Aleksandra
Dumas nikomu przedstawiać nie trzeba. Wiele jego powieści czytanych jest chętnie
do dzisiaj i przez młodzież, i przez dorosłych. A dorobek ma ów Autor pokaźny.
Jakiś czas temu postanowiłam odświeżyć sobie młodzieńcze
lektury i sprawdzić, czy jestem jeszcze w stanie znieść powieści płaszcza i
szpady. Zaczęłam ostrożnie od Trzech muszkieterów,
gotowa odłożyć książkę, jeśli wyda mi się zbyt nieciekawa. Nie odłożyłam. A po
skończeniu pierwszej części od razu przeszłam do drugiej – W dwadzieścia lat później
czytało mi się równie dobrze. Żeby nie wyjść poza ramy czasowe zaraz potem
sięgnęłam po Wicehrabiego de
Bragelonne, którego wcześniej nie miałam okazji poznać. I dopiero
ta ostatnia część nieco mnie rozczarowała dłużyznami, tłumaczeniem rzeczy
oczywistych i zbędnym rozwleczeniem akcji – zdecydowanie za długa, ale nie było
aż tak źle, żeby mnie to zniechęciło.
Wbrew początkowym obawom trylogia o muszkieterach bardzo
szybko mnie wciągnęła. Sporo pozapominałam, więc przygody czterech przyjaciół i
ich służących były znowu zajmujące, a chwilami nawet zaskakujące. Śledziłam je
wprawdzie już nie z wypiekami na twarzy jak w młodości, ale ze znacznie
większym zaciekawieniem niż współczesne awanturnicze produkcje traktujące o
zbliżonych czasach, jakie miałam okazję poznać w ostatnich miesiącach. Dumas ma
styl lekki i płynny, chociaż nie podobały mi się wplatane czasem wyjaśnienia
narratora zewnętrznego, bo działały na akcję jak cugle ostro ściągnięte na
konia, ale było ich na szczęście dość mało. Wyraziście odmalowane charaktery
pozwalają nam skierować sympatię ku pozytywnym bohaterom, a znielubić tych
złych i wrednych. Wzorem szlachetności i statecznej mądrości jest Atos, sprytu
i przebiegłości – d’Artagnan, dobroduszności i naiwności – Portos, a prawości i
miłości – Aramis. Wszyscy doskonale władają bronią, są dzielni i nieprzekupni, zawsze
pełni pomysłów, jak wydostać się z tarapatów. Ich przyjaźń jest niezłomna,
nawet wystawiona na poważną próbę, gdy los postawił Atosa i Aramisa w obozie
przeciwnym d’Artagnanowi i Portosowi, sprostała wyzwaniu i pozwoliła im nie
tylko nie sprzeniewierzyć się sobie wzajemnie, lecz umocniła nawet łączące ich
więzi – zgodnie z dewizą „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Również
czarni bohaterowie, jak Milady, odmalowani są doskonale, wręcz krwiście i
soczyście, wzbudzając w czytelniku żywe emocje, choć może niekoniecznie
sympatię.
Wszystkie trzy powieści pełne są przygód, intryg, tajemnych
spotkań, namiętności, miłości, galopad i pojedynków. W każdej intryga rozgrywa
się w otoczeniu dworów królewskich Francji i Anglii i dostojników dzierżących w
obu krajach najwyższą władzę. W Trzech
muszkieterach opiera się na prezencie ofiarowanym przez królową zakochanemu
księciu Buckinghamowi – brak klejnotów może Annę Austriaczkę przywieść do zguby,
do czego dąży wszechpotężny kardynał Richelieu. W drugiej części osnuta jest
wokół utraty tronu (i głowy) przez króla angielskiego Karola Stuarta, a także
zamieszek spowodowanych przez lud paryski domagający się ustąpienia kardynała
Mazariniego. W Wicehrabim natomiast najpierw
dwaj muszkieterowie dopomagają synowi ściętego Stuarta, Karolowi II, odzyskać
tron Anglii, a potem pozostali knują intrygi przy boku głównego intendenta
Fouqueta – tu znowu ich przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Tu także
przeżywamy po królewsku objawiającą się miłość Ludwika XIV do dwórki Luizy de
la Valliere, narzeczonej Raoula de Bragelonne.
Trochę szkoda, że w trzeciej części tempo tak mocno
zwalnia. Wlokące się, zbyt szczegółowe rozmowy i niepotrzebne wyjaśnienia za
bardzo stopują akcję i frustrują czytelnika przyzwyczajonego już do wartkiej
narracji. Mimo to trylogia warta jest poznania i jako klasyka gatunku, i jako
po prostu dobra powieść przygodowa. Zdecydowanie lepsza od wielu niezbyt
udanych prób dorównania mistrzowi powieści płaszcza i szpady.
(Oceny:
Trzej muszkieterowie – 4,5/6, W dwadzieścia lat później – 4,5/6, Wicehrabia de Bragelonne – 4/6)
Musze przyznać, że do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Dumas'a. "Trzech muszkieterów" znam jak każdy, widziałam filmy i wiele o nich słyszałam, ale niestety, nie czytałam... Czas to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń