27 czerwca 2014

Światy McCarthy’ego

Od kilku lat mój prywatny kandydat do nagrody Nobla, Cormac McCarthy w każdej kolejnej powieści potrafi mnie zabrać w swój świat, mimo podobieństw za każdym razem nieco inny, i inne oferujący doznania. Świetne pióro, mocne tematy, opisywane bez przemilczeń, prostu z mostu, by wstrząsnąć i potrząsnąć, skłonić do zadumy czy zmiany nastawienia, dać pretekst do pomyślenia inaczej niż dotychczas. I te opisy przyrody (zwykle ich nie lubię), które nie tylko budują nastrój, ale i doskonale komponują się z wydarzeniami, leniwie płynącymi dniami, monotonnymi czynnościami, wiele znaczącymi dla uwikłanych bohaterów. W tym miesiącu utonęłam w tej pięknej prozie po trzykroć.

Cormac McCarthy, W ciemność
Mroczna baśń o człowieczej doli, porzuconym dziecku, kazirodztwie, wędrówce i poszukiwaniach straconego, życiu z dnia na dzień, bez celu i marzeń, z jedną myślą: znaleźć pożywienie i miejsce do spania i iść, żyć, istnieć. Rodzeństwo mieszkające w chatce na uboczu, nowo narodzone dziecko porzucone w lesie, grupka ścigających nie wiadomo kogo, stary druciarz, bardziej ludzki i współczujący niż mogłoby się wydawać. A wreszcie młoda matka, której nie dane było zaznać słodyczy macierzyństwa, szukająca straconego synka, przemierzająca pyliste drogi, spotykająca w potrzebie i dobrych, i złych.
Klimat powieści mnie urzekł, do bólu realistyczny, a jednak tak nieprawdopodobny, powołujący do życia demony z najstarszych wierzeń, brudny i pełen przemocy, ale niepozbawiony odruchów bardziej ludzkich, bezinteresownej pomocy, wsparcia i zrozumienia. Obrazu dopełnia przyroda, zapraszając w mrok lasu i zimny nurt rzeki, nierozerwalnie związana z bohaterami, równie mrocznymi i schłodzonymi biedą i beznadzieją swojej egzystencji. W ciemność zapada w pamięć.
(Ocena: 5,5/6)

Cormac McCarthy, Dziecię boże
Historia Lestera Ballarda, rządzącego się innymi niż większość społeczeństwa zasadami, mordującego przypadkowych ludzi, bez refleksji, bez poszanowania dla żywych i umarłych. Jest jednak to boże dziecię istotą, którą trudno jednoznacznie ocenić, niepoddającą się klasyfikowaniu według ogólnie przyjętych norm, żyjącą w świecie własnych wyobrażeń. To bohater bardzo niejednoznaczny, trudny do zrozumienia i akceptacji, zaskakujący i intrygujący.
McCarthy urzeka opisaniem zwyczajności, codziennego życia gdzieś na amerykańskiej prowincji, w okolicy surowej i wymagającej codziennego trudu, zwyczajności brudnej i tak nieciekawej z pozoru. I bohaterami, rysowanymi kilkoma pociągnięciami pióra, wyrazistymi i powoli odsłaniającymi swoje działania, myśli i pragnienia. W niewielkiej objętościowo powieści zawarł Autor kwintesencję bezmyślnego zła w człowieku, nie mówiąc nic wprost, pozostawiając interpretację czytelnikowi, zmuszając go do zastanowienia i nie pozwalając przejść obojętnie.
(Ocena: 5/6)

Cormac McCarthy, Strażnik sadu
Debiutancka powieść CMC przenosi nas do Ameryki w pierwszej połowie XX wieku, w świat handlarzy alkoholem, przemytników i kryminalistów. W mrocznym, przesiąkniętym smutkiem i beznadzieją otoczeniu żyją obok siebie ludzie, których łączy zbrodnia sprzed lat: morderca, syn ofiary i strażnik jego ciała. Ich losy splatają się w przypadkowych, acz znaczących spotkaniach, aż do kulminacji na ostatnich stronach powieści.
I znów ta zakurzona codzienność, od czasu do czasu urozmaicana przestępstwem, strzelaniną czy nawet psotą chłopięcą. I znów opisy przyrody, tym razem w większej ilości, co mi nie przeszkadza zupełnie, mimo że normalnie czytania takowych nie trawię. McCarthy potrafi jednak tak malowniczo oddać miejsca, w których umieszcza swoich bohaterów, że czyta się z przyjemnością. Dosyć sucha relacja w połączeniu z subtelnie oddanym klimatem powodują, że trudno się od powieści McCarthy’ego oderwać.
(Ocena: 4,5/6)

4 komentarze:

  1. Jak na razie mój kontakt z tym pisarzem był tylko poprzez film "To nie jest kraj dla starych ludzi. Jeżeli moja biblioteka ma jego książki chętnie je pożyczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego filmu akurat nie widziałam, bo i powieść mnie nie poraziła. Wolę te wszystkie pozostałe. ;)

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o tego Nobla, to mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty! :) Niezwykła proza McCarthy'ego powinna zostać doceniona.
    Już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przeczytania "W ciemność", ale wciąż czekam na chwile ciszy i spokoju, żeby oddać się lekturze z prawdziwą przyjemnością, bez żadnych rozpraszaczy.
    P.S. Polecam jeszcze "Sunset Limited", jeśli jeszcze nie czytałaś. Na mnie ta książka zrobiła niesamowite wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za znalezienie tej chwili. Zdecydowanie warto poświęcić "W ciemność" spokojny czas. "Sunset Limited" jeszcze nie czytałam, ale oczywiście będę polować. :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)