15 stycznia 2013

Jak to przed Grunwaldem było

Kazimierz Korkozowicz
Przyłbice i kaptury
Nagie ostrza
Wydawnictwo MON, 1985







Kazimierz Korkozowicz znany jest głównie z kryminałów, popularnych w zamierzchłych czasach drugiej połowy XX wieku, i czterotomowego cyklu o Czarnym, którego dwie pierwsze części przeniósł na ekran w 1985 roku Marek Piestrak. Dziewięcioodcinkowy serial z Rochem Siemianowskim w roli Huberta „Czarnego” z Borów jest jedną z lepszych polskich adaptacji powieści historycznych (o których nie mam najlepszego zdania).
Akcja Przyłbic i kapturów i Nagich ostrzy obejmuje lata 1409-1410. Był to trudny czas przepychanek z Zakonem Krzyżackim, rozmów dyplomatycznych, interwencji rozjemczych, podchodów i szpiegowania, zakończonych wypowiedzeniem wojny i wielką bitwą pod Grunwaldem, która do dzisiaj jest powodem do dumy z jednego z największych zwycięstw oręża polskiego w historii. Wydarzenia przedstawione są z kilku perspektyw: polskiego wywiadu, kierowanego przez księdza Andrzeja, mającego na swoje usługi dobrze zorganizowaną siatkę szpiegowską, dworu króla Władysława z jego doradcami i bratem Witoldem i z zamku w Malborku, gdzie rozsiadł się dumnie Wielki Mistrz Krzyżacki. Najwięcej miejsca poświęcił Korkozowicz akcjom szpiegowskim – postrzegacze księdza Andrzeja są w wielu kluczowych miejscach, sami z siebie zbierają informacje, wykazują inicjatywę (zwłaszcza Czarny), a jednocześnie są posłuszni i przedkładają interes kraju nad własny. Oczywiście wpadają w zasadzki, ale zawsze po wielu perypetiach zdołają się uwolnić, nawet jeśli wrogi postrzegacz odniesie chwilową przewagę, a takie nie do końca udane akcje okazują się potem brzemienne w skutkach, umożliwiając przeżywanie kolejnych mrożących krew w żyłach przygód.
Trochę przeszkadza czarno-białe przedstawienie bohaterów. Krzyżacy, Niemcy, przedstawiani zawsze jako wrogowie, są źli, nieuczciwi, chciwi i niehonorowi (wyjąwszy zwyczaje rycerskie) – imają się każdego fortelu, żeby pognębić znienawidzonych Polaków, oszukać ich, pokonać, zabić. Wszelkimi sposobami dążą do zniszczenia naszego państwa, nie stronią od oszustw, przekupstw, zabójstw, żeby tylko dopiąć swego, zagarnąć kolejne ziemie, zniewolić następny naród. Za to Polacy to ludzie uczciwi i prawi, nie wadzący nikomu, broniący się tylko przed nastającymi na nich wrogami, a jeśli zdarzy im się używać sposobów nie do końca honorowych, to przecież tylko z konieczności, dla dobra sprawy, z patriotycznego obowiązku, by ocalić ojczyznę, króla i bliskich. Na końcu dobro i uczciwość zawsze są nagrodzone, a zło ukarane, ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej zawziętego osobnika, którego spotyka paskudny koniec zadany psimi kłami.
Jeśli jednak przymkniemy oko na te niedoskonałości rysu bohaterów i damy się wciągnąć w wartką, dynamiczną fabułę, szybkie zwroty akcji, porwania, pościgi, intrygi, walki wręcz i bitwy, będziemy mogli przeżyć szpiegowską przygodę, trzymającą w napięciu od początku do końca, niepozwalającą odłożyć książki przed odwróceniem ostatnich stron. I śmiem twierdzić, że znacznie ciekawszą od Krzyżaków Sienkiewicza, bardziej trzymającą w napięciu i bogatszą w zdarzenia. Niezłym uzupełnieniem tetralogii Korkozowicza mogą być Królewskie sny Józefa Hena, opisujące ostatnie lata panowania Jagiełły. A może znacie jeszcze jakieś ciekawe powieści o tym okresie?
(Ocena: 5/6)

9 komentarzy:

  1. Kilkakrotnie wieki temu przymierzałam się do lektury Korkozowicza, ale jakoś nie wyszło. Na Hena też się przyczajałam i nie wyszło, a widzę, że warto :-) Recenzja przekonywująca i bardzo rzeczowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała okazję, to przeczytaj. Teraz pochłaniam następne tomy i też trudno się oderwać, mimo że już je znam. Taki mi wychodzi powtórkowy miesiąc. :)

      Usuń
    2. Ja utknęłam w literaturze dziecięcej, może pora coś zmienić :-)

      Usuń
    3. Tak, na literaturę dla starszej młodzieży. :)

      Usuń
  2. To jest jakiś pomysł: stopniowanie trudności ochroni mnie przed szokiem lekturowym, tym bardziej, że w kolejce "Margot" Witkowskiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam serial "Przyłbice i kaptury" z Władysławem Komarem jako "Dziweczka". "Nagie ostra" miałam kiedyś własne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial jest niezły, chociaż sporo w nim pozmieniano, ale to normalne poniekąd. Bardzo lubię w nim Rocha Siemianowskiego, może przez ten magiczny dla mnie głos. :)

      Usuń
  4. Kojarzę tytuł, anie nigdy nie czytałam tej ani żadnej innej książki tego autora. Kiedyś zaczytywałam się w powieściach o polskiej historii, ostatnio zaniedbałam tego typu literaturę, ale na pewno kiedyś wrócę i może się skuszę na "Przyłbice i kaptury". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, całkiem przyjemne spędzanie czasu. Pewnie lepsze od niektórych bardziej współczesnych wytworów. ;) Chociaż i od tych nowych nie stronię, trzeba wiedzieć, co w trawie piszczy.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz dotyczący posta.
Proszę o nieskładanie mi życzeń świątecznych, bo świąt nie obchodzę, a inne uwagi najlepiej kierować na podanego maila, pocztę sprawdzam każdego dnia. Dziękuję! :)