12 stycznia 2013

Yanomami

Janusz Kasza
Duchy dżungli. Opowieść o Yanomami, ostatnich wolnych Indianach Amazonii
Wydawnictwo Otwarte na świat, 2010
(ebook z woblinka)

„Każdy ma swój sposób poznawania świata. Jedni mają pasję odkrywania, drudzy wolą go oglądać oczami innych w telewizyjnych reportażach. Ja chyba zawsze będę się zastanawiał, co jest za kolejnym pagórkiem.
Liczy się tylko droga...”

Wyprawa do południowej Wenezueli, do dżungli, w której żyje najbardziej prymitywne plemię na świecie, Yanomami, musi być ekscytującą przygodą i dla jej uczestników, i dla czytelników, z ciekawością zagłębiających się w relację z pierwszej ręki. Wędrując z Januszem Kaszą i jego przyjaciółmi mamy okazję poznać amazońską dżunglę, jej mieszkańców, roślinność i zwierzęta, w tym niezmiernie bogaty świat owadów: motyli, komarów, muszek, przed którymi trudno się ochronić i które nie sposób pokonać. Autor jest entomologiem, więc często wyrusza na łowy z siatką na motyle, żeby wzbogacić swoją kolekcję o egzotyczne okazy. A jest co oglądać – teren, po którym się przemieszczają, ze względu na bogactwo żyjących tu okazów i niebezpieczeństwo ich wymarcia, objęty jest ochroną rezerwatową UNESCO.
W pobliżu rzek i posterunków wojskowych, sprawdzających każdego przepływającego podróżnika, funkcjonują wioski Indian żyjących z tego, co dadzą im turyści, strojących się do zdjęć, zapominających pomału o życiu swoich przodków. Żeby poznać mieszkańców nieskażonych merkantylizmem, nie szukających kontaktu z cywilizacją, trzeba wyruszyć dalej, w głąb lądu, najpierw rzeką, potem pieszo, przedzierając się przez trudno dostępne tereny. Indianie, rdzenni mieszkańcy Amazonii, żyjący z dala od miast, mających być wyznacznikiem cywilizacji, czerpią z otoczenia to, co im potrzebne do życia, polują przy pomocy strzałek z kurarą, bronią się skutecznie przed atakami groźnych dzikich kotów, łowią kajmany i piranie, potrafią doskonale odnajdywać w dżungli ścieżki, bez kompasu czy GPS-a, ciągle zachowują kontakt z naturą, rozumieją ją, współżyją z nią. Wśród nich są Yanomami, plemię o tajemniczym pochodzeniu, żyjące w izolacji, w miejscach, do których trudno dotrzeć.
Po drodze, na każdym postoju, autor zajmował się, oprócz łowienia i fotografowania owadów, również opisywaniem kolejnych etapów wędrówki. Dzięki niemu możemy rozkoszować się malowniczymi przeszkodami na trasie łódek, poczuć zapach wilgotnego lasu, usłyszeć plusk rzeki, a po przebudzeniu od razu zagłębić się w gęstwinę: „Dżungla jest jak kapryśna kobieta. Wstaje o świcie ubrana jedynie w opadające mgły, z kroplami rosy we włosach. Przeciągając się leniwie, zastanawia się, w jakim dziś będzie humorze. Wędrowca wabi bogactwem swojego wnętrza.”. Łatwo dać się pochłonąć takiej damie, zachwycić zachodem słońca nad dżunglą, posłuchać nocnych śpiewów szamanów Yanomami, obserwować zdziwienie Indian pierwszy raz oglądających białego człowieka.
Początek relacji z wyprawy do Amazonii – przygotowania, zakupy, trudności z uzyskaniem pozwoleń – wydał mi się nieco nudnawy. Na szczęście autor ubarwia opowiadanie licznymi cytatami, m.in. z podróży Aleksandra Humboldta, Konstantego Jelskiego, Alberta Camusa, które, opisując Orinoko i okolice, pozwalają poznać i porównać dawne i dzisiejsze amazońskie realia. Gdy jednak zaczyna się właściwa część wyprawy – podróż w górę rzeki, pokonywanie kolejnych przeszkód i wodospadów, rozbijanie obozowisk, łowienie piranii – robi się znacznie ciekawiej. Ale najpiękniej jest, gdy wędrowcy przemierzają dżunglę i poznają Indian – dla tych stron warto przemęczyć początek. Życie Yanomami w ich wiosce (szabono), jakie przybliża nam autor, jest ciągłą walką o przetrwanie, na którą składa się zbieranie owoców, uprawa warzyw i bawełny, polowania, wyprawy wojenne na sąsiednie wioski (często w celu porwania kobiet, których jest mniej niż mężczyzn), ale i tańce i zabawy, śmiech i śpiewy. Jak każdy naród i Yanomami mają swoje legendy i mity, poddają życie rytuałom i ceremoniom, odpowiednim na różne okazje, przestrzegają zwyczajów utrwalonych przez pokolenia.
Oprócz głównej części, opisującej wyprawę, w książce jest wiele pożytecznych informacji, jak chociażby „ABC dżunglowego survivalu” czy spis interesujących lektur do zapoznania się przed wyruszeniem do zielonego piekła oraz wiele zdjęć.
(Ocena: 4,5/6)

4 komentarze:

  1. Bardzo podobala mi sie ta ksiazka, wrecz ja pochlonelam. Jestem wielbicielka takich historii, to jest dokladnie to, czego oczekuje od ksiazek podrozniczych.
    Na polce czeka inna ksiazka Kaszy - "Korrida", mam nadzieje, ze opowiesc bedzie rownie dla mnie ciekawa, co "Duchy dzungli".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Korrida" też u mnie czeka, pewnie niedługo zacznę. Chociaż nie jestem wielbicielką książek podróżniczych to ta mi się nawet podobała, a to już duża pochwała. Od czasu do czasu trzeba sięgnąć po coś dalekiego, zwłaszcza gdy najczęściej siedzi się w domu. :)

      Usuń
  2. Świetny kawał podróżniczej prozy, pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Trochę przeszkadzał mi autoportret autora, jego podejście do tubylców, ale można przymknąć na to oko i delektować się całą resztą:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moje łapki ta książka trafiła przypadkowo, zupełnie nie wiedziałam, czego się po autorze spodziewać. Ale po nudnawym początku tak mnie zachwyciły opisy dżungli, że pół punktu dołożyłam. Zobaczymy, czy w "Korridzie" będzie coś, co też mnie porwie. :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)