się je przeczytać i wiem, że z chęcią do niego wrócę, bo Dukaj faktycznie jest 'inny', wymaga skupienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę samych przyjemności przy czytaniu. :) My już wiemy, że warto. ;)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)