22 lutego 2014

Garść powieści dla młodszego czytelnika

Marta Tomaszewska, Tajemnica białego pokoju
Szanowana pani doktor, kobieta trzydziestotrzyletnia, samotnie wychowująca trójkę dzieci, dostaje dom z ogrodem w spadku od nieznanej ciotecznej babki. Testament obwarowany jest warunkami, których tajemniczość kusi i pociąga równie mocno jak sam główny przedmiot spadku. Szykuje się przygoda.
Powieść napisana jest lekko i przyjemnie i, mimo dłużyzn i nieco zbyt szczegółowych opisów, czyta się szybko. Postacie bohaterów nakreślone są bardzo realistycznie i malowniczo: świetna jest Apolonia Niecała, energiczna staruszka, będąca częścią masy spadkowej, nieźle przedstawia się notariusz o zapędach lowelasa, cichy wielbiciel Polci, i jego sekretarka, pragnąca podbić serce szefa i krzywo patrząca na każdą potencjalną konkurentkę. Rewelacyjnie odmalowana główna bohaterka jest za to niesamowicie irytująca: Musia Warkoczyk zachowuje się raz jak pewna siebie, dominująca kobieta sukcesu, a kiedy indziej, głównie w kontaktach z własnymi dziećmi, infantylnie, celebrując żenujące dla czytelnika rodzinne rytuały. Dzieci natomiast grają jak dobrze wytresowane małpki spełniające życzenia despotycznej matki, zanim ta je wyjawi. Muszę jednak oddać sprawiedliwość autorce, że umiała te postaci opisać tak sugestywnie, że aż wkurzająco prawdziwie.
(Ocena: 4,5/6)

Booth Tarkington, Siedemnastolatek
Siedemnastoletni bohater, jego pierwsze zauroczenie, śmieszne w założeniu działania zmierzające do podboju niewieściego serca, jakieś randki, potajemne przebieranie się we frak ojca, a do tego wścibska młodsza siostra, do której wstyd się przyznać, i dociekliwa matka, która nie zadowoli się byle tłumaczeniem.
Można powiedzieć, że po tę książkę sięgnęłam stanowczo za późno. Ale jakoś mam nieoparte wrażenie, że i mojej córce by się nie spodobała, więc nie będę jej polecać. Dla mnie nudy, więc mam na zbyciu.
(Ocena: 3/6)

Tadeusz Łopalewski, Przesławna peregrynacja Tomasza Wolskiego
Życie i przygody Tomasza Wolskiego opisane przez jego opiekuna, Celestyna Budkiewicza, herbu Trzaska. Młody Tomasz wychowywał się bez rodziców i tylko przybranemu wujowi zawdzięcza przetrwanie i rozbudzenie ciekawości świata, która zawiodła go w różne kraje, by poznać nowe i zaznać przygód. Dzieciństwo upłynęło mu w Polsce rozdartej domową wojną o wpływy między Sasami a Leszczyńskim, młodość i wiek dojrzały spędził na wędrówkach po Europie, Azji i Afryce, gnany ideą odzyskania grobu Chrystusa, jaka jeszcze w XVIII wieku tliła się w niektórych duszach.
Bardzo sympatyczna ramotka, wyszperana na bibliotecznym kiermaszu i przeczytana jako wspomnienie z dzieciństwa. Uśmiech wywoływały sceny, które pamiętałam, a nie wiedziałam, skąd. Język lekko stylizowany, niezbyt trudny, z popularnymi wówczas, jak mniemam, zwrotami łacińskimi, wtrącanymi tu i ówdzie (wyjaśnionymi w przypisach); forma pamiętnikarska, chwilami lekko przegadana, ale przystępna w czytaniu. Wydanie z ilustracjami Antoniego Uniechowskiego (Nasza Księgarnia, 1978).
(Ocena: 4/6)

Marcin Szczygielski, Czarny Młyn
Grupka nastoletnich przyjaciół żyje w wiosce na uboczu, zapomnianej przez świat i ludzi. Jedyna droga prowadzi obok spalonego młyna w dawnej przetwórni. Żyliby tak długo, gdyby nie dziwne zjawiska, jakie zaczęły nawiedzać okolicę. Coś odstraszało zwierzęta i przyciągało urządzenia elektryczne, a w dodatku emitowało ponaglające dźwięki, słyszane tylko przez dorosłych. Dzieci są zdezorientowane, zwłaszcza że niepełnosprawna siostra głównego bohatera rzuca nieoczekiwane uwagi, zrozumiałe dopiero w świetle późniejszych wydarzeń.
Zaskakująco dobra powieść. Horrorów nie czytuję, ale na szczęście nie sprawdziłam, że Czarny Młyn jest klasyfikowany jako horror, zanim zaczęłam czytać. A jak zaczęłam to już oderwać się nie mogłam. Bardzo dobrze oddana atmosfera izolacji, trwania w oku cyklonu, osamotnienia i odpowiedzialności za siebie i bliskich. Dreszcz niepewności, co się dzieje, pozwala trzymać uwagę czytelnika, napięcie potęgują coraz to nowe objawy działania nieznanych sił. Może troszkę za słabo wykorzystany został wątek historyczny; dzieje młynu, pożary, odbudowy – ledwie wspomniane, a mogłyby dostarczyć dodatkowych wrażeń. Ogólnie naprawdę dobra powieść dla młodszej młodzieży, ucząca pokonywania strachu, odpowiedzialności, empatii i konieczności wybierania mniejszego zła.
(Ocena: 5/6)

Marta Tomaszewska, Zorro, załóż okulary
Niemal każde dziecko w którymś momencie chciało być sławnym detektywem, biorąc przykład z literackich wzorców, opisanych przez Arthura Conan Doyle’a czy Agathę Christie. A jeśli w dodatku miało okazję być blisko popełnianej kradzieży, tym bardziej ochoczo brało się za śledzenie i wypatrywanie złodziei, bezczelnie wynoszących cenne przedmioty. Takie przygody opisała Marta Tomaszewska w jednej ze swoich powieści dla młodszych czytelników. Czterej przyjaciele, Kosma Szczęściarz, Ze-Zorro, Skoczek i Ringo, mają okazję wykazać się zdolnościami detektywistycznymi i odzyskać skradzione wczasowiczom przedmioty. Przy okazji poznają wielu ciekawych ludzi i oczywiście spotyka ich sporo pasjonujących przygód.
Proste, ale dość skuteczne sposoby inwigilacji podejrzanych osobników, dynamiczna akcja, okraszona trafnymi opisami sopockich, wakacyjnych realiów lat siedemdziesiątych XX wieku, malownicze persony, w tym niebieskie ptaki i osobnicy z półświatka, ściągający nad morze w poszukiwaniu odpoczynku i świeżych wrażeń, a czasem i wartościowych fantów. Do tego świetnie opisane postacie młodych detektywów, o różnych charakterach, różnie radzących sobie z przeciwnościami, zmieniający się pod wpływem kolegów i okoliczności. Przyjemne czytadło, nawet po latach uczy i bawi.
(Ocena: 4,5/6)

3 komentarze:

  1. Tajemnica białego pokoju mnie bawi od dawna, chociaż faktycznie jest momentami i wkurzająco, i żenująco. Za to wizyta Musi u notariusza jest pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że to wizyta z klasą. ;)
      Czytając, chwilami czułam się aż skrępowana tym, co Musia wyczyniała. Pewnie na mój odbiór wpływa też to, że mam córkę w wieku zbliżonym do Musiowych dzieci i nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś takiego.

      Usuń
    2. No owszem, też sobie nie wyobrażam, ale mimo wszystko jakoś się to kupy trzyma i zabawa jest przednia, a czytałem to pierwszy raz bodajże dopiero na studiach:P

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta. Komentarze zawierające linki promujące inne strony nie będą zatwierdzane.
Dziękuję! :)